Smartwatche i opaski medyczne są największym hitem ostatnich miesięcy. Czy gadżetomania to nowe zjawisko?
Waldemar Kuligowski: Z całą pewnością nie. Narodziła się wraz z tanią, masową produkcją. Sam pamiętam, jak w latach 80. razem z kolegami kolekcjonowaliśmy różne przedmioty związane z zachodnim światem. Puste pudełka po papierosach czy puszki po piwie były namiastką innego świata i dumnie zdobiły peerelowskie meblościanki. Ciekawymi rzeczami, zbieranymi przez ówczesną młodzież, były katalogi samochodowe. Wielu chłopaków pisało listy np. do Audi, Mercedesa albo BMW, a w odpowiedzi otrzymywali kolorowe katalogi. W ten sposób koncerny motoryzacyjne wychowywały sobie przyszłych klientów.
CZYTAJ TAKŻE: Technologia bliżej ciała
Czym więc jest gadżet?
Z jednej strony to małe rzeczy, które dostajemy w prezencie, np. od promujących się producentów lub w czasie różnego rodzaju konferencji: długopisy, smycze itd. Z drugiej strony to przedmioty, których używamy realnie, np. gadżety kuchenne, survivalowe, wspinaczkowe. Jest jeszcze trzecia kategoria, czyli tzw. cywilizacyjne śmieci, które już po kilku minutach tracą użyteczność.