Wczoraj agencje informacyjne podały niepotwierdzoną jeszcze informację, że z kierowania francuskim operatorem SFR zrezygnuje niebawem długoletni jego szef Frank Esser. Zbieżność wydarzeń może być przypadkowa, ale tak się złożyło, że niespełna trzy miesiące temu na rynku zadebiutowała mobilna oferta Free i od tego czasu SFR stracił ponad 200 tys. klientów.
Pozostałym francuskim operatorom infrastrukturalnym wiedzie się niewiele lepiej. Straty Bouygues Telecom szacowane są na 150-170 tys. klientów, a Orange na ponad 200 tys. Z tym, że na mocy umowy roamingowej Orange jest operatorem-hostem, obsługującym znaczną część ruchu Free Mobile. Straty dwóch pozostałych MNO są zatem po części zyskiem Orange (na pięcioletniej umowie ma zarobić 1,5 mld euro). Być może to jest powodem podejrzliwości dwóch zasiedziałych konkurentów, które zaczęły już publicznie oskarżać Orange, że niespotykaną do tej pory umową roamingową umożliwił Free tak daleko idącą przecenę komórkowego rynku. Tak czy inaczej zarówno SFR, jak France Telecom (właściciel Orange) zakomunikowały już, że wejście na rynek nowego gracza odbije się istotnie na ich wynikach finansowych w tym roku.