Banki i inne podmioty kierują do was miliony zapytań rocznie. A czy sami Polacy sprawdzają się w BIK?
Mariusz Cholewa: Nasze biuro powszechnie znane jest z posiadania informacji o historii kredytowej wszystkich dorosłych Polaków. Dane gromadzone w BIK pochodzą ze wszystkich banków, w tym banków spółdzielczych, firm leasingowych (powiązanych z bankami), ze SKOK oraz firm pożyczkowych. Więc trafia do nas bardzo dużo zapytań o historię kredytową klientów – w ciągu ostatnich 12 miesięcy było ich ponad 27 mln. A sami Polacy – owszem sprawdzają się w BIK coraz częściej. Co do zasady dwa razy do roku wszystkie informacje gromadzone w BIK na temat danej osoby są jej udostępniane za darmo. Ale mamy też usługę, gdzie każdy może śledzić swoje „życie” kredytowe na bieżąco. Można się dowiedzieć, co na nasz temat wiedzą instytucje finansowe, jaką ocenę scoringową dostaliśmy, i czy na pewno spłacamy wszystkie zobowiązania na czas. Mamy też system alertów, czyli esemesowych powiadomień w każdym przypadku, gdy bank czy jakiś inny podmiot pyta się o nas w BIK. To szczególnie ważne z punktu widzenia ochrony przed wyłudzeniami tożsamości. Bo jeśli dostajemy taki alert, a akurat staramy się o kredyt czy kupujemy telefon w ramach abonamentu, to wszystko jest w porządku. Jeśli jednak nic takiego się nie dzieje, to alert może być ważnym ostrzeżeniem, że ktoś próbuje wyłudzić kredyt na nasze konto.