Na takich ruch zdecydował się właśnie koncern Alibaba, który zamierza zwolnić co piątego pracownika. W efekcie pracę miałoby stracić około 39 tys. osób. Podobne