Chińskie firmy internetowe nie mogłyby odnieść tak wielkiego sukcesu, gdy nie współpraca z rządem. Pozwoliło im to rosnąć do ogromnych rozmiarów tylko dzięki dostępowi doi ogromnego rynku wewnętrznego, do którego konkurencja z zagranicy miała dostęp ograniczony. Część jak Google czy Facebook nie działa na nim niemal zupełnie, inne się ostatnio z wielu operacji wycofały np. Amazon.
CZYTAJ TAKŻE: Jack Ma za bardzo urósł? Chiny zatrzymały Mrówkę
Teraz władze uznały, że za dużo dobrego i firmy są zbyt potężne, co może oznaczać dla nich wiele nowych rygorów. Debaty na temat praktyk antykonkurencyjnych w chińskich firmach internetowych powracają co roku w okresie poprzedzającym Dzień Singla, kiedy to sprzedawcy wyczerpują zapasy i bite są rekordy zawieranych transakcji. Rok temu w dobę konsumenci wydali ponad 38 mld dol. co pokazuje skalę tamtejszego biznesu. W tym roku, zaledwie dzień przed odbywającym się 11 listopada największym festiwalem zakupów na świecie, chiński regulator rynku ogłosił zbiór wstępnych przepisów, które mogą powstrzymać monopolistyczne zachowanie największych firm internetowych w kraju.
Przez lata liderzy e-commerce jak Alibaba, JD.com, Pinduoduo, platforma dostarczania żywności Meituan, społeczny gigant Tencent i inni główni gracze byli w różnym stopniu oskarżani o nieuczciwą konkurencję. Jednak zgodnie z nową propozycją Pekinu sprawdzony ma być zakres dyskryminacji cenowej konsumentów, preferencyjne traktowanie sprzedawców, którzy podpisują umowy na wyłączność z platformami, oraz zakres obowiązkowego gromadzenia danych użytkowników.
CZYTAJ TAKŻE: Waszyngton uderzył w Google. Bo tłumi konkurencję