W branży IT coraz więcej mówi się o rozwiązaniach typu low-code. Czy popyt na nie rośnie?
Zdecydowanie tak. Od dwunastu lat działamy w tym obszarze branży IT i obecnie liczba przedsiębiorstw, które zwracają się do nas w sprawie platform low-code jest dwa, może trzy razy większa niż jeszcze kilka lat temu.
Z czego wynika ten wzrost?
Atutów takich platform jest wiele. Pierwszy jest oczywisty – dostarczanie aplikacji bez konieczności kodowania, które szczególnie zyskuje na znaczeniu wobec obserwowanego już od pewnego czasu deficytu programistów. Decydując się na tego platformy low-code stajemy się od tego zjawiska w dużej mierze niezależni. Kolejnym z atutów jest czas. Kodowanie sprawia, że wszystko trwa dłużej. Natomiast gdy budujemy proces z już gotowych modułów – jak z klocków lego, a nie z małych molekuł – wszystko przebiega zdecydowanie sprawniej. Tradycyjne uruchomienie projektu w IT to z reguły kwestia kilku miesięcy. Później dochodzi czas potrzebny na samą budowę lub/i wdrożenie rozwiązania. Również zmiany na etapie utrzymania potrafią być bardzo czasochłonne. Przejęcie kodu źródłowego jest bardzo trudne. Nawet dla autora, który przypuśćmy wyjechał na dłuższy urlop i wraca do pracy, rozeznanie się w kodzie jest niełatwym zadaniem.
Natomiast w modelu low-code, kiedy mamy już na pokładzie tego typu platformę, czas potrzebny na uruchomienie nowego projektu skraca się do 2-3 tygodni, Budowa i wdrożenie rozwiązania jest również wyraźnie krótsza. Największą korzyść odczuwamy jednak wtedy, gdy w działającym produkcyjnie systemie potrzebujemy wprowadzić zmiany. Tu różnica jest kolosalna.