Brytyjska ustawa Internet Safety White Paper jest na etapie projektu, niemniej jej ostatnia wersja została przyjęta ledwie po dwóch dniach dyskusji i już wzbudziła duże kontrowersje. Mówiąc w skrócie, przewiduje ona stworzenie mechanizmu kontroli treści zamieszczanych przez użytkowników, a odpowiadać miałyby za to firmy takie jak administratorzy forów czy serwisy społecznościowe. W razie zamieszczenia przekazu będącego mową nienawiści, jak rasizm czy po prostu obrażanie innych, dane osoby zamieszczającej będą ujawnione bardzo szybko na wniosek np. organów ścigania.
CZYTAJ TAKŻE: Facebook bierze się ostro za fake newsy
Dodatkowo wiele nowych uprawnień zyskałby państwowy regulator, który mógłby nawet blokować serwisy, które nie dość skutecznie blokowałyby nielegalne treści. Wciąż wiele kwestii technicznych w dokumencie nie zostało wyjaśnionych, planowane są kilkumiesięczne konsultacje społeczne.
Wyzwanie dla gigantów
To w dużej części na firmy spadłby obowiązek filtrowania treści. – Nowe zasady dotyczące internetu powinny chronić społeczeństwo przed szkodliwymi treściami, wspierając jednocześnie innowacje, gospodarkę cyfrową i wolność słowa. Są to skomplikowane kwestie, które wymagają pracy i chcemy współpracować z rządem i parlamentem, aby zapewnić skuteczność nowych przepisów – mówi „Rzeczpospolitej” Rebecca Stimson, odpowiedzialna za politykę publiczną Facebooka w Wielkiej Brytanii. – Jak powiedział w ubiegłym miesiącu Mark Zuckerberg, nowe regulacje są potrzebne, aby stworzyć ustandaryzowane podejście na wielu platformach i aby prywatne firmy nie musiały same podejmować tak wielu ważnych decyzji – dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: Facebook jak „cyfrowi gangsterzy”