KOMENTARZ: Zgarnąć kompetencji ile się da, pytania stawiać później

Publikacja: 22.07.2011 09:28

I. Urząd Komunikacji Elektronicznej doszedł do wniosku, że uruchamianie przez samorządy darmowych hotspotów wymaga zgody urzędu i sprawdzenia pod kątem zgodności z telekomunikacyjną tzw. Megaustawą. Gratulujemy. Urząd uginający się pod ciężarem pracy związanej choćby z konsultacjami zapisów Megaustawy, dokłada sobie pracy, traktując lokalne hotspoty w miejscach publicznych (często działające na bardzo ograniczonym terenie i pomyślane jako narzędzie do okazjonalnego łączenia się z siecią, z ograniczeniami trwania sesji internetowej do np. 30 min, itd., itp.), jako znaczący czynnik na lokalnym rynku telekomunikacyjnym.

Wydaje się, że działa tu jedna ze złotych zasad administracji: na wszelki wypadek zagarniać pod siebie tyle kompetencji, ile się da, pilnować ich, a pytania o sens stawiać później (jeśli w ogóle). Tymczasem konieczność uzyskania zgody na hotspot już na etapie myślenia o darmowym internecie na rynku eliminuje część samorządów, które np. nie dysponują prawnikiem, który napisałby sensowny wniosek o zgodę na budowę hotspotu. Wydaje się, że w tej kwestii UKE zapomniał o zdrowym rozsądku, świadomie lub nie, działając w stylu znanej kreskówki.

II. Play osiągnął barierę 6 mln klientów na rynku, który najprawdopodobniej osiągnął już barierę 50 mln kart SIM. Do dodatkowo, P4 wciąż lideruje branży w konkurencji przenoszenia numerów. Operator chwalił się także 800 tys. klientów mobilnego interentu. Firma liczy na smartfony, a konkretnie na owocną współpracę z Research In Motion, producentem BlackBerry.

Co ciekawe, jak dowiedzieliśmy się z dwóch wiarygodnych źródeł, polska strategia, jaką chwalił się RIM kilka tygodni temu, to nic innego jak lista rekomendacji, jaką firma otrzymała z polskiego oddziału IDC. RIM szuka oszczędności kupując strategię rynkową, zamiast ją opracować.

III. Google w mijającym tygodniu udostępniło w Polsce swoją darmową nawigację „krok po kroku”. Usługa już od jakiegoś czasu byłą dostępna w USA i krajach Europy Zachodniej. Dziś także w Polsce producenci dedykowanych urządzeń nawigacyjnych, firm takiej jak Garmin, TomTom czy rodzimy Lark, mają problem – produkt, za który oni inkasują od kilkuset złotych (przyzwoita nawigacja samochodowa) do kilkudziesięciu euro (aplikacja nawigacyjna dla smartfona), oferowany jest za darmo.

To namacalny dowód na to, że powtarzana przez dziennikarzy mantra o smartfonach, które są „następną wielką rzeczą w biznesie” zaczyna się materializować, a kolejna funkcjonalność powiązana kiedyś z dedykowanym urządzeniem staje się jedną z funkcji smartfona (podobnie stało się z okazjonalną fotografią cyfrową).

IV. Trwa implozja Nokii. Po tragicznych wynikach finansowych za drugi kwartał szefowie firmy robią dobrą minę, ale sprzedaż smartfonów, mimo że od pewnego czasu koncern koncentruje się niemal wyłącznie na nich, spadła zarówno w ujęciu rocznym, jak i w porównaniu z pierwszym kwartałem 2011 r., o jedną trzecią. O jedną trzecią, na rynku, który w ujęciu globalnym urośnie w tym roku o ok. 100 proc. To nie jest ani mały, ani nawet duży spadek. To jest niekontrolowany lot w dół z najwyższego piętra wieżowca, który ogląda się naprawdę przykro.

Telekomunikacja
Eldorado 5G dobiega końca, a firmy tną etaty. Co z Polską?
Telekomunikacja
Do kogo przenoszą się klienci sieci komórkowych. Jest największy przegrany
Telekomunikacja
To już wojna w telefonii na kartę. Sieci komórkowe mają nowy haczyk na klientów
Telekomunikacja
Polski internet mobilny właśnie mocno przyspieszył. Efekt nowego pasma 5G
Telekomunikacja
Nowy lider wyścigu internetowych grup w Polsce. Przełomowy moment dla Polsatu