Estońska spółka Milrem Robotics, w kooperacji z niemiecką Krauss Maffei-Wegmann, odpowiadające za zaopatrzenie ukraińskiej armii w najnowocześniejsze wojskowe roboty, zdecydowały, że maszyny nie będą posiadały uzbrojenia – skonfigurowano je natomiast tak, że pojazdy będą stanowiły m.in. mobilne nosze. THeMIS ma posłużyć do ewakuacji rannych z pola walki, ale też zadań saperskich (ma oczyszczać trasy przejazdu). Jüri Pajuste, dyrektor badań w Milrem Robotics, wskazuje, iż to pracochłonne i ryzykowne działania, które wymagają zaangażowania kilku osób. Jego zdaniem ich automatyzacja za pomocą bezzałogowców zniweluje niebezpieczeństwo.
Czytaj więcej
Organy ścigania USA twierdzą, że śmiercionośny robot jest często jedynym sposobem ochrony bezpieczeństwa publicznego. Krytycy boją się nadużyć i wyrwania się spod kontroli nowej technologii.
Wielozadaniowy robot może działać w trybie autonomicznym i być wykorzystywany do przenoszenia uzbrojenia oraz wspierania misji zwiadowczych. Eksperci twierdzą, że wojna w Ukrainie staje się polem do testowania takich technologii. Serwis TNW donosi, że na razie nie zarejestrowano udziału w walkach autonomicznego czołgu Uran-9, który miał być chlubą rosyjskiej armii. – Przedstawiano go jako najbardziej zaawansowany bojowy, lądowy pojazd bezzałogowy na świecie, ale wciąż nie ma dowodów, by Rosjanie go użyli na Ukrainie. Być może projekt ten nadal wymaga dalszego rozwoju – powiedział TNW Alex Stronell, analityk w Janes, firmie sektora obronnego.