„Skoro sieć Playa jest – jak podaje w reklamach – 5G Ready, to nasza sieć jest 5G Super Ready i to od półtora roku” – taki (choć nie dosłownie) przekaz ma wystosowany we wtorek do mediów komunikat prasowy kontrolowanej przez Zygmunta Solorza grupy Cyfrowy Polsat, do której należy sieć komórkowa Plus.
Jak już pisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej”, Play jako pierwszy zaczął odwoływać się w reklamach do określenia sieci komórkowej nowej generacji, choć de facto sieć taka nie działa jeszcze w Polsce. Ten ruch firmy kierowanej przez Jeana-Marca Hariona wywołał falę komentarzy konkurentów. Orange Polska, któremu szefuje Jean-Francois Fallacher, nazwał produkt Playa czekoladopodobnym i rozpoczął kampanię informacyjną tłumaczącą klientom, czym faktycznie jest 5G.
Marketing zamiast usług
Na razie to tylko marketingowe przepychanki, bo sieć 5G do Polski zawita najwcześniej w drugiej połowie przyszłego roku. Aby mogła ruszyć, operatorzy muszą mieć odpowiednie częstotliwości, a Urząd Komunikacji Elektronicznej dopiero zapowiedział pierwszy przetarg na większą pulę takiego pasma. Według UKE jest szansa, że telekomy otrzymają przydział częstotliwości z zakresu 3,6–3,8 GHz na przełomie czerwca i lipca przyszłego roku.
UKE nie podał na razie terminu rozdysponowania pasma 3,4–3,6 GHz, 26 GHz ani pasma 700 MHz, które uważane jest za kluczowe, aby sieć komórkowa nowej generacji mogła mieć charakter ogólnopolski.
Z pasmem 700 MHz mamy kłopot. Zajmuje je naziemna telewizja cyfrowa, nie wiadomo dokładnie, ile będzie kosztować zmiana przeznaczenia tych częstotliwości i kto za to zapłaci. To wszystko jednak błahostka. Dużo większą przeszkodą jest polityka międzynarodowa.