Amerykańscy operatorzy chmury i dostawcy oprogramowania zdominowali rynek w Europie, w tym w Polsce, a teraz okazuje się, że wręcz masowo udostępniają dane swoich użytkowników. Tak przynajmniej wynika z najnowszych ustaleń szwajcarskiej firmy Proton, która zbadała, iż w ciągu ostatnich blisko dziesięciu lat Google, Apple i Meta przekazały rządowi USA dane z prawie 3,2 miliona kont. Chodzić ma m.in. o e-maile, wiadomości, notatki z kalendarza oraz pliki.
Tylko w II półroczu 2023 r. i I półroczu 2024 r. (ostatnich 12 miesięcy, dla których dostępne są dane) Waszyngton wystosował do big techów ok. 500 tys. wniosków o udostępnienie danych, a to więcej, niż wystosowali wszyscy pozostali członkowie tzw. Sojuszu 14 Oczu (porozumienia o wymianie informacji wywiadowczych, w skład którego wchodzą m.in. W. Brytania, Niemcy, Francja, Hiszpania, Australia czy Kanada). Wedle Stanisława Dałka, wiceprezesa CloudFerro, to poważny sygnał ostrzegawczy.
Czytaj więcej
Ogłoszony przez Microsoft plan zainwestowania w Polsce 2,8 mld zł w infrastrukturę chmurową, i to parę dni po podobnym „dealu” zawartym z Google’em, może sugerować, że w globalnym wyścigu AI stawiamy na USA, porzucając własne ambicje.
– Oznacza to, że dane przechowywane w usługach amerykańskich dostawców mogą być udostępniane bez pełnej kontroli użytkownika i zgodnie z prawem innego państwa. To nie tylko kwestia prywatności, ale także cyfrowej suwerenności Europy – alarmuje.
Gdzie trafiają dane internautów?
Dziś internauci wiele danych osobowych, zdjęć czy dokumentów przechowuje online, ufając, że dostawcy usług cyfrowych są strażnikami tych poufnych informacji – pisze serwis The Next Web (TNW). Problem w tym, jak zauważa, że big techy dzielą się danymi o użytkownikach. I dotyczy to nie tylko obywateli Stanów Zjednoczonych, ale również tych ze Starego Kontynentu. Żądania np. organów ścigania spełniane są bez mrugnięcia oka – z najnowszego raportu firmy Proton wynika, że wspomniane koncerny pozytywnie odpowiadają aż na 80–90 proc. wniosków tego typu. Badania pokazują, że odbywa się to na ogromną skalę, a zjawisko przybiera na sile. Raphael Auphan, dyrektor operacyjny w Proton, przekonuje, iż dopóki big techy odmawiają wdrożenia powszechnego szyfrowania typu end-to-end, te ogromne, prywatne zbiory pozostaną otwarte na nadużycia. Meta dopiero niedawno wdrożyła takie szyfrowanie np. dla komunikatora Messenger jako rozwiązanie domyślne.