Apple przez lata przyzwyczaił inwestorów, że jego wyniki są lepsze od oczekiwań analityków. Te pokazane wczoraj były do prognoz maklerów zbliżone i to dlatego część z nich mówiła o rezultatach dostawcy „słabe”. Wartość akcji notowanych za oceanem spadła za sprawą konserwatywnych prognoz na kolejny kwartał i sygnałów, że Apple dyktuje odbiorcom nieco niższe marże.
Tymczasem, zdaniem szefa Apple, Tima Cooka, miniony kwartał zamknęło z metką „znakomity”.
29 grudnia ub.r. skończył pierwszy kwartał roku fiskalnego z sygnaturą 2013 dostawcy. Firma miała w tym czasie 54,5 mld dol. obrotów, co przełożyło się na kwartalny zysk netto w wysokości 13,07 mld dol. Jest to 17-proc. wzrost obrotów i minimalna, zaledwie 10-milionowa zmiana jeśli porównać zyski sprzed roku. Wszystko to pokazuje, że plotki o rzekomym upadku Apple można uznać za przedwczesne.
Amerykański koncern przez trzy miesiące sprzedał 47,8 miliona iPhone’ów (kwartalnie najwięcej w dotychczasowej historii firmy; rok temu było 37 mln). W tym samym czasie blisko 23 mln iPadów znalazło nowych użytkowników na całym świecie (rok temu było to nieco ponad 15 mln).
W defensywie zaś są komputery i iPody, których sprzedaż spadła odpowiednio o 1,1 miliona egzemplarzy (o ponad 20 proc.) i o 2,7 miliona sztuk (czyli o prawie 18 proc.).