Według najnowszych prognoz Informy, w 2017 na rynek trafi już 220 mln smart TV. Wtedy globalnie będzie ich w użyciu ok. 800 mln. – Przynajmniej jeden smart TV będzie wtedy miało 31 proc. gospodarstw domowych na świecie – podaje firma. Najwyższe nasycenie tym urządzeniem będzie w Ameryce Północnej (63 proc.) i Europie (64 proc.)

Wbrew pozorom nie są to jednak wyłącznie optymistyczne dane. Z tych amych prognoz wynika bowiem, że smart tv przegra z Apple TV czy Roku z bardzo prostego powodu: jest urządzeniem drogim i długotrwałym. – To te urządzenia, które są regularnie zastępowane nowszymi edycjami: smartfony, tablety, dekodery, urządzenia umożliwiające odbiór streamingowanej telewizji czy konsole do gier – będą kluczowe w zcyfryzowanych domach. Zwłaszcza smartfony, których cykl życia jest szczególnie krótki, a procesory w każdej kolejnym modelu mają coraz większą moc, będą punktem odniesienia dla wszystkich inteligentnych gadżetów – uważają analitycy Informy.

Problemem stanie się to, że na modelach kupionych w bieżącym roku nie da się oglądać wszystkich dedykowanych smart TV treści za kilka lat. Już teraz starsze, kupione w poprzednich latach, modele smart TV nie obsługują np. HBO Go, Skype’a, Onlive i aplikacji BBC Sport App.

To spowoduje, że telewizory wyróżniające się tym, iż  mają dostęp do Internetu, będą coraz częściej wykorzystywane tylko jak tradycyjne małe ekrany. – Informa szacuje, że w 2017 roku ponad połowa z 800 mln smart TV, jakie będą w tedy na rynku, będzie używana po prostu jako monitor – komentuje Andrew Landbrook, starszy analityk w Informie.

Jego zdaniem smart TV w większym stopniu powinny być powszechnie wyposażone w nowoczesne funkcje, jak sterowanie głosem czy ciałem, możliwość emitowania specjalnych zaawansowanych technologicznie reklam, rozwiązania umożliwiające interakcje z widzem i bardziej atrakcyjne interfejsy. Powinny nie tylko umożliwiać oglądanie wideo, ale też np. od razu być zdolne do przekazania informacji o tym, co było na nich oglądane. – Producenci powinni mniej skupiać się na ich treściowej stronie, a więcej na tym, jak widz może z tymi treściami wejść w interakcję – komentuje Landbrook.