Afera Huawei nie wystraszyła akcjonariuszy telekomów. Dlaczego?

Publikacja: 23.01.2019 08:30

W piątek miną dwa tygodnie od aresztowania Piotra D. pracującego dla Orange Polska i Weijinga W., byłego już pracownika chińskiego koncernu Huawei, pod zarzutem szpiegostwa.

Choć zatrzymani zapewniają, że są niewinni, a do tej pory nikt nie potwierdził, że sprawa ma bezpośredni związek z produktami Huawei, pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Karol Okoński nie wyklucza rekomendacji ograniczającej stosowanie chińskich rozwiązań.

Tymczasem notowania firm telekomunikacyjnych, które korzystają ze sprzętów Huawei i sprzedają smartfony tej marki, oraz firm dystrybuujących m.in. chińskie sprzęty mają się na GPW dobrze, jakby wywołana relacjami USA i Chin zawierucha nie była groźna dla wyników sektora.

Notowania Orange Polska pną się w górę od początku stycznia. 11 stycznia, czyli w dzień aresztowań, miały chwilową słabość, ale potem passa wróciła i w ciągu ostatnich dziesięciu dni papier podrożał o ponad 5 proc. Kurs akcji Play Communications, którego sieć budowało Huawei, zyskał w tym samym czasie ponad 7 proc. Zwyżkowały, choć ostrożniej, także notowania akcji Cyfrowego Polsatu (o nieco ponad 3 proc.).

Bardzo dobrze radzą sobie także akcje spółek zajmujących się dystrybucją sprzętu ICT, w tym smartfonów. Notowania AB (będzie jednym z dystrybutorów chińskiej marki Oppo, która debiutuje 31 stycznia, dziś nie ma w ofercie znanych chińskich producentów) i Maxcomu (oferuje m.in. telefony Meizu) skoczyły od początku stycznia po 20 proc. Słabiej radzą sobie notowania ABC Daty, która jest dystrybutorem Xiaomi, ale tu kursem steruje cena zaproponowana za akcję w wezwaniu (1,3 zł).

– Jest zbyt wcześnie by oceniać wpływ zamieszania z Huawei na rynek telefonów komórkowych w Polsce. Nie mniej nie wydaje mi się żeby rzutowało ono na postrzeganie wszystkich chińskich producentów, czy też miało wpływ na wyniki sprzedaży urządzeń. Pamiętajmy, również, że niemal każdy smartfon sprzedawany w Polsce jest produkowany w Chinach, a sam problem nie dotyczy smartfonów, a stacji bazowych BTS – uważa Arkadiusz Wilusz, prezes Grupy Maxcom.

– Dla Maxcom, ewentualna mniejsza sprzedaż Huawei, to przestrzeń która może zostać zagospodarowana przez smartfony Maxcom oraz Meizu, zwłaszcza, że Huawei posiada znaczący udział w polskim rynku smartfonów. W ubiegłym roku sprzedaż Meizu stanowiła niewielki udział w przychodach Grupy Maxcom. W 2019 r. szacujemy, że wynik będzie dużo wyższy – zapewnia.

Komentarz ten spotkał się z ironicznymi uwagami przedstawicieli telekomunikacyjnej branży ze względu na to, że szef Maxcomu wskazał na nadajniki radiowe i maszty. Tymczasem problematyczne są raczej elementy sieci w głębszych warstwach.

Biura prasowe telekomów unikają komentarzy na temat wpływu tzw. afery szpiegowskiej na ich zamówienia infrastrukturalne i biznes polegający na sprzedaży sprzętu ICT. Nie komentują np., czy popyt na smartfony chińskiego producenta, które oferują nadal w swoich sklepach internetowych, wyhamował czy też nie.

Z czego może wynikać spokój giełdowych inwestorów?  Po pierwsze, za nierealną mogą uważać obowiązkową wymianę infrastruktury kupionej już od Chińczyków. Konrad Księżopolski, szef analityków w Haitong Banku, nie przewiduje szybkiej wymiany nawet elementów sieciowych dostarczonych przez chińskie firmy.

Z kuluarowych rozmów z operatorami wynika, że obserwują telekomy za granicą i biorą pod uwagę wymianę elementów należących do tzw. core’u sieci. Menedżer jednego z telekomów ocenił w rozmowie z nami jednak, że w dobie wirtualizacji sieci nie byłby to istotny problem.

Z kolei na pytanie o to, czy budowa sieci 5G będzie droższa, gdy państwo wprowadzi embargo na chińskie produkty, usłyszeliśmy, że Huawei „już dawno nie jest najtańszy”, a rynek nie zna próżni i słabość chińskiego dostawcy może wykorzystać koreański Samsung. Nasi rozmówcy przyznają jednak, że – przynajmniej początkowo – mogłyby wystąpić problemy z kompatybilnością nowej sieci z już istniejącą, zbudowaną przez innych dostawców. Takie są doświadczenia telekomów przy współpracy z dotychczasowymi partnerami.

Jeden z telekomów przebąkuje, że decyzję rządu rodzącą negatywne skutki dla jego biznesu może potraktować jako podstawę do roszczeń.

Krótkoterminowym efektem przypadku Huawei może być wydłużenie dyskusji nad nadal niewypracowaną do tej pory rządową strategią dla sieci 5G i odsunięcie w czasie przetargu na częstotliwości.

Potencjalna zwłoka może martwić urzędników odpowiedzialnych za dotrzymanie unijnego harmonogramu, ale nie akcjonariuszy telekomów.

– Opóźnienia nowych inwestycji to więcej czasu na redukcję zadłużenia – mówi jeden z analityków giełdowych, zastrzegając anonimowość ze względu na polityczność sprawy.

Paweł Puchalski, szef analityków w Domu Maklerskim Santander, przypuszcza, że rząd nie skończy prac nad przepisami dla 5G przed wyborami do Sejmu RP, ale nie łączy tego ze sprawą Huawei jako taką.

W piątek miną dwa tygodnie od aresztowania Piotra D. pracującego dla Orange Polska i Weijinga W., byłego już pracownika chińskiego koncernu Huawei, pod zarzutem szpiegostwa.

Choć zatrzymani zapewniają, że są niewinni, a do tej pory nikt nie potwierdził, że sprawa ma bezpośredni związek z produktami Huawei, pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Karol Okoński nie wyklucza rekomendacji ograniczającej stosowanie chińskich rozwiązań.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telekomunikacja
Eldorado 5G dobiega końca, a firmy tną etaty. Co z Polską?
Telekomunikacja
Do kogo przenoszą się klienci sieci komórkowych. Jest największy przegrany
Telekomunikacja
To już wojna w telefonii na kartę. Sieci komórkowe mają nowy haczyk na klientów
Telekomunikacja
Polski internet mobilny właśnie mocno przyspieszył. Efekt nowego pasma 5G
Telekomunikacja
Nowy lider wyścigu internetowych grup w Polsce. Przełomowy moment dla Polsatu