Europa traci kontrolę nad swoimi danymi. Dziś m.in. chmura, chipy, skrzynki mailowe, przeglądarki internetowe, systemy operacyjne, aplikacje, a także sztuczna inteligencja, a nawet systemy cyberbezpieczeństwa – to w głównej mierze rozwiązania z USA i Azji (m.in. z Chin, Korei Płd., Tajwanu czy Japonii). Sytuacja geopolityczna sprawia, że Europa musi przyspieszyć w walce o cyfrową suwerenność.
Na razie jest z tym słabo – swoją pajęczyną oplotły nas big techy zza oceanu: Microsoft, Amazon, Google, Apple czy Meta. A gra toczy się zarówno o bezpieczeństwo, jak i konkurencyjność kontynentu.
Tak big techy zdominowały Europę
Rozwój europejskich technologii musi ruszyć z kopyta, bo potencjał jest ogromny. Tak twierdzi choćby Yann LeCun, francuski guru branży sztucznej inteligencji, pracujący dla koncernu Meta. Jak zaznaczył w niedawnej rozmowie z serwisem The Next Web, tym, co hamuje ten sektor w Europie, jest jednak „kompleks niższości” – przeświadczenie, że amerykańskie innowacje są lepsze. Efekt? Strumień inwestycji płynie za ocean. Choć UE ma o 25 proc. większą populację niż USA, to właśnie amerykańskie start-upy zebrały w ubiegłym roku ponad trzykrotnie większe finansowanie niż firmy europejskie. Co więcej, jak wynika z raportu „State of the Digital Decade 2024”, UE posiada tylko 263 „jednorożce” (spółki technologiczne o wartości ponad 1 mld dol.), gdy w USA jest ich 1539.
Czytaj więcej
Rozpętując wojnę celną i prowadząc specyficzną politykę międzynarodową, Donald Trump wyświadczy n...