Że regulowany jest, to ja się nawet nie dziwię. Normalności nigdy na nim nie było, bo od zarania rządził nim państwowy monopolista, który miał szereg środków, aby zdławić konkurencję. Czy dzisiaj wciąż winien być regulowany, to ja mam wątpliwości. Jedziemy w każdym razie siłą rozpędu i chyba nie wyobrażamy sobie innej rzeczywistości. Ale spróbujmy…
Przez całe lata 90-te Telekomunikacja Polska zachowywała się wciąż jak urząd, nie dotrzegając zanadto konkurencji. Ot, ten i ów budował sieci obok niej, albo na terenach gdzie jej się nie chciało. Wydaj się, że – mimo okresowych kryzysów – i potężnych strat na inwestycjach byłoby na rynku miejsce i na średniej wielkości operatorów, jak Telefonia Dialog, czy Netia, jak również dla małych operatorów, jak spółdzielnie telekomunikacyjne. Ponieważ nie byłoby dostępu regulowanego, presja konkurencyjna byłaby umiarkowana, to ceny usług stacjonarnych pewnie wyższe. Zarówno w TP, jak i w sieci operatorów alternatywnych. Na spadek cen wpłynęliby operatorzy VoIP, którzy w Polsce nie mieli nigdy większej szansy na poważniejszy rozwój.