Aukcja 800/2600 MHz: Dwie drogi do równowagi

Urzędowi Komunikacji Elektronicznej będzie bardzo trudno – w świetle prawa – udowodnić to, co „i tak wszyscy wiedzą” na temat powiązań kapitałowych i zasad współpracy operacyjnej pomiędzy różnymi potencjalnymi oferentami w przetargu. Czego się nie da zrobić dobrze, lepiej pominąć i w inny sposób zadbać o rynkową równowagę. W zakresie najbardziej pożądanego pasma 800 MHz sposobem może być albo nałożenie limitu jednej (zamiast dwóch) „paczki” 2 x 5 MHz na jednego oferenta, albo obowiązek zapewnienia hurtowego dostępu do sieci wybudowanej na licytowanej częstotliwości

Publikacja: 24.09.2013 22:00

Aukcja 800/2600 MHz: Dwie drogi do równowagi

Foto: ROL

Przed nami najbardziej wyczekiwany przetarg częstotliwościowy ostatnich lat, który odda w ręce operatorów zasięgowe pasmo 800 MHz oraz na dokładkę – umiarkowanie dzisiaj potrzebny – zakres 2600 MHz. O wadze aukcji świadczą spodziewane wpływy – 1,5-1,6 mld zł – które będą najwyższe od czasu rozdysponowania częstotliwości UMTS 2100 w roku 2001 (1,950 mld euro). Z całej spodziewanej z najbliższej aukcji kwoty 70-80 proc. przypadnie na sprzedaż zakresu 800 MHz. I o ten zakres będzie się toczył najostrzejszy bój. Zasoby w paśmie 2600 MHz mogą stanowić elementem łagodzący potencjalną „niesprawiedliwość” rozdziału pasma 800 MHz, ale realnego znaczenia w najbliższych latach mieć nie będą. Dla obszarów miejskich z powodzeniem wystarczy LTE1800. Dzisiaj cenne jest pasmo 800 MHz, bo na usługi w zasięgowych sieciach czekają dzisiaj klienci na obszarach podmiejskich i wiejskich (z tego powodu, o ile o minimalnej cenie pasma 800 MHz w świetle propozycji UKE można dyskutować, o tyle 2600 MHz wydaje się za drogie).

Nie da się zadowolić wszystkich

Do rozdysponowania jest 2 x 25 MHz pasma w zakresie 800 MHz. Nawet, gdyby rząd Polski nie zawarł w sierpniu br. ugody ze Sferią, i nie alokowała jej na jeden z bloków 2 x 5 MHz ze sprzedawanej dywidendy cyfrowej, to do rozdysponowana byłoby i tak tylko 2 x 30 MHz. Tymczasem jest co najmniej czterech chętnych (Orange, Play, Polkomtel i T-Mobile, jeżeli brać pod uwagę tylko MNO) na co najmniej 2 x 10 MHz, ponieważ na bloku węższym można dać usługę o parametrach nie lepszych, niż HSPA. A to nie jest dla nikogo atrakcyjne. To jednak oznacza równocześnie, że – bez względu na ugodę ze Sferią – nigdy nie było szans, aby wszyscy (choćby MNO) mogli być zadowoleni z warunków przetargu, bo każdy chciałby mieć na własność jeden blok 2 x 10 MHz. Na to pasma 800 MHz jest po prostu za mało.

Przyjmijmy, że to równowagę między nimi czterema trzeba przede wszystkim zapewnić (bo najbardziej liczą się na rynku) i nie myśleć za bardzo o wpuszczeniu na rynek nowego gracza. W obecnym, zaproponowanym przez Urząd Komunikacji Elektronicznej, kształcie dokumentacji przetargowej tej równowagi zapewnić się nie da.

Obecnie stanowi ona, że każdy z oferentów może wystąpić po pożądane przez wszystkich 2 x 10 MHz. I nie więcej. Jednakże liczone razem z już posiadanymi zasobami w paśmie 900 MHz (sieci GSM i UMTS) nowowylicytowane bloki w paśmie 800 MHz nie mogą przekroczyć łącznie 40 MHz (2 x 20 MHz). W kontekście przetargu oznacza to, że Polkomtel może wystąpić tylko o 2 x 5 MHz pasma, a trzej pozostali gracze po 2 x 10 MHz. O tyle samo może wystąpić również zainteresowany przetargiem Emitel (a może UPC, albo Multimedia Polska). Teoretycznie Polkomtel jest poszkodowany, ale w praktyce wszystko wskazuje, że będzie mógł konsolidować swoje zasoby ze Sferią, które współudziałowcem jest także właściciel Polkomtela. I tutaj zaczynają się schody: jak liczyć rynkowe udział w paśmie, jak je konsolidować, i jak interpretować związki kapitałowe i współpracę operacyjną pomiędzy różnymi operatorami.

Kto z kim i dlaczego?

Dyskusja na temat udziałowców Sferii wydaje się jałowa. Po pierwsze, nie wpłynie ona już bardziej na sytuację Polkomtela w aukcji, niż wpływają oczywiste związki operatora sieci Plus z Aero2. Po drugie, nawet jeżeli Zygmunt Solorz-Żak jest tylko mniejszościowym udziałowcem Sferii, to i tak ten operator jest skazany na współpracę z jakimś partnerem, bo samodzielnie – z blokiem 2 x 5 MHz i trudną do oszacowania (maksymalnie kilkadziesiąt tysięcy) bazą klientów sieci CDMA – nie ma na rynku racji bytu. Logiczne jest zatem, że będzie współpracował – i konsolidował częstotliwości – z firmami swojego udziałowca, a więc np. z Polkomtelem. 2 x 10 MHz w paśmie ‚800’ dla operatora sieci Plus wydaje się zatem bezpieczne (2 x 5 MHz Sferii i 2 x 5 MHz z najbliższego przetargu). Tak samo dla Orange i dla T-Mobile. No właśnie, tylko czy każdy z nich ma szansę na 2 x 10 MHz, czy obaj mają szansę na 2 x 20 MHz?

W ramach propagandowej walki konkurenci twierdzą, że Orange i T-Mobile należy rozpatrywać razem (była już o tym mowa przed przetargiem na 1800 MHz). Obie sieci twierdzą natomiast zgodnie, że są odrębnymi podmiotami, które tylko współpracują operacyjnie w ramach infrastruktury, ale konkurują na rynku detalicznym.

Projekt dokumentacji przetargowej (jak również rozporządzenie o aukcji) stanowi, że badanie związków kapitałowych będzie przeprowadzone na podstawie prawa ochrony konkurencji i konsumentów. UKE nie ma tutaj dowolności. W świetle tych przepisów nie da się stwierdzić związków T-Mobile i Orange (podobnie, jak bezpośrednich związków Polkomtela i Sferii). Ponoć kluczem jest treść umowy wspólników spółki Networks! i jeżeli jest w niej mowa o współdzieleniu częstotliwości, to stanowi to drogę do ograniczenia w przetargach częstotliwościowych T-Mobile i Orange. Co jest w tej umowie zapisane, nie jest jednak publicznie wiadome.

Tak, czy inaczej trudno nie zauważyć, że T-Mobile i Orange współdzielą częstotliwości 900 MHz (sieć HSPA) oraz 1800 MHz (sieć LTE). Dlaczego zatem nie mieliby dzielić pasma 800 MHz? A w paśmie tym mogą potencjalnie zgarnąć 66 proc. wszystkich zasobów? Żaden inny operator, ani koalicja operatorów nie będzie mogła – tak jak oni – zbudować bloku 2 x 20 MHz i zaoferować usług w sieci LTE o nominalnej przepływności 150 Mb/s.

Poniekąd podobnie jest dzisiaj w sieci LTE1800, bo blokiem 2 x 20 MHz dysponuje tylko grupa Zygmunta Solorza-Żaka. T-Mobile i Orange sieci na takim bloku dzisiaj nie zbudują, ale już T-Mobile i Play – gdyby tylko zechciały – mogłyby, na bazie częstotliwości, jakie zdobyły w tym roku. Na 800 MHz będzie inaczej. Zasobów dla konkurencyjnej wobec T-Mobile i Orange po prostu nie ma. Rozwiązania są dwa: obniżyć jeszcze limity bloków, po które mogą startować oferenci, albo narzucić obowiązek udostępniania sieci wybudowanej na wybranym lub wszystkich blokach.

Rozproszyć, albo wymusić dostęp

2 x 5 MHz zamiast 2 x 10 MHz na jednego oferenta oznacza, że równe zasoby mogłyby uzyskać nie tylko Polkomtel, Orange i T-Mobile, ale także Play i nawet Emitel, czy UPC. „Także Play”, ponieważ wedle powszechnych opinii po przetargu na 1800 MHz spółka ta nie będzie miała środków na poważną licytację. O 2 x 5 MHz – wobec braku silniejszej konkurencji (ograniczonej limitem) – być może mogłaby się pokusić. W takiej sytuacji blokiem 2 x 10 MHz dysponowałby Polkomtel razem ze Sferią i Orange razem z T-Mobile. Najsłabsi w konkurencji: Play i Emitel mogliby konsolidować zasoby między sobą, albo z innymi graczami. Kombinacji w takim układzie jest dużo, a dysponent bloku 5 MHz ma argument w negocjacjach współpracy i w efekcie większe szanse na dostęp do którejś sieci LTE. W takim układzie blok 5 MHz osiągnąłby zapewne niższą cenę, bo zmuszałby operatorów do współpracy. Jeżeli jednak każdy dostałby „coś”, a nie „nic” byłoby mniej powodów do kwestionowania aukcji.

Druga możliwość, to zachowanie aktualnych warunków aukcji, ale narzucenie obligatoryjnego udostępniania usług hurtowych w sieci wybudowanej na wylicytowanym paśmie. To także mogłoby spowodować obniżenie wyceny pasma, ale w mniejszym stopniu, niż rozbicie go na drobne. Przegrani będą niezadowoleni, że nie zdobyli jakichś zasobów na własność (to wpływa na wycenę spółki i dobre samopoczucie managementu), ale z pewnością każdy gracz na rynku będzie mógł zaoferować usługi w sieci LTE800. Nie można oczywiście wykluczyć, że wymagałoby to interwencji UKE, bo operatorzy mogą mieć kłopoty z ustaleniem szczegółów współpracy (zwłaszcza stawek na usługi hurtowe). Warunkiem w takim wypadku powinno być, że dysponent pasma musi (i to realnie) udostępnić ofertę hurtową zanim wystartuje z detaliczną.

Wariacją mogłoby być nałożenie obowiązku udostępniania sieci nie na wszystkie, ale na wybrane pasma. Ich cena wywoławcza mogłaby być niższa, a oferenci mogliby zdecydować, czy wolą oszczędzić i współpracować, czy wydać więcej i mieć pasmo do wyłącznego użytku (takie rozwiązanie stosowano np. we Francji). Wybór jest pomiędzy rozproszeniem pasma i większą swobodą dla dobrowolnych porozumień operatorów (i zapewne niższym wpływem z aukcji), a głębszą regulacją i wyższym wpływem z aukcji. Trudno powiedzieć, co jest lepsze, jeżeli obie drogi zapewnią równowage rynkową, ale cała logika zarządzania rynkiem telekomunikacyjnym zdaje się wskazywać na tę druga drogę.

Przed nami najbardziej wyczekiwany przetarg częstotliwościowy ostatnich lat, który odda w ręce operatorów zasięgowe pasmo 800 MHz oraz na dokładkę – umiarkowanie dzisiaj potrzebny – zakres 2600 MHz. O wadze aukcji świadczą spodziewane wpływy – 1,5-1,6 mld zł – które będą najwyższe od czasu rozdysponowania częstotliwości UMTS 2100 w roku 2001 (1,950 mld euro). Z całej spodziewanej z najbliższej aukcji kwoty 70-80 proc. przypadnie na sprzedaż zakresu 800 MHz. I o ten zakres będzie się toczył najostrzejszy bój. Zasoby w paśmie 2600 MHz mogą stanowić elementem łagodzący potencjalną „niesprawiedliwość” rozdziału pasma 800 MHz, ale realnego znaczenia w najbliższych latach mieć nie będą. Dla obszarów miejskich z powodzeniem wystarczy LTE1800. Dzisiaj cenne jest pasmo 800 MHz, bo na usługi w zasięgowych sieciach czekają dzisiaj klienci na obszarach podmiejskich i wiejskich (z tego powodu, o ile o minimalnej cenie pasma 800 MHz w świetle propozycji UKE można dyskutować, o tyle 2600 MHz wydaje się za drogie).

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telekomunikacja
Eldorado 5G dobiega końca, a firmy tną etaty. Co z Polską?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Telekomunikacja
Do kogo przenoszą się klienci sieci komórkowych. Jest największy przegrany
Telekomunikacja
To już wojna w telefonii na kartę. Sieci komórkowe mają nowy haczyk na klientów
Telekomunikacja
Polski internet mobilny właśnie mocno przyspieszył. Efekt nowego pasma 5G
Telekomunikacja
Nowy lider wyścigu internetowych grup w Polsce. Przełomowy moment dla Polsatu