Porażka z grafenem to tylko wierzchołek góry lodowej

Polskie firmy nie są skłonne do inwestycji w innowacje. Uciekło nam już dużo ciekawych wynalazków.

Publikacja: 06.02.2019 20:52

Nie tylko Polscy pracują nad grafenem i jego wykorzystaniem. Na zdjęciu laboratorium w narodowym ins

Nie tylko Polscy pracują nad grafenem i jego wykorzystaniem. Na zdjęciu laboratorium w narodowym instytucie Grafenowym przy uniwersytecie w Manchesterze.

Foto: Bloomberg

Kiedy napisaliśmy o fiasku komercjalizacji polskiego grafenu przez spółkę Nano Carbon, jej właściciele zdecydowali się z nami rozmawiać, a rząd zapewnił, że jest otwarty na dalsze finansowanie rozwoju tej technologii.

– Nie straciliśmy zainteresowania technologiami grafenowymi. Niemniej aktualna sytuacja na rynku produktów z użyciem grafenu znacząco odbiega od założeń, które przyjęto w momencie utworzenia spółki – zapewnia w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Justyna Mosoń, dyrektor Departamentu Komunikacji Polskiej Grupy Zbrojeniowej. PGZ jest właścicielem 51 proc. udziałów w spółce Nano Carbon, która miała zająć się komercjalizacją polskiego grafenu. Pozostałe 49 proc. należy do KGHM TFI. Ostatecznie jednak firmie nie udało się uruchomić produkcji grafenu na większą skalę.

CZYTAJ TAKŻE: Polska wypadła z wyścigu po grafen

Zdaniem PGZ okazało się, że nie ma jeszcze technologii grafenowej gotowej do komercjalizacji. – Musimy znaleźć inną formułę finansowania dalszych prac nad grafenem powierzchniowym – tłumaczy Mosoń. Plan jest więc taki, by urządzenia Nano Carbon trafiły do państwowego Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych, który miałby kontynuować badania i dopracować technologię.

""

cyfrowa.rp.pl

– Wielcy międzynarodowi giganci do dziś nie wdrożyli do masowej produkcji technologii grafenowych. Tym bardziej niewielki Nano Carbon nie ma szans na masową produkcję – tłumaczy Mosoń. Dodaje, że dziś rynek grafenu jest bardzo ograniczony, a priorytetem zarządu PGZ jest rachunek ekonomiczny i racjonalne zarządzanie kosztami.

To nie jest kraj dla wynalazców

Mieliśmy być potęgą nie tylko w grafenie, ale też w technologii niebieskiego lasera, druku 3D, przełomowych cząsteczkach leczących raka, a nawet w rozwiązaniach, które posłużyły potem do stworzenia internetu. Skończyło się na marzeniach. Przyczyny? Jest ich wiele. Nie bez powodu w rozmaitych rankingach zajmujemy odległe miejsca. W Global Innovation Index mamy 39. pozycję na 127. Wyprzedzają nas Czesi, Słowacy, Litwini czy Estończycy, a nawet Bułgarzy. Z kolei w ubiegłym roku w rankingu najbardziej innowacyjnych państw świata zajęliśmy 22. pozycję na 50 krajów.

CZYTAJ TAKŻE: Ojciec polskiego grafenu: Boli mnie, że rządzący nie mają wizji, jak rozwijać grafen

Zdecydowana większość wniosków zgłaszanych do rodzimego urzędu patentowego dotyczy ochrony znaków towarowych i wzorów użytkowych, a jedynie garstka wynalazków. – Żeby zobrazować skalę problemu, warto przytoczyć przykład holenderskiego Philipsa, który w samym 2015 roku złożył do Europejskiego Urzędu Patentowego 2402 wnioski. W analogicznym okresie wpłynęło do niego zaledwie 568 aplikacji z Polski – wskazuje Piotr Żółkiewicz, zarządzający funduszem Zolkiewicz & Partners Inwestycji w Wartość FIZ. Dodaje, że wielu przedsiębiorców czy nawet naukowców nie ma podstawowej wiedzy z zakresu ochrony patentowej. Często zdarza im się zaprezentować swoje dokonania na konferencji naukowej i nie zdają sobie sprawy, że w ten sposób rozwiązanie, nad którym pracują, trafia do domeny publicznej i nie jest już możliwe do opatentowania.

Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że w Polsce nie ma żadnych regulacji, premiujących innowacyjność. Rozliczając rok podatkowy, można na przykład odpisać 100 proc. kosztów kwalifikowanych do ulgi B+R. Jednak zdaniem przedsiębiorców to zbyt mała zachęta do podejmowania inwestycji w innowacje, które wymagają nie tylko nakładów finansowych, ale również czasu i zasobów ludzkich.

Małe polskie firmy nie mogą pozwolić sobie na inwestycje w innowacje, które z definicji obarczone są ryzykiem

– Diagnozując przyczyny problemów związanych z innowacyjnością w Polsce, powinniśmy spojrzeć na cztery grupy – komentuje Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan. Pierwszą grupą są małe firmy, które mają zdecydowanie niższe zasoby kapitałowe niż podmioty zagraniczne, np. z Niemiec czy Szwecji. To powoduje, że polskie firmy nie mogą pozwolić sobie na inwestycje w innowacje, które z definicji obarczone są ryzykiem. Druga grupa to firmy duże, tu jednak dominują podmioty z udziałem Skarbu Państwa.

