– W nowej rekomendacji Komisja dopuszcza asymetrię jako środek regulacyjny. Jeżeli jednak już ją dopuszcza, to powinna zadbać, aby był to środek skuteczny. A tu sama wpadła w sprzeczność, bowiem zdecydowała, że czteroletni okres jest wystarczający dla nowego operatora na uzyskanie tzw. efektywnej skali działania rzędu 15-procentowego udziału w rynku. Sęk w tym, że taka sztuka jeszcze się w Unii Europejskiej żadnemu nowemu operatorowi nie udała. Nie ma wątpliwości, że Komisja Europejska powinna zostawić większą swobodę krajowym regulatorom, bo na różnych rynkach sytuacja jest odmienna. Czy osiągnięcie 15-proc. udziału rynkowego jest równie łatwe np. w kraju w którym od 8 lat istnieje przeniesienie numeru w 1 dzień, czy w Polsce gdzie taką możliwość wprowadzono niecałe 2 lata temu? Oczywiście, że nie – mówi Jacek Niewęgłowski.
Zwraca on przy tym uwagę, że rekomendacja jest na tyle słaba i kontrowersyjna, że sama Komisja nie zdecydowała się na uregulowanie asymetrii dyrektywą, czyli środkiem prawnym, ale na egzekwowaną politycznie rekomendacją. Zdaniem Jacka Niewęgłowskiego komisja zdawała sobie sprawę, że dyrektywa wcześniej niż później zostałaby uchylona przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Dzisiaj zasada asymetrii w praktyce egzekwowana jest poprzez prawo weta Komisji do lokalnych decyzji regulacyjnych, które ją wprowadzają.
Trudniej wejść na rynek
Co oznacza dla nowowchodzących graczy skrócenie czasu asymetrii? Według Jacka Niewęgłowskiego: większe bariery wejścia na rynek, jeszcze wyższe wkłady udziałowców w nowy biznes komórkowy, dłuższe oczekiwanie na zwrot z inwestycji i większe ryzyko niepowodzenia. Jak wskazuje Jacek Niewęgłowski udziałowcy P4 musieli zainwestować w spółkę więcej pieniędzy niż udziałowcy Polkomtela i Ery razem wzięci, a na pierwsze zyski z P4 będą musieli poczekać czterokrotnie dłużej. Spadek asymetrii oznacza więc zdaniem Jacka Niewęgłowskiego, że będzie mniej chętnych do wejścia na rynek komórkowy. Jednym z wyjątków, ale raczej potwierdzającym regułę jest francuski operator Free, który wchodzi na rynek w tym roku z asymetrią zagwarantowaną przez regulatora. On jednak ma ponad już 4,5 mln klientów usług triple play, a francuski rynek komórkowy jest jednym z najmniej konkurencyjnych w Europie.
Czy P4 nie kusiło, aby walczyć również o asymetrię rozliczeń SMS? – To mieści się w logice wyrównywania szans nowowchodzącego operatora, ale było rzadko stosowane np. we Francji. Ruch SMS jest lepiej zbilansowany pomiędzy sieciami więc mały operator wcale nie musi mieć negatywnego salda rozliczeniowego z większymi rywalami. Niekorzystny wpływ symetrii stawek SMS na konkurencyjność rynku jest znacznie mniejszy, niż w przypadku stawek głosowych, więc postanowiliśmy nie podejmować walki – mówi Jacek Niewęgłowski.
Korzyści ze współpracy