Krótsza asymetria nie kładzie biznesu

P4 nie planowało wysokich dodatnich przepływów finansowych z tytułu asymetrii MTR w latach 2013-2014. Dlatego skrócenie asymetrii o dwa lata nie zmieniło radykalnie sytuacji firmy. O strategii nowowchodzącego na rynek operatora komórkowego w warunkach regulowanego rynku rozmawiamy z Jackiem Niewęgłowskim, członkiem zarządu operatora sieci Play. Za dwa lata jego firma podejmie rynkową grę na takich samych zasadach, jak pozostałe sieci. Siedem milionów abonentów powinno wystarczyć do efektywnego działania na polskim rynku.

Publikacja: 09.03.2011 09:18

Krótsza asymetria nie kładzie biznesu

Foto: ROL

W ubiegłym roku, pod naciskiem Komisji Europejskiej, Urząd Komunikacji Elektronicznej zrewidował swoje plany odnośnie utrzymania asymetrii rozliczeniowej pomiędzy operatorami trzech dużych sieci a P4. Zamiast przez siedem lat, czyli do roku 2014 obowiązywać będzie jeszcze dwa lata. Asymetria ta była jednym z filarów strategii P4.

Komisja wpadła w sidła

Jego firma od początku rozpoczęła dyskusję z operatorami zasiedziałymi na temat asymetrii. Strony potrafiły znaleźć tyle samo argumentów na poparcie słuszności tej zasady, jak i na jej zanegowanie (bezstronny obserwator mógł uznać większość argumentów z obu stron). Harmonogram MTR został zmieniony, dyskusja przygasa. Play również nie rozdziera szat z powodu krótszej asymetrii.

– Poziom asymetrii jaki zakładaliśmy w naszych biznes planach na lata 2013-2104 był niewysoki podobnie, jak i korzyści z niej wynikające – mówi Jacek Niewęgłowski. Nie oznacza to jednak, że P4 w pełni rozumie i popiera rekomendację Komisji Europejskiej z maja 2009, która określiła dopuszczalny okres asymetrii na cztery lata.

– W nowej rekomendacji Komisja dopuszcza asymetrię jako środek regulacyjny. Jeżeli jednak już ją dopuszcza, to powinna zadbać, aby był to środek skuteczny. A tu sama wpadła w sprzeczność, bowiem zdecydowała, że czteroletni okres jest wystarczający dla nowego operatora na uzyskanie tzw. efektywnej skali działania rzędu 15-procentowego udziału w rynku. Sęk w tym, że taka sztuka jeszcze się w Unii Europejskiej żadnemu nowemu operatorowi nie udała. Nie ma wątpliwości, że Komisja Europejska powinna zostawić większą swobodę krajowym regulatorom, bo na różnych rynkach sytuacja jest odmienna. Czy osiągnięcie 15-proc. udziału rynkowego jest równie łatwe np. w kraju w którym od 8 lat istnieje przeniesienie numeru w 1 dzień, czy w Polsce gdzie taką możliwość wprowadzono niecałe 2 lata temu? Oczywiście, że nie – mówi Jacek Niewęgłowski.

Zwraca on przy tym uwagę, że rekomendacja jest na tyle słaba i kontrowersyjna, że sama Komisja nie zdecydowała się na uregulowanie asymetrii dyrektywą, czyli środkiem prawnym, ale na egzekwowaną politycznie rekomendacją. Zdaniem Jacka Niewęgłowskiego komisja zdawała sobie sprawę, że dyrektywa wcześniej niż później zostałaby uchylona przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Dzisiaj zasada asymetrii w praktyce egzekwowana jest poprzez prawo weta Komisji do lokalnych decyzji regulacyjnych, które ją wprowadzają.

Trudniej wejść na rynek

Co oznacza dla nowowchodzących graczy skrócenie czasu asymetrii? Według Jacka Niewęgłowskiego: większe bariery wejścia na rynek, jeszcze wyższe wkłady udziałowców w nowy biznes komórkowy, dłuższe oczekiwanie na zwrot z inwestycji i większe ryzyko niepowodzenia. Jak wskazuje Jacek Niewęgłowski udziałowcy P4 musieli zainwestować w spółkę więcej pieniędzy niż udziałowcy Polkomtela i Ery razem wzięci, a na pierwsze zyski z P4 będą musieli poczekać czterokrotnie dłużej. Spadek asymetrii oznacza więc zdaniem Jacka Niewęgłowskiego, że będzie mniej chętnych do wejścia na rynek komórkowy. Jednym z wyjątków, ale raczej potwierdzającym regułę jest francuski operator Free, który wchodzi na rynek w tym roku z asymetrią zagwarantowaną przez regulatora. On jednak ma ponad już 4,5 mln klientów usług triple play, a francuski rynek komórkowy jest jednym z najmniej konkurencyjnych w Europie.

