Co się stało z polskim grafenem?
Włodzimierz Strupiński: Pytanie powinno raczej brzmieć: co się stało z instytucjami, które miały ten grafen produkować na dużą skalę i skomercjalizować. Nano Carbon – spółka powołana specjalnie do tego, by produkować i sprzedawać polski grafen – wygląda, jakby się zwijała. Wystawiła na sprzedaż swoje największe skarby, czyli specjalistyczne urządzenia. Instytut Technologii Materiałów Elektronicznych (ITME), gdy w nim jeszcze pracowałem, tworzył na tych urządzeniach wyjątkowe materiały. W niektórych przypadkach były to jedyne wyroby na świecie. I pewnie można byłoby je dalej rozwijać, ale przyszły zmiany – najpierw na stanowisku dyrektora instytutu, potem zmiany polityczne, a wraz z nimi różne zawirowania. W ITME zmieniali się kolejni dyrektorzy, zaczęły się spory między załogą a dyrekcją, nie mogliśmy liczyć na wsparcie ze strony nadzorującego instytut ministerstwa. W efekcie znaczna część kadry doświadczonej w technologii grafenu odeszła z ITME, o polskim grafenie zrobiło się cicho, a unikalna na świecie technologia produkcji tego materiału, której byłem autorem, została już niezależnie i samodzielnie opracowana przez Chińczyków.
CZYTAJ TAKŻE: Polska wypadła z wyścigu po grafen
Ale właściwie dlaczego nie udało się skomercjalizować polskiego grafenu?
Na pewno to nie kwestia samego grafenu i jego atrakcyjności. Technologie wytwarzania były rozwinięte i dopracowane, wystarczyło przyłożyć się do bardziej agresywnego marketingu wspierającego sprzedaż. Z mojego punktu widzenia, te działania spółki Nano Carbon były za mało profesjonalne i nie udało się jej zaistnieć na światowym rynku, choć miała znacznie większe atuty niż wiele firm, które odniosły sukcesy. Przykładem jest hiszpańska Graphenea, która zaczęła od zatrudnienia 10 osób w wynajętym laboratorium, a w tej chwili operuje milionami euro i ze swoim grafenem czy nanorurkami węglowymi jest obecna w sprzedaży komercyjnej na całym świecie. Natomiast, gdy to wszystko się zaczynało, Nano Carbon miał znacznie lepsze możliwości – świetną technologię od ITME oraz doskonałe zaplecze naukowe i badawcze w instytucie, a do tego bogatych właścicieli. Zabrakło jednak skuteczności działania i dobrego nadzoru nad tym wszystkim ze strony państwa oraz wsparcia ze strony odpowiednich instytucji państwowych dla tak strategicznego przedsięwzięcia. Jednak sprzedaż materiału nie była najważniejsza dla polskiego grafenowego biznesu. Kluczowe są aplikacje, czyli produkcja wyrobów o wyższej wartości dodanej. Tu całkowicie przespano okazję.