Z tego artykułu dowiesz się:
- Jak rozwój sztucznej inteligencji może wpłynąć na nierówności społeczne i bezrobocie?
- Kim są osoby, które ostrzegają przed potencjalnymi zagrożeniami związanymi z AI?
- Co to jest lumpenproletariat i jakie jest jego współczesne znaczenie w kontekście AI?
- Jakie strategie przyjmują pracownicy, aby uniknąć przynależności do „trwałej klasy niższej”?
Lękom związanym z ekspansją sztucznej inteligencji przygląda się „The New Yorker”. Gazeta przywołuje m.in. ostrzeżenia przed AI płynące z Doliny Krzemowej. Jedną z takich postaci jest Leopold Aschenbrenner, były pracownik OpenAI, który przewiduje, że sztuczna inteligencja osiągnie lub przekroczy ludzkie możliwości do 2027 r. Według niego jest bardzo prawdopodobne, że do tego czasu AI stanie się samonapędzającą technologią – zacznie tworzyć coraz potężniejsze wersje samej siebie, czyniąc ludzi zbędnymi.
Czytaj więcej
Sztuczna inteligencja może do 2030 roku pozbawić zatrudnienia 99 proc. pracowników – twierdzi Rom...
Inną postacią znaną z pesymistycznych ocen dotyczących wpływu AI na ludzkość jest Nate Soares, były inżynier Google i Microsoft, prezes Instytutu Badań nad Inteligencją Maszynową (Machine Intelligence Research Institute). Ostrzega on m.in. przed wzrostem bezrobocia. W jego ocenie ofiarami tego procesu jako pierwsze mogą paść osoby związane z branżą zaawansowanych technologii („podobnie jak potwór Frankensteina zabił swojego twórcę”). Potem rewolucja może dotknąć świat pracy odbywającej się w środowisku cyfrowym, obejmującej takie czynności jak pisanie e-maili, wypełnianie arkuszy kalkulacyjnych, tworzenie prezentacji. „W końcu samoudoskonalająca się AI opracuje inteligentne maszyny, które lepiej poradzą sobie z zadaniami fizycznymi” – czytamy.
„Trwała klasa niższa”, czyli współczesny lumpenproletariat?
Co się stanie z ludźmi, którzy wskutek rozwoju AI stracą możliwość wykonywania pracy zarobkowej? Lub nigdy jej nie będą mieli, bo jako młode osoby wchodzące na rynek, na którym trwać będzie ekspansja AI, nie znajdą zatrudnienia? „The New Yorker” przypomina o lumpenproletariacie – pojęciu użytym przez Karola Marksa i Fryderyka Engelsa w pierwszej połowie XIX w. do opisu warstwy społecznej, która powstała jako efekt rewolucji przemysłowej i narodzin kapitalizmu.