– Inwestorzy mogą czuć się zawiedzeni, że do debiutu dochodzi dopiero teraz, ale wiele razy podkreślaliśmy, że jako spółka dopełniliśmy wszystkich formalności i nie mieliśmy wpływu na datę. Mam jednak nadzieję, że cierpliwość inwestorów zostanie wynagrodzona, bo CDA bardzo dynamicznie się rozwija – tak informację o debiucie skomentował Wolfgang Laskowski, pełnomocnik zarządu ds. rozwoju usług CDA. Będzie to 385. spółka notowana na rynku NewConnect oraz 6. debiut na tym rynku w 2019 r.
CZYTAJ TAKŻE: To będzie wielka bitwa. Disney Plus i Rakuten.TV uderzą w Netfliksa
Pod koniec 2017 r. CDA przeprowadziło ofertę akcji – pozyskało z niej mniej środków, niż planowało. Wydawało się, że debiut jest kwestią kilku tygodni, jednak trzeba było poczekać ponad rok, mimo iż wszystkie formalności wydawałyby się być już spełnione. W 2018 r. GPW podjęła uchwałę o dopuszczeniu spółki do obrotu. Dlaczego zatem na debiut trzeba było poczekać? Giełda nie ujawniała żadnych szczegółów, ale informowała o „nowych okolicznościach, które pojawiły się po przyjęciu uchwały”.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że problematyczna była przede wszystkim łatka piractwa, którą polskiemu serwisowi przyczepiono. Szczególnie po tym, gdy Puls Biznesu” poinformował, że stowarzyszenie amerykańskich studiów filmowych wpisało CDA na czarną listę pirackich stron. Serwis od zarzutu zdecydowanie się odcina – przekonuje, że działa zgodnie z prawem i walczy z nielegalnymi treściami dodawanymi przez użytkowników.
CZYTAJ TAKŻE: Rodzime platformy wideo na życzenie w odwrocie