Panie profesorze, budowa sieci 5G w Polsce wzbudza sporo obaw związanych z polem elektromagnetycznym (PEM) dla stacji bazowych telefonii mobilnej. Jest się czego bać?
Sławomir Hausman: Najkrótsza odpowiedź brzmi: nie. Nie ma ani naukowych ani zdroworozsądkowych przesłanek do obaw. Problem jednak w tym, że – wbrew skądinąd zrozumiałej potrzebie społeczeństw – nieszkodliwości nie da się bezspornie udowodnić, gdyż należałoby przewidzieć i zbadać wszelkie możliwe oddziaływania. To jest niewykonalne, a dotyczy oddziaływania wszelkich czynników na nasze zdrowie. Czy można np. udowodnić, że produkty, nawet te podstawowe, które większość z nas spożywa codziennie, nie są szkodliwe dla zdrowia? Jak miałyby wyglądać takie badania? Pozostaje się kierować wiedzą ekspertów i zdrowym rozsądkiem, co nie wyklucza prowadzenia dalszych badań. Tymczasem żyjemy w skażonym środowisku, spożywamy nadmierne ilości cukru i soli, pijemy alkohol – szkodliwość tego wszystkiego jest przecież udowodniona. Dlaczego mielibyśmy się obawiać fal radiowych, dla których takich dowodów nie ma?
CZYTAJ TAKŻE: Z drogi do 5G trzeba usunąć przeszkody
Od wielu lat analizuję wyniki badań publikowanych w najbardziej uznanych czasopismach o zasięgu światowym. Są one wynikiem pracy tysięcy naukowców z całego świata, a prowadzone były według zróżnicowanej metodyki. Ich celem jest zwykle wykazanie właśnie szkodliwości fal radiowych, co mogłoby przecież przynieść naukową sławę i mnóstwo tak cenionych przez naukowców cytowań. Jednakże nawet przy największych dopuszczalnych wartościach tzw. powierzchniowej gęstości mocy, jakie obowiązują w różnych krajach, tej szkodliwości nie udało się nikomu udowodnić. Należy też zauważyć, że sieci nadajników radiofonicznych, nadających z dużą mocą, działają w Polsce od lat trzydziestych ubiegłego wieku. W środowisku przenikanym przez te fale żyje już więc więcej niż jedno pokolenie Polaków. W tym samym czasie obserwujemy znaczące zwiększenie się średniej długości życia i ogólną poprawę stanu zdrowia. Wiem, że negatywne emocje wzbudza wykorzystanie pasm częstotliwości znacznie większych niż obecnie, np. 26 GHz. Tu chciałbym uspokoić czytelników. Głębokość wnikania tych fal w nasze ciało wynosi zaledwie od ułamka milimetra do kilku milimetrów.
Komu zależy więc na nagłaśnianiu wątpliwości związanych z liberalizacją norm PEM, która jest warunkiem budowy sieci 5G, a następnie wdrożenia koncepcji przemysłu 4.0?