Ostrowski podtrzymał też, że mimo nasilających się obaw o przygotowanie Polaków do przejścia na cyfrowe nadawanie, rząd nie zamierza przesuwać ostatecznego wyłączenia nadawania analogowego w Polsce z 31 lipca 2013 r. na późniejszy termin. – Takie zmiany mogą dotyczyć wcześniejszych odłączeń na mniejszych obszarach, ale w żadnym wypadku nie będą dotyczyły ostatecznego terminu – mówił. Rząd rozważyłby taką możliwość, gdyby w badaniach nasycenia rynku telewizorami oraz dekoderami do odbioru sygnału DVB-T wyszło, że jest ono niewystarczające.
W planach rząd ma też powołanie forum naziemnej telewizji cyfrowej wspólnie z nadawcami, których kanały są nadawane w ramach tej usługi. Forum ma omówić nowy etap kampanii edukacyjnej na temat przejścia na DVB-T, która miałaby ruszyć jeszcze przed mistrzostwami Euro 2012. – Zamówione przez nas badanie wykazało, że ponad 80 proc. Polaków wie o zachodzącej zmianie. Problem w tym, że ta wiedza nie determinuje w nich żadnych działań. Do działania mogą ich zmusić dopiero emocje i taki będzie cel kampanii. Ma być w niej jasno powiedziane, w jakich miejscach można kupić sprzęt, który spełnia rządowe rozporządzenie i umożliwia odbieranie naziemnej telewizji cyfrowej – mówił Ostrowski. Na drugi etap kampanii cyfryzacyjnej na ten rok MAiC ma w budżecie zarezerwowane tylko 2 mln zł.
O nowych planach promocyjnych rządu nadawcy usłyszeli wczoraj pierwszy raz.
Każda kampania jest dla nich jednak dobrą informacją, bo problemem staje się teraz oprócz społecznego braku wiedzy na temat całego procesu zakup urządzeń nieprzystosowanych do tych wymagań. Nie wystarczy, żeby telewizor czy dekoder odbierał sygnał kodowany w systemie MPEG-4. Ważny jest też symbol kodeku wideo (właściwy to H.264/AVC), a o tym ludzie już zazwyczaj nie pamiętają. – Całość specyfikacji to bardzo skomplikowany zapis, nie wiem, jak radziły sobie z tym inne kraje, ale dobry byłby np. pomysł z nalepkami homologacyjnymi dla odpowiedniego sprzętu – zauważała Monika Mizielińska-Chmielewska, dyrektor spółki Media Trend, Centrum Komunikacji Medialnej. Jej zdaniem odbiorniki mogłyby podlegać obowiązkowej państwowej homologacji połączonej ze znakowaniem.
Krzysztof Lemiech z Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji przypominał jednak, że kontrole państwowe uprzednie (czyli kontrole zamówionych urządzeń przed ich sprzedażą) na granicach wewnątrz UE są sprzeczne z zasadą wolnego handlu zapisaną w Traktacie Rzymskim. A pomysł z dobrowolnym znakowaniem sprzętu już w Polsce był, ale nie doszło do jego realizacji. – Wykonaliśmy znaczek i zarejestrowaliśmy go w urzędzie patentowym, ale pojawiły problemy, które uniemożliwiły jego użycie – tłumaczył. Firmy po prostu dotąd nie chciały go stosować.