„100 innowacji stulecia”. Polskie algorytmy podbijają świat

Często narzekamy, że innowacyjność naszego kraju szwankuje. Nie brak jednak rodzimych przedsiębiorstw, których nowatorskie rozwiązania przebojem weszły na inne rynki i stały się standardem w globalnym biznesie.

Publikacja: 13.04.2020 15:14

„100 innowacji stulecia”. Polskie algorytmy podbijają świat

Foto: Bloomberg

W 2019 r. liczba zgłoszeń patentowych składanych przez polskie przedsiębiorstwa, uczelnie i ośrodki badawcze do Europejskiego Urzędu Patentowego spadła o 9,6 proc. Jednak w dłuższym terminie trend jest pozytywny: w ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba ta wzrosła o ponad połowę.

W zeszłym roku najwięcej działo się w komunikacji cyfrowej i technologiach komputerowych. Obszar ten odnotował najwyższy wzrost, wyprzedzając kategorię „technologie medyczne”, czyli dotychczasowy najbardziej aktywny pod względem liczby zgłoszeń patentowych obszar technologiczny od 2006 r.

Cyfrowa rewolucja

Polska w sektorze IT może się pochwalić stosunkowo silną reprezentacją. Na jednym biegunie mamy duże korporacje zajmujące się tworzeniem autorskiego oprogramowania (Asseco, Comarch). Na drugim startupy, które często mają ciekawe pomysły, ale niestety szwankuje ich komercjalizacja. Pomiędzy tymi grupami znajduje się segment średniej wielkości firm, które mają startupowy rodowód, ale udało im się już wejść ze swoimi rozwiązaniami na globalny rynek.

CZYTAJ TAKŻE: „100 innowacji stulecia”. Polscy wizjonerzy komputerów

Przykładem może być wrocławski LiveChat Software. Być może niewiele osób w Polsce słyszało o tej firmie, ale na światowych rynkach jej produkt jest znany bardzo dobrze. Korzysta z niego ponad 28 tysięcy podmiotów ze 150 krajów. Wrocławska spółka oferuje firmom i instytucjom rozwiązanie typu live chat do sprzedaży i obsługi klientów na stronie internetowej. Ten kanał komunikacji zyskuje na popularności, a trwająca pandemia zapewne jeszcze zwiększy jego znaczenie i podbije dynamikę rynku, która w minionych latach i tak była bardzo wysoka, kilkudziesięcioprocentowa w skali roku.

– Innowacja jest na stałe wpisana w DNA naszej spółki, choć sama w sobie nigdy nie była ona celem, a jedynie środkiem do ułatwiania komunikacji tekstowej między biznesem i klientami. W 2002 r. taką innowacją był już sam czat, pozwalający na stronie internetowej na komunikację z internautami odwiedzającymi portal – komentuje Szymon Klimczak, szef marketingu i członek porozumienia akcjonariuszy w grupie LiveChat.

""

cyfrowa.rp.pl

Działa ona na bardzo konkurencyjnym rynku. Firmy badawcze wymieniają ponad 200 dostawców technologii typu live chat. Najprostsze rozwiązania są oferowane za darmo, a wdrożenie najbardziej zaawansowanych to koszt przekraczający milion dolarów.

– Mimo bardzo dużej konkurencji od wielu lat utrzymujemy się w ścisłej czołówce liderów branży – podkreśla przedstawiciel wrocławskiej firmy. Dodaje, że bardzo ważne jest systematyczne ulepszanie produktu. Czasem poprawki pojawiają się każdego tygodnia. Kolejna kluczowa rzecz to komunikacja z odbiorcami i uwzględnianie ich uwag.

CZYTAJ TAKŻE: „100 innowacji stulecia”. Epokowe odkrycie geniusza z Kcyni

– Innowacja wynika też ze współpracy z największymi podmiotami w internecie i w branży komunikacyjnej. W ostatnich latach wykonywaliśmy projekty we współpracy z Google, Facebookiem czy ostatnio z Apple. Rozwój kanałów komunikacji sprawia, że pomysły i inspiracje na nowe rozwiązania w biznesie nasuwają się w sposób bardzo naturalny – mówi Klimczak.

