Sztuczna inteligencja nie może istnieć bez danych, a technologia ta staje się tym potężniejsza, im więcej informacji zgromadzi. Stąd szkolenie AI to dziś kluczowe wyzwanie dla firm z branży. Problem w tym, że algorytmy „uczone” są na danych dostępnych w sieci, twórczości wielu osób, często na dziełach chronionych prawem autorskim. Świat stanął przed dylematem, jak uregulować korzystanie z tych zasobów i w jaki sposób gratyfikować ich twórców, a jednocześnie nie zahamować dynamicznego rozwoju sztucznej inteligencji. Tak zrodziła się koncepcja tzw. dywidendy AI. Jak pisze „Politico”, koncept nie jest nowy, bo od lat stosowany jest na Alasce, tyle że w kontekście eksploatacji surowców naturalnych, a nie danych wykorzystywanych przez BigTechy.
Opłata za jednostkę danych
Dywidenda AI to swoisty podatek od firm technologicznych, które pracują nad algorytmami. Chodzi o opłatę za szkolenie algorytmów, którą przedsiębiorstwa miałyby wpłacać na specjalny fundusz. Pieniądze następnie byłyby redystrybuowane równo wśród obywateli – na zasadzie comiesięcznej „pensji”. Pomysł zaczerpnięto z Alaska Permanent Fund, działającego prawie pięć dekad funduszu, na który korporacje naftowe wpłacają pieniądze za wydobycie ropy w tamtym regionie. Co miesiąc mieszkańcy Alaski otrzymują czeki jako swoistą rekompensatę za eksploatację ich zasobów naturalnych. W USA pojawił się postulat, by taka sama formuła odnosiła się do eksploatacji danych z internetu. „Firmy płaciłyby, za szkolenie sztucznej inteligencji na danych publicznych, niewielką opłatę licencyjną – za słowo, piksel lub odpowiednią jednostkę danych” – pisze o projekcie „Politico”.
Część analityków zwraca uwagę, że ustalanie już teraz parapodatków od AI, której rozwój dopiero jest na początkowym etapie, jest dzieleniem skóry na niedźwiedziu. Autorzy pomysłu są jednak przekonani, iż ustalenie zawczasu reguł, jakich powinny przestrzegać firmy z branży sztucznej inteligencji, pozwoli na większą stabilizację i przewidywalność prac nad tego typu technologiami.
Czytaj więcej
Aby zapobiec zbuntowaniu się AI, która może osiągnąć samoświadomość i zagrozić nawet ludzkiej egzystencji, firma OpenAI chce stworzyć odpowiednie zabezpieczenia. Werbuje właśnie najlepszych ekspertów od sztucznej inteligencji.
Jednak wielu ekspertów ma wątpliwości, czy dywidenda AI to dobry ruch. Rafał Pisz, dyrektor generalny w firmie QuantUp, podkreśla, że kwestie wykorzystania danych są już objęte przez prawo autorskie. – Jeśli zatem jestem autorem, a ktoś korzysta z mojego dzieła, to nie powinno to się odbywać bez mojej zgody oraz należy mi się za to wynagrodzenie. Kwestia ta wydaje się więc dobrze usankcjonowana i niewymagająca dalszego regulowania – przekonuje.