CZYTAJ TAKŻE: Rodzime startupy mają potencjał, by podbić świat

– Nie ma tam kultury innowacyjności, a menedżerowie są powoływani z klucza politycznego – podkreśla Mordasewicz. Trzecią grupę stanowią duże firmy z udziałem kapitału zagranicznego. Tam innowacji nie brakuje, ale niestety, nie mają one zbyt wiele wspólnego z Polską. Ostatnią grupę w tej układance są instytucje naukowe.

Przedsiębiorcy narzekają też, że finansowanie projektów unijnych jest mało elastyczne i całkowicie nieprzystosowane np. do potrzeb startupów

– Nie są nastawione na wdrażanie innowacji. Trudno im znaleźć wspólny język z biznesem, choć widać tu pewną poprawę – mówi ekspert Konfederacji Lewiatan. Zaznacza, że w tym całym ekosystemie są też oczywiście wyjątki, ale one raczej potwierdzają regułę.

Potrzeba elastyczności

Przedsiębiorcy narzekają też, że finansowanie projektów unijnych jest mało elastyczne i całkowicie nieprzystosowane np. do potrzeb startupów. Decydując się na dotację, trzeba precyzyjnie określić założenia projektu, a potem je zrealizować, żeby nie cofnięto środków. – Tymczasem innowacyjne firmy potrzebują dużej zwinności. Jeśli na jakimś etapie się okaże, że trzeba zrobić tzw. pivot, czyli strategiczny zwrot, inwestor musi za nim podążać – mówi Irek Piętowski, konsultant innowacji w firmie DT Makers.

– Prawdziwy problem to system prawnoadministracyjny związany z B+R i bez jego usprawnienia dowolnie wysokie nakłady zostaną skonsumowane bez efektów – podsumowuje Stanisław Ołdziej, prodziekan ds. rozwoju Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Globalny wyścig

Do lamusa odeszły już czasy, gdy firmy działały na swoich lokalnych podwórkach. Dziś zmagają się z większą konkurencją, również z zagranicy. I z coraz bardziej wymagającymi klientami. Wymusza to wewnętrzne inwestycje w technologie związane z cyfrową rewolucją
i w nowoczesny marketing. Z kolei firmy, które chcą pracować nad innowacjami skierowanymi na zewnątrz, mają jeszcze trudniejsze zadanie (i bardziej ryzykowne). Eksperci podkreślają, że ważna jest też otwartość na otoczenie i klientów oraz zbieranie informacji zwrotnej – jednak zdania co do tego, czy innowacyjny produkt powinien odpowiadać na potrzeby klientów, czy raczej je kreować, są podzielone. Steve Jobs preferował narzucanie potrzeb – w ten sposób wprowadzał innowacje, ale nie w każdej branży jest to możliwe.

OPINIA

Lucjan Giza
dyrektor pionu badań i rozwoju w firmie BPSC

W Polsce nie brakuje firm z nowatorskimi pomysłami, które często są tworzone przez młodych naukowców, jednak nie posiadają oni biznesowego doświadczenia. Nie potrafią tworzyć struktur sprzedaży, które potrafiłyby przekonać międzynarodowe korporacje do wdrożenia produktu, żeby następnie poprowadzić projekt z sukcesem i jeszcze stworzyć infrastrukturę wspierającą technologię po jej implementacji. A jak pokazują przykłady takich firm, jak np. Polwax czy Base Group, jesteśmy krajem pomysłowym.

Kiedy napisaliśmy o fiasku komercjalizacji polskiego grafenu przez spółkę Nano Carbon, jej właściciele zdecydowali się z nami rozmawiać, a rząd zapewnił, że jest otwarty na dalsze finansowanie rozwoju tej technologii.

– Nie straciliśmy zainteresowania technologiami grafenowymi. Niemniej aktualna sytuacja na rynku produktów z użyciem grafenu znacząco odbiega od założeń, które przyjęto w momencie utworzenia spółki – zapewnia w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Justyna Mosoń, dyrektor Departamentu Komunikacji Polskiej Grupy Zbrojeniowej. PGZ jest właścicielem 51 proc. udziałów w spółce Nano Carbon, która miała zająć się komercjalizacją polskiego grafenu. Pozostałe 49 proc. należy do KGHM TFI. Ostatecznie jednak firmie nie udało się uruchomić produkcji grafenu na większą skalę.

Pozostało 89% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Technologie
Naukowcy wymyślili zaskakujący pokarm dla astronautów. Jest dostępny w kosmosie
Technologie
Plastry, które można ładować jak baterie. Rewolucja w medycynie i elektronice
Technologie
X – to ma być samolot przyszłości. Nie potrzebuje pasa startowego
Technologie
Polacy ratują Ziemię. Kluczowa misja kosmiczna z urządzeniem z Warszawy
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Technologie
Rewolucyjny test wykryje zagrożenie zawałem serca. Jest tani i szybki