LiveChat jest notowany na giełdzie. Jego wycena sięga 1,2 mld zł. Warto odnotować ciekawą historię z jesieni 2017 r. Notowania wrocławskiej spółki runęły po tym, jak okazało się że Facebook udostępnił bezpłatne narzędzie, które było postrzegane jako konkurencja dla flagowanego produktu polskiej spółki. Jej zarząd uspokajał wtedy, że nie jest to żadne zagrożenie, a raczej szansa na dalszą integrację autorskich, zaawansowanych rozwiązań LiveChatu z narzędziami Facebooka i na dalszy wzrost całego rynku. Początkowo inwestorzy nie dowierzali. Czas pokazał, że zarząd miał rację. Biznes wrocławskiej spółki nadal dynamicznie się rozwija, a jej wycena jest już wyższa niż kilka lat temu. Grupa pozbyła się też łatki firmy jednego produktu, rozwijając kolejne narzędzia, zgodnie z obserwowanymi na globalnym rynku trendami.

– Klienci naszych klientów chcą kontaktować się z nimi nie tylko poprzez strony internetowe, lecz także bezpośrednio przez aplikacje mobilne czy serwisy społecznościowe – podsumowuje Klimczak.

Dane na wagę złota

Wrocławski rodowód ma też inna firma, która może śmiało pretendować do miana innowacyjnej. To DataWalk. Na bazie własnej technologii zbudowała informatyczną platformę, znajdującą zastosowanie w analityce śledczej w sektorze publicznym i finansowym. Sprawdza się ona w walce z przestępczością (amerykańskie agencje), wyłudzeniami (ubezpieczyciele) i przy identyfikacji nadużyć (administracja centralna). Polska firma z powodzeniem konkuruje z dwoma głównymi graczami na tym rynku, czyli z amerykańskimi IBM i Palantirem. To polska firma wywalczyła sobie udział w największym kontrakcie IT w historii Polski: wartym 500 milionów dolarów projekcie modernizacji analitycznej Departamentu Sprawiedliwości w USA.

Rynek analizy dużych zbiorów danych rośnie jak na drożdżach. Jego wartość w tym roku może przekroczyć 200 miliardów dolarów – szacuje firma badawcza IDC. Gra jest więc warta świeczki.

– Od początku zakładaliśmy, że chcemy budować wartość spółki w oparciu o wartość intelektualną. Z tego względu intensywnie inwestujemy w badania i rozwój, a uzyskane wyniki konsekwentnie patentujemy, choć nie jest to tani proces – mówi Paweł Wieczyński, prezes DataWalk. Dodaje, że technologia zasilająca platformę powstała na bazie autorskiej koncepcji Krystiana Piećko.

Rynek analizy dużych zbiorów danych rośnie jak na drożdżach. Jego wartość w tym roku może przekroczyć 200 miliardów dolarów

– Nowatorskie podejście odnosi się do sposobu gromadzenia i analizowania dużych zbiorów danych w niezwykłej architekturze, która pozwoliła nam na pozyskanie szeregu twardych globalnych przewag, patentów w USA i UE oraz przyciągnęła do współpracy z nami legendy z Krzemowej Doliny – opowiada prezes.

Mimo zawirowań spowodowanych trwającą pandemią koronawirusa, DataWalk obecnie prowadzi pierwsze, w całości realizowane zdalnie, wdrożenie w Republice Południowej Afryki.

– Mamy więcej zapytań handlowych z całego świata, niż jesteśmy w stanie obsłużyć bieżącymi zasobami – podsumowuje prezes.

Prawne niuanse

Postępująca cyfryzacja znacząco ułatwiła przejmowanie cudzej własności intelektualnej, dlatego na znaczeniu zyskuje patentowanie autorskich dokonań. W ostatnich latach zagraniczne firmy często wysuwały oskarżenia o kradzież ich technologii. Najczęściej iskrzy na linii USA–Chiny. Na przykład Tesla twierdzi, że jej pracownik, który przeszedł do chińskiego Xpeng Motors, ukradł dane dotyczące kluczowego rozwiązania samochodów autonomicznych i przekazał je nowemu pracodawcy. O kradzież danych oskarżono też byłego pracownika firmy Apple.

CZYTAJ TAKŻE: Spółki za mało inwestują w patenty, znaki i wzory

Innowacyjne rozwiązania powinny być patentowane, ale praktyka pokazuje, że jest to obszar skomplikowany i nie brak tu kontrowersji. Głośnym echem odbiła się sprawa dotycząca doktora Jarosława Dudy, wykładowcy Wydziału Matematyki i Informatyki UJ, który opracował nowatorską metodę kompresji plików wideo. Nie chciał jej patentować, lecz udostępnić za darmo. Opisał ją publicznie, a potem ze zdziwieniem odkrył, że jego wynalazek próbował opatentować Google. Po latach sporów amerykański gigant odpuścił (amerykański urząd patentów odrzucił wniosek złożony przez Google, dotyczący rozwiązania autorstwa polskiego uczonego).

– System patentowy prowadzi do wielu patologii. Teoretycznie pozwala na transakcję między wynalazcą a ludzkością: za udostępnienie wynalazku, dając mu 20 lat wyłączności – czyli w ten sposób narzuca na nas wszystkich zakaz używania danej koncepcji. Te miliony rocznie nowych zakazów w patentach to olbrzymi koszt blokady rozwoju, który płacimy my wszyscy – podkreślał jeszcze przed wygraniem z Google Jarosław Duda w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

OPINIA PARTNERA

Bartosz Sokoliński
dyrektor biura rozwoju i innowacji Agencji Rozwoju Przemysłu

Jeszcze kilka miesięcy temu nie wyobrażaliśmy sobie sytuacji, że praca zdalna w niektórych firmach to standard. Słyszeliśmy, że w międzynarodowych korporacjach ludzie mogą pracować jeden lub dwa dni w miesiącu poza miejscem pracy – w domu, w kawiarni, gdziekolwiek. Wiedzieliśmy też, że jeszcze luźniej do miejsca pracy podchodzą startupy – no ale przecież wszyscy wiemy, że startupy, ich założyciele i pracownicy są inni. Ja zawsze wolałem pracować w biurze. Kiedyś miałem firmę w tym samym budynku co mieszkanie. A w mieszkaniu małe dzieci. Słabo to wspominałem. Ani nie byłem w domu, ani w pracy. Od jakiegoś czasu czekaliśmy na kryzys – wiemy, że gospodarka nie może stale się rozwijać. Od kryzysu 2007/2008 gospodarka światowa rosła. Baliśmy się bańki jednorożców i przeinwestowanych startupów. Baliśmy się hiperinflacji i dużego bezrobocia spowodowanego robotyzacją. Baliśmy się przegrzanej gospodarki i zbyt napompowanych potrzeb. Baliśmy się, że Europa przegrywa walkę gospodarczą z Azją i Ameryką. Baliśmy się o starzejące się społeczeństwo i ubezpieczenia społeczne. Nie wymieniłem tu wszystkich naszych lęków, ale nie kojarzę, żeby wśród nich było coś tak małego jak wirus. Z dnia na dzień duże firmy musiały pozwolić pracownikom na pracę zdalną. Zrozumieć, że spotkania zarządów, komitetów inwestycyjnych, biur czy spotkania z klientami muszą odbywać się zdalnie. Szybko nauczyliśmy się narzędzi, których są setki – niektóre płatne, inne nie. Komunikację ze stron internetowych przenosimy z maili na czaty – tak, aby na tym wszystkim zapanować. Chmura staje się dla na nas wszystkich określeniem informatycznym, a nie meteorologicznym. W komórkach mamy wszystkie narzędzia firmowe, wspólnie pracujemy nad dokumentami. Nic już nie będzie takie samo. Czy będzie lepiej – nie wiem. Na pewno inaczej.

""

cyfrowa.rp.pl

W 2019 r. liczba zgłoszeń patentowych składanych przez polskie przedsiębiorstwa, uczelnie i ośrodki badawcze do Europejskiego Urzędu Patentowego spadła o 9,6 proc. Jednak w dłuższym terminie trend jest pozytywny: w ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba ta wzrosła o ponad połowę.

W zeszłym roku najwięcej działo się w komunikacji cyfrowej i technologiach komputerowych. Obszar ten odnotował najwyższy wzrost, wyprzedzając kategorię „technologie medyczne”, czyli dotychczasowy najbardziej aktywny pod względem liczby zgłoszeń patentowych obszar technologiczny od 2006 r.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Technologie
Legenda muzyki została pierwszym pasażerem latającego samochodu
Technologie
Naukowcy odkryli, gdzie pochowano Platona. Pomogło „bioniczne oko”
Technologie
Ozempic to również lek na niepłodność? Zaskakujące doniesienia o ciążach
Technologie
Wystarczy zdjęcie twarzy. Sztuczna inteligencja posiadła groźną umiejętność
Technologie
Pierwsze zestrzelenie rakiety w kosmosie. Świat szykuje się na „gwiezdne wojny”