Emerytowani oficerowie amerykańskiej marynarki uważają, że nie należy ignorować dziwnych zjawisk zaobserwowanych przez nich podczas służby, ponieważ mogą potencjalnie stanowić zagrożenie. Nie twierdzą, że chodzi o obiekty „pozaziemskie” – przynajmniej nie wprost.
Na przykład w połowie 2014 roku, podczas lotów szkoleniowych u wybrzeży Virginia Beach w stanie Wirginia, pilot F/A-18 i porucznik marynarki USA Ryan Graves zaczął dostrzegać coś dziwnego. Dane radarowe wyglądały podejrzanie – fantomowe sygnały poruszające się z niewyobrażalną prędkością i precyzją. Początkowo uznał to za usterkę. Jednak anomalie powróciły, zarejestrowane przez wyrafinowane czujniki myśliwców. Obiekty zawisały w miejscu, by nagle odskoczyć z prędkością naddźwiękową. Były rejestrowane od powierzchni oceanu do wysokości 13 km. Graves zgłosił, że widział ciemnoszary lub czarny sześcian wewnątrz przezroczystej sfery o średnicy od 1,5 do 4,5 metra, który znalazł się zaledwie 15 metrów od ich samolotów.
W ciągu następnego roku eskadra Gravesa niemal codziennie rejestrowała niezidentyfikowane obiekty. Czasem leciały w luźnych formacjach, czasem samotnie. Nie emitowały spalin, widocznego napędu, skrzydeł. Czasem obracały się w miejscu, inne znikały, gdy się do nich zbliżano. Okazało się, że piloci stacjonujący na Zachodnim Wybrzeżu – podczas misji na USS Nimitz, USS Princeton i innych lotniskowcach – doświadczali podobnych zdarzeń od lat – pisze portal Popular Mechanics
UFO poruszające się pod wodą i w powietrzu
Niektóre z tych obiektów – obecnie klasyfikowanych jako UAP (unidentified anomalous phenomena – niezidentyfikowane anomalne zjawiska) – zdawały się być zdolne do podróży transmedialnej, czyli przechodzenia z powietrza do morza bez zwalniania, chlapania czy emisji ciepła, co teoretycznie nie jest możliwe.
Czytaj więcej
Avi Loeb z Uniwersytetu Harvarda nazywany „złym chłopcem astronomii” znów w akcji. Jego zdaniem r...