Czy P4 nie kusiło, aby walczyć również o asymetrię rozliczeń SMS? – To mieści się w logice wyrównywania szans nowowchodzącego operatora, ale było rzadko stosowane np. we Francji. Ruch SMS jest lepiej zbilansowany pomiędzy sieciami więc mały operator wcale nie musi mieć negatywnego salda rozliczeniowego z większymi rywalami. Niekorzystny wpływ symetrii stawek SMS na konkurencyjność rynku jest znacznie mniejszy, niż w przypadku stawek głosowych, więc postanowiliśmy nie podejmować walki – mówi Jacek Niewęgłowski.

Korzyści ze współpracy

Późne wejście na rynek nie oznaczało jednak dla P4 tylko rynkowego upośledzenia. Operator mógł (i musiał) skorzystać od razu z już istniejącej infrastruktury, dającej 99-proc. zasięg sieci. – Po trzech latach współpracy sądzę, że jesteśmy sobie nawzajem z Polkomtelem potrzebni. My generujemy dla niego bardzo poważną część przychodów hurtowych, jego sieć zwalnia nas z konieczności realizowania mało efektywnych inwestycji na terenach o niewielkiej liczbie abonentów. Nasza własna sieć przypuszczalnie nigdy nie pokryje terenów zamieszkanych przez ostatnie 10 proc. populacji Polski. Bardziej opłacalna jest współpraca z Polkomtelem w ramach umowy o roamingu krajowym, która dla obu naszych firm jest praktyczną realizacją koncepcji współdzielenia sieci, do której dwaj pozostali operatorzy czyli Orange i PTC dopiero się przymierzają. Mam nadzieję, że współpraca z Polkomtelem będzie się rozszerzać na przykład o wspólną rozbudowę sieci w paśmie 900 MHz – mówi Jacek Niewęgłowski. Na rynku słychać jednak pogłoski, że P4 szuka dodatkowego poza Polkomtelem partnera roamingowego. – Technicznie i biznesowo jest to jak najbardziej możliwe, my jednak nie prowadzimy obecnie żadnych działań w tym kierunku – utrzymuje Jacek Niewęgłowski.

P4 wciąż podtrzymuje plan wspólnego z PTK Centertel wystąpienia po częstotliwości radiowe do sieci LTE.

– Planowana współpraca Centertela z PTC niczego tu nie zmienia. Nasze porozumienie zakłada tylko wspólne wystąpienie w przetargu i pozyskanie częstotliwości radiowych. Nie ma w nim mowy, czy i jak będziemy je użytkować – mówi Jacek Niewęgłowski.

– Chcielibyśmy, aby UKE jak najszybciej i po jak najniższej cenie udostępnił operatorom częstotliwości 2,6 GHz. To pozwoliłoby zwiększyć pojemność sieci na potrzeby wyjątkowo szybko na tle Europy rozwijających się w Polsce usług mobilnego dostępu do internetu. Prawdziwa walka aukcyjna powinna się odbyć w przyszłości o najbardziej efektywne częstotliwości 800 MHz. Inną palącą kwestią jest odczuwany przez nas deficyt częstotliwości 1800 MHz. Uważam, że UKE powinien myśleć nie tylko o jak najszybszym udostępnieniu pozostałych zasobów w tym zakresie (dzisiaj w dyspozycji wojska), ale również o realokację zasobów, jakimi dzisiaj dysponują operatorzy tak, aby wyrównać szanse poszczególnych graczy. Niedopuszczalną na skalę europejską jest bowiem sytuacja, w której operatorzy zasiedziali dalej korzystają z renty jaką było protekcjonistyczne rozdawnictwo częstotliwości praktykowane w Polsce do roku 2005 – mówi Jacek Niewęgłowski.

W ubiegłym roku, pod naciskiem Komisji Europejskiej, Urząd Komunikacji Elektronicznej zrewidował swoje plany odnośnie utrzymania asymetrii rozliczeniowej pomiędzy operatorami trzech dużych sieci a P4. Zamiast przez siedem lat, czyli do roku 2014 obowiązywać będzie jeszcze dwa lata. Asymetria ta była jednym z filarów strategii P4.

Komisja wpadła w sidła

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telekomunikacja
Do których sieci komórkowych przenoszą się Polacy? Zwycięzca jest jeden
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Telekomunikacja
Rusza nowa aukcja 5G. Państwo chce od operatorów astronomiczną kwotę
Telekomunikacja
Uwaga na nowe pułapki w roamingu. Jak za granicą łączyć się taniej lub za darmo
Telekomunikacja
Gigant ogłasza przełom w łączności. To zupełnie nowa jakość
Telekomunikacja
To ma być przełom w tworzeniu ultraszybkiego internetu 6G. Znika wielka przeszkoda