W Black Rock Forest, na północ od Nowego Jorku, do drzew strzela Angie Patterson, która jest ekofizjologiem roślin. Dzięki liściom ze szczytów drzew, które uda jej się ustrzelić, uzyska niezbędne dane, aby zrozumieć, jak i dlaczego drzewa migrują.
Black Rock Forest jest niezwykły, ponieważ obszerne dane zebrane od lat 30. XX wieku pokazują dokładnie, jak zmieniło się tam rozmieszczenie drzew. „W ciągu ostatnich 90 lat nastąpiła zmiana składu lasu. Trzy gatunki opuściły region lub wyginęły lokalnie, a 11 migrowało naturalnie z południa lub zostało wprowadzonych antropogenicznie” – mówi Patterson. „Chciałam dowiedzieć się, jaki mechanizm napędza tę zmianę” – dodała w rozmowie z dziennikiem „The Guardian”.
Drzewa są w ruchu od co najmniej ostatniej epoki lodowcowej. Gdy ich rodzime siedliska stają się niegościnne, lasy powoli przesuwają się w miejsca, w których mogą się rozwijać. Jednak zmiany klimatyczne zakłócają ten proces, twierdzą naukowcy. Od 2019 r. Czerwona Lista IUCN sklasyfikowała ponad 20 tys. gatunków drzew jako zagrożone, a ponad 1400 jako krytycznie zagrożone.
CZYTAJ TAKŻE: Drewniane szyby i energia od ludzi. W laboratoriach szykują rewolucję
Podczas gdy naukowcy starają się dowiedzieć więcej o tym, co napędza migrację drzew, inni planują przyszłość, w której nie zabraknie drzew. Aby zachować bioróżnorodność, stosowane są taktyki interwencjonistyczne, które niegdyś budziły kontrowersje, takie jak „wspomagana migracja” – zbieranie sadzonek drzew i sadzenie ich w nowych miejscach. Jednak postępujące zmiany klimatyczne mogą zmusić naukowców do nieco innej polityki sadzenia drzew niż dotychczas. Do polityki uwzględniającej potrzebę migracji drzew i lasów.