Włączenie żarówki bez prądu – rządowy plan na m-zdrowie

Czy tego chcemy, czy nie, żyjemy w coraz bardziej cyfrowym świecie, aplikacje mobilne i umożliwione za ich pośrednictwem rozwiązania właściwie już nie dziwią i są wykorzystywane zarówno jako wsparcie w działaniach biznesowych, pomoc w życiu codziennym czy rozrywka. I w sumie co do zasady nie powinno dziwić, że Ministerstwo Zdrowia przeprowadziło konsultacje Zielonej Księgi w sprawie m-zdrowia, czyli mobilnego zdrowia – ma być lepiej, nowocześniej i bezpieczniej – pisze dla rpkom.pl Eugeniusz Gaca, przewodniczący Grupie Roboczej ds. Barier Inwestycyjnych Memorandum MAiC.

Publikacja: 09.07.2014 13:00

Włączenie żarówki bez prądu – rządowy plan na m-zdrowie

Foto: ROL

Jest tylko w tym rządowym planie jedno „ale”, bo wprowadzenie programu m-zdrowia, w obecnie obowiązującym otoczeniu prawno-inwestycyjnym, to próba z góry skazana na niepowodzenie, jak włączenie żarówki bez prądu.

Bo m-zdrowie, bez kompletnej, należycie gęsto rozlokowanej telekomunikacyjnej sieci mobilnej w praktyce nie jest możliwe do wdrożenia. Tymczasem budowa sieci, czyli nic innego, jak lokowanie kolejnych stacji bazowych telefonii komórkowej, to wciąż droga przez mękę, walka z – niestety irracjonalnymi – lękami lokalnych społeczności i, co martwi najbardziej, brak wsparcia niektórych resortów i władz samorządowych.

Resortowa ręka, czyli bez zasięgu z uzdrowisku

Szczególną rolę w publicznej walce z komórkowcami odgrywa resort zdrowia. To przecież spod ręki ministerialnych legislatorów wyszedł w 2005 r. zakaz stawiania masztów komórkowych w strefie uzdrowiskowej A. Trudno więc znaleźć logikę w stanowisku Rządu, które w projekcie m-zdrowie upatruje sposobu na pobudzenie i rozwój inwestycji telekomunikacyjnych, w tym w nowoczesną sieć LTE.

Nie wiadomo, czy mając na względzie postanowienia Zielonej Księgi, którą Rząd RP z zadowoleniem przyjmuje jako inicjatywę związaną z wdrażaniem m-zdrowia, ten sam Rząd RP planuje znieść lub zminimalizować istniejące bariery inwestycyjne, skutecznie blokujące budowę sieci, a w konsekwencji brak możliwości skorzystania z usługi mobilnej, co w najczarniejszym scenariuszu oznacza brak możliwości połączenia z numerami alarmowymi. Śledząc dotychczasowe działania Rządu i niektórych władz lokalnych oraz proces legislacyjny, można odnieść wrażenie, że jest wręcz odwrotnie i bariery inwestycyjne mają się obecnie, i będą miały, w najlepsze.

W realizacji ambitnego planu m-zdrowie na pewno nie pomoże obowiązujący w polskim prawie od 2005 r. bezwzględny, i jednocześnie niczym nie uzasadniony, zakaz budowy sieci i stawiania masztów telefonii komórkowej w strefie uzdrowiskowej A. Szczególnymi przykładami uzdrowisk miejskich o znaczącym rozmiarze strefy A są: Sopot (strefa A stanowi ponad 8 proc. całego obszaru), Krynica Górska (strefa A stanowi ok. 8 proc. całego obszaru), Ciechocinek (strefa stanowi 23 proc. obszaru), czy wreszcie Iwonicz Zdrój (strefa A stanowi prawie ¼ obszaru). Dodatkowo są to miejsca bardzo atrakcyjne turystycznie, zatem zakaz stawiania masztów nie jest tylko zakazem teoretycznym, ale generuje praktyczne problemy. I tak w okresie przygotowań do EURO 2012 w Sopocie organizatorzy zmuszeni byli do ekstremalnych nakładów w celu zapewnienia łączności w strefach kibica. Krynica Górska z kolei co roku jest gospodarzem Forum Ekonomicznego – polskiego Davos i co roku zmaga się z problemem zapewnienia dostępu do usług mobilnych uczestnikom Forum. Należy postawić zatem przewrotnie pytanie, czy uzdrowiska w strefie A wpływają tak kompleksowo na zdrowie kuracjuszy czy mieszkańców, że nie ma potrzeby na tych terenach zapewniać dostępu do usług mobilnych m-zdrowie.

Nie pielęgnujmy irracjonalnych lęków

Obok wspomnianych nieprzyjaznych inwestycyjnie, bezwzględnie obowiązujących przepisów prawa, inwestor musi stawić czoło lokalnym lękom i polityce władz samorządowych te lęki pielęgnującej. Nie ma takiego przedsiębiorcy telekomunikacyjnego budującego sieć, który nie spotkałby się przynajmniej raz z odmową wydania decyzji w przedmiocie lokalizacji inwestycji stacji bazowej z uwagi na fakt, że jest to inwestycja budząca niepokoje społeczne, czy której sprzeciwiają się sąsiedzi nieruchomości graniczącej z działką, na której zaplanowano inwestycję. Mimo, że odmowa ustalenia lokalizacji nie ma oparcia w przepisach ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, to jest to skuteczne „nie” dla takiej inwestycji.

Procedura odwoławcza, często także kontynuowana w postępowaniu przed sądem administracyjnym wydłuża postawienie stacji bazowej do kilkunastu miesięcy czy nawet kilku lat. Nie są także rzadkością celowe działania organów w postępowaniach planistycznych, kiedy to inwestor wzywany jest do uzupełnienia wyimaginowanych braków wniosku o ustalenie lokalizacji inwestycji celu publicznego, także często w zakresie danych, które znane są organowi z urzędu.

Zgodnie z prawem, stacje bazowe instalowane na dachach istniejących budowli, jak również na kominach, słupach mogą być realizowane w tzw. szybkiej ścieżce inwestycyjnej, bez pozwolenia na budowę czy nawet zgłoszenia (dla konstrukcji do 3 m), ewentualnie, w przypadku, gdy maszt telekomunikacyjny jest wyższy niż te 3 m za uprzednim zgłoszeniem, niezakwestionowanym sprzeciwem organu w terminie 30 dni. Praktyka, doświadczenie i orzecznictwo pokazują, że jest to ustawodawcze betonowe koło ratunkowe. Inwestycje „szybkiej ścieżki budowlanej” mogą być w każdym czasie zakwestionowane jako samowola przez nadzór budowlany. Inwestor nie jest chroniony ani treścią przepisów prawa budowlanego, ani faktem, że organ administracji budowlanej w postępowaniu zgłoszeniowym nie sprzeciwił się inwestycji, uznając ją za zgodną z przepisami.

Usługi podstawowe

Warto wspomnieć także, że są miejsca w kraju, gdzie samorząd i nadzór budowlany, wbrew przepisom, w praktyce nie uznają inwestycji w sieci telekomunikacyjne za inwestycje celu publicznego, czy te, które przy spełnieniu opisanych powyżej warunków, mogą być realizowane bez pozwolenia na budowę. Przejawia się to, oprócz opisanych powyżej działań, w rozciągniętym czasowo do granic absurdu procesie wydawania decyzji w sprawie, zgłaszania pozbawionych podstaw sprzeciwów do inwestycji. Często takie działania stanowią mocny PR dla władz lokalnych, przedstawiane są jako troska o zdrowie i bezpieczeństwo lokalnej społeczności.

O ile nikogo nie dziwi, że dom bez kanalizacji, prądu czy wody nie będzie nadawał się do użytku, to nie przyjmuje się w ogólnej świadomości, że bez zasięgu do stacji bazowej telefonii komórkowej nawet najlepszy smartfon czy tablet nie połączy się z Internetem, nie będzie mógł być wykorzystany skutecznie do rozmowy czy wysłania sms-a. Paradoksalnie ten sam abonent, który uprzednio sprzeciwiał się inwestycji w sieć mobilną, spodziewa się, że korzystając z usług operatora mobilnego otrzyma należytą jakość takiej usługi. Zdarza się wręcz, że samorządy blokujące przedsiębiorców telekomunikacyjnych w realizacji ich inwestycji, następnie zwracają się do Prezesa UKE ze skargami, że na ich terenie nie ma prawidłowego zasięgu poszczególnych sieci mobilnych, albo nie ma w ogóle zasięgu sieci danego operatora.

Edukacja, głupcze!

M-zdrowie to program kompleksowy, wymagający spójnych, ekonomicznych, ale nade wszystko świadomych działań Państwa. Nawet najlepsze oprogramowanie oraz edukacja lekarzy i pacjentów jak z niego skorzystać nie wystarczą dla zrealizowania programu m-zdrowia. Program ten, dla swojej realizacji musi zostać rozszerzony nie tylko o zobowiązanie się Państwa do znoszenia barier inwestycyjnych, ale przede wszystkim o realne i efektywne działania w tym zakresie przeprowadzone na wszystkich szczeblach administracji. Dodatkowo zarówno Rząd, jak i samorządy powinny wyjątkowo aktywnie prowadzić politykę pro telekomunikacyjną i edukacyjną co do konieczności realizacji inwestycji w sieci mobilne. Polski ustawodawca wprowadził najbardziej restrykcyjne w Europie dopuszczalne poziomy promieniowania pól elektromagnetycznych w miejscach dostępnych dla ludności. Aby spełnić te wymagania, operatorzy zmuszeni są budować dużo wyższe niż w innych krajach europejskich konstrukcje wsporcze dla stacji bazowych. W praktyce nasz obywatel wracając z innych krajów europejskich, gdzie mniej surowe, ale zgodne z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia normy pozwalają na stawianie niskich, wpasowanych w istniejące budynki czy budowle stacji bazowych, pozostaje w błędnym przekonaniu, że w Polsce jest więcej zawieszonych i czynnych anten telekomunikacyjnych, a wysokość konstrukcji wsporczych sprawia wrażenie, że ich promieniowanie jest dużo wyższe niż tych nadających sygnał telefonii komórkowej w pozostałej części Europy.

Śledząc proces legislacyjny, wydaje się, że polski ustawodawca inwestycjom telekomunikacyjnym raczej nie zamierza sprzyjać ani im pomagać. Świadczą o tym choćby obecnie toczące się prace nad prezydenckim projektem ustawy, która ma na celu ochronę krajobrazu, a której wejście w życie właściwie skutecznie zablokuje budowę nowych i rozbudowę już istniejących sieci telekomunikacyjnych. Niepokojem napawają także informacje o przebiegu prac Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Budowlanego, która nie dostrzega specyfiki inwestycji telekomunikacyjnych i konieczności zagwarantowania im przywilejów inwestycyjnych.

Sieć telekomunikacyjna i usługa m-zdrowie to naczynia powiązane, przy czym o ile sieć bez m-usługi to co najwyżej nietrafiona inwestycja, to m-zdrowie bez sieci to niespełnione marzenie o Cyfrowej Polsce i powrót do ludowej pomocy znachorskiej ze szkolnych nowelek.

Śródtytuły od Redakcji.

O Autorze: Eugeniusz Gaca jest przewodniczącym sekcji operatorskiej w Krajowej Izbie Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji. Od ponad 40 lat zajmuje się prowadzeniem procesów inwestycyjnych. W latach 1990-1996 kierował firmę CECOMM produkującą specjalistyczne systemy telekomunikacyjne. Współautor koncepcji działania lokalnych operatorów telekomunikacyjnych w Grupie Elektrim, od roku 1996 w zarządzie El-Net, najpierw jako członek zarządu, a potem prezes zarządu, aż do konsolidacji z Netią. W 2008 r. zakończył aktywność zawodową i przeszedł na emeryturę. Jest absolwentem Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy.

Jest tylko w tym rządowym planie jedno „ale”, bo wprowadzenie programu m-zdrowia, w obecnie obowiązującym otoczeniu prawno-inwestycyjnym, to próba z góry skazana na niepowodzenie, jak włączenie żarówki bez prądu.

Bo m-zdrowie, bez kompletnej, należycie gęsto rozlokowanej telekomunikacyjnej sieci mobilnej w praktyce nie jest możliwe do wdrożenia. Tymczasem budowa sieci, czyli nic innego, jak lokowanie kolejnych stacji bazowych telefonii komórkowej, to wciąż droga przez mękę, walka z – niestety irracjonalnymi – lękami lokalnych społeczności i, co martwi najbardziej, brak wsparcia niektórych resortów i władz samorządowych.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telekomunikacja
Eldorado 5G dobiega końca, a firmy tną etaty. Co z Polską?
Telekomunikacja
Do kogo przenoszą się klienci sieci komórkowych. Jest największy przegrany
Telekomunikacja
To już wojna w telefonii na kartę. Sieci komórkowe mają nowy haczyk na klientów
Telekomunikacja
Polski internet mobilny właśnie mocno przyspieszył. Efekt nowego pasma 5G
Telekomunikacja
Nowy lider wyścigu internetowych grup w Polsce. Przełomowy moment dla Polsatu