Na widelcu USA. Nasze dane coraz szerszą rzeką płyną za ocean

Google, Apple i Meta udostępniają władzom USA coraz więcej danych z kont swoich użytkowników – wynika z ustaleń firmy Proton. Chodzi m.in. o e-maile i pliki. Koncerny spełniają nawet 90 proc. żądań o ich przekazanie.

Publikacja: 05.03.2025 04:55

Ogromne ilości danych użytkowników trafiają w ręce amerykańskiego rządu

Ogromne ilości danych użytkowników trafiają w ręce amerykańskiego rządu

Foto: Adobe Stock

Amerykańscy operatorzy chmury i dostawcy oprogramowania zdominowali rynek w Europie, w tym w Polsce, a teraz okazuje się, że wręcz masowo udostępniają dane swoich użytkowników. Tak przynajmniej wynika z najnowszych ustaleń szwajcarskiej firmy Proton, która zbadała, iż w ciągu ostatnich blisko dziesięciu lat Google, Apple i Meta przekazały rządowi USA dane z prawie 3,2 miliona kont. Chodzić ma m.in. o e-maile, wiadomości, notatki z kalendarza oraz pliki.

Tylko w II półroczu 2023 r. i I półroczu 2024 r. (ostatnich 12 miesięcy, dla których dostępne są dane) Waszyngton wystosował do big techów ok. 500 tys. wniosków o udostępnienie danych, a to więcej, niż wystosowali wszyscy pozostali członkowie tzw. Sojuszu 14 Oczu (porozumienia o wymianie informacji wywiadowczych, w skład którego wchodzą m.in. W. Brytania, Niemcy, Francja, Hiszpania, Australia czy Kanada). Wedle Stanisława Dałka, wiceprezesa CloudFerro, to poważny sygnał ostrzegawczy.

Czytaj więcej

Rząd grzebie naszą technologiczną suwerenność?

– Oznacza to, że dane przechowywane w usługach amerykańskich dostawców mogą być udostępniane bez pełnej kontroli użytkownika i zgodnie z prawem innego państwa. To nie tylko kwestia prywatności, ale także cyfrowej suwerenności Europy – alarmuje.

Gdzie trafiają dane internautów?

Dziś internauci wiele danych osobowych, zdjęć czy dokumentów przechowuje online, ufając, że dostawcy usług cyfrowych są strażnikami tych poufnych informacji – pisze serwis The Next Web (TNW). Problem w tym, jak zauważa, że big techy dzielą się danymi o użytkownikach. I dotyczy to nie tylko obywateli Stanów Zjednoczonych, ale również tych ze Starego Kontynentu. Żądania np. organów ścigania spełniane są bez mrugnięcia oka – z najnowszego raportu firmy Proton wynika, że wspomniane koncerny pozytywnie odpowiadają aż na 80–90 proc. wniosków tego typu. Badania pokazują, że odbywa się to na ogromną skalę, a zjawisko przybiera na sile. Raphael Auphan, dyrektor operacyjny w Proton, przekonuje, iż dopóki big techy odmawiają wdrożenia powszechnego szyfrowania typu end-to-end, te ogromne, prywatne zbiory pozostaną otwarte na nadużycia. Meta dopiero niedawno wdrożyła takie szyfrowanie np. dla komunikatora Messenger jako rozwiązanie domyślne.

Warto zauważyć, że Proton, który oferuje konkurencyjne usługi e-mail czy VPN, sam również udostępnia dane. Co ciekawe, ów proceder przybiera na sile – jeszcze w 2017 r. firma otrzymała ledwie 26 wniosków w takiej sprawie od szwajcarskich władz (odrzuca wszystkie wnioski od zagranicznych organów), w 2023 r. – było ich już niemal 6,4 tys. Proton spełnił aż 93 proc. żądań, choć na ile przekazane informacje okazały się wartościowe, nie wiadomo, bo wszystkie usługi operator szyfruje. Takie rozwiązania oferuje też Google. Należy podkreślić, że Apple stworzył Private Cloud Compute (PCC) – rozwiązanie to działa na specjalnych serwerach, a zbudowane jest z wykorzystaniem Apple Silicon (to oznacza, że ma wbudowane zabezpieczenia prywatności już od poziomu układu scalonego). PCC wykorzystywane jest do zastosowań AI.

Czytaj więcej

Polska wśród pierwszych rynków, które mogą zyskać dzięki AI

– Twoje dane nigdy nie są zbierane, nigdy nie są przechowywane i nigdy nie są udostępniane – dzięki temu możemy zapewnić naszym użytkownikom moc obliczeniową serwera przy takim samym poziomie prywatności, jakiego oczekują na swoim urządzeniu. To wyznacza nowy standard prywatności w AI – tłumaczą nam w Apple.

Europejska chmura jest możliwa

Niezależnie od wszystkiego amerykańscy dostawcy chmury w Europie wciąż podlegają jurysdykcji swojego kraju, stąd wszelkie przetwarzane przez nich dane mogą podlegać nakazom np. sądów czy Narodowej Agencji Bezpieczeństwa. To konsekwencja obowiązujących za oceanem przepisów, jak Cloud Act czy tzw. Sekcji 702 ustawy FISA (Foreign Intelligence Surveillance Act), które są w stanie wymusić na amerykańskich operatorach chmury ujawnienie danych europejskich klientów. To wszystko nabiera nowego wymiaru po tym, jak prezydentem został Donald Trump. Jak twierdzi Johan David Michels z Queen Mary University w Londynie, który na zlecenie firmy Broadcom opracował raport „Cloud Legal Project”, nowa administracja w Białym Domu realizuje bowiem agendę „Ameryka przede wszystkim”. Według Michelsa może to spotęgować obawy europejskich decydentów dotyczące zależności od amerykańskich usług. A sprawa jest tym istotniejsza, że – jak prognozują analitycy Gartnera – do 2027 r. suwerenność cyfrowa będzie aż dla 70 proc. przedsiębiorstw wdrażających generatywną sztuczną inteligencję głównym wyzwaniem przy wyborze dostawcy. Potwierdza to Christine Knackfuss-Nikolic, dyrektor ds. technologii w T-Systems (spółka z grupy Deutsche Telekom), która podkreśla, iż Europa stoi przed dylematem, mając dziś ograniczoną kontrolę nad centrami danych w chmurze, czym ryzykuje pozostanie w tyle w rozwoju AI. Jej zdaniem ostatnie wydarzenia na świecie podkreślają pilną potrzebę wzmocnienia suwerenności cyfrowej UE. A chodzić ma nie tylko o bezpieczeństwo danych, ale też o zdolności do rozwijania i kontrolowania technologii, przy jednoczesnym zachowaniu własności swoich danych.

70 proc.

przedsiębiorstw wdrażających generatywną AI twierdzi, że suwerenność cyfrowa

będzie do 2027 r. głównym wyzwaniem przy wyborze dostawcy chmury

Nie brakuje europejskich firm, które mogłyby rzucić wyzwanie big techom na tym polu, czy unijnych inicjatyw jak ECOFED (konsorcjum pięciu holenderskich organizacji). Ta ostatnia to projekt chmurowy finansowany przez holenderski rząd i Brukselę, którego celem jest opracowanie federacyjnej europejskiej chmury jako alternatywy dla amerykańskich tzw. hiperskalerów.

Jaki potencjał ma polska chmura?

W ostatnich tygodniach premier Donald Tusk gościł szefów Microsoftu i Google’a. Ci ogłosili inwestycje w naszym kraju, które mają zwiększyć ich chmurową potęgę. Na celowniku koncernów znalazły się m.in. kluczowe sektory: służba zdrowia, armia i energetyka. Co ciekawe, parę dni później – z inicjatywy marszałka Szymona Hołowni – w Sejmie odbyło się spotkanie z przedstawicielami Polskiej Chmury, Stowarzyszenia Polskich Pracodawców Przemysłu Chmurowego oraz naukowców, pracodawców i przedsiębiorców związanych z tą branżą. Jego ton był już zupełnie inny. Marszałek mówił na nim, że cyfrowa suwerenność to jeden z najważniejszych dzisiaj aspektów polskiej niepodległości. I wskazywał na mankamenty. – Polskie państwo wydaje więcej na licencję dla Google’a niż na inwestycje w polskie zdolności chmurowe i w polskie możliwości technologiczne w tym zakresie – komentował.

Jesteśmy świadkami powiększającej się dominacji big techów, która ogranicza naszą suwerenność cyfrową. Stajemy się coraz bardziej zależni od ich usług, a nasze kluczowe dane i zasoby obliczeniowe często podlegają obcym regulacjom

Stanisław Dałek, wiceprezes CloudFerro

Eksperci uczestniczący w tym wydarzeniu zapewniali przy tym, że rodzime firmy mają możliwości, by to właśnie lokalne podmioty, a nie big techy zaspokajały potrzeby państwa w zakresie przechowywania i przetwarzania danych. – Na szczęście coraz częściej dostrzegamy w Europie potrzebę budowania niezależności technologicznej. Własny potencjał cyfrowy wzmocni odporność gospodarki europejskiej i państw na nieprzewidziane zdarzenia, a także zwiększy ochronę naszych strategicznych danych – mówi nam Stanisław Dałek.

Jak dodaje, Polska, podobnie jak inne kraje europejskie, w dużej mierze opiera swoją infrastrukturę cyfrową na technologiach globalnych firm, głównie z USA. – Jesteśmy świadkami powiększającej się dominacji big techów w tym obszarze, która ogranicza naszą suwerenność cyfrową. Stajemy się coraz bardziej zależni od ich usług, a nasze kluczowe dane i zasoby obliczeniowe często podlegają obcym regulacjom – komentuje. – To rodzi ryzyko ich udostępniania zagranicznym podmiotom, ogranicza kontrolę państwa nad strategicznymi informacjami i może prowadzić do jeszcze większego uzależnienia technologicznego od globalnych dostawców – kontynuuje nasz rozmówca.

Czytaj więcej

Cyfrowa rewolucja w Europie. Musimy się do niej przygotować

Jego zdaniem wzmacnianie cyberbezpieczeństwa i niezależności cyfrowej wymaga inwestowania w suwerenne centra danych oraz wspierania europejskich inicjatyw takich jak GAIA-X. – To projekt, w którym bierzemy udział, mający na celu stworzenie bezpiecznej i przejrzystej infrastruktury danych jako alternatywy do oferty hiperskalerów, zapewniającej zgodność z europejskimi standardami ochrony i cyberbezpieczeństwa – wyjaśnia wiceprezes CloudFerro.

Amerykańscy operatorzy chmury i dostawcy oprogramowania zdominowali rynek w Europie, w tym w Polsce, a teraz okazuje się, że wręcz masowo udostępniają dane swoich użytkowników. Tak przynajmniej wynika z najnowszych ustaleń szwajcarskiej firmy Proton, która zbadała, iż w ciągu ostatnich blisko dziesięciu lat Google, Apple i Meta przekazały rządowi USA dane z prawie 3,2 miliona kont. Chodzić ma m.in. o e-maile, wiadomości, notatki z kalendarza oraz pliki.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
IT
Sustainable Industry Lab ’25: Czy cyfrowa technologia pomoże ocalić planetę?
IT
Na „zwolnienie z pracy”. Przestępcy mają nową groźną metodę
IT
Mała rewolucja dla użytkowników Gmaila. Google planuje zmiany
IT
Jak zaktualizować mObywatela, by nie stracić dostępu do aplikacji?
IT
Sustainable Industry Lab 2025: Cyfrowa transformacja na rzecz zrównoważonego przemysłu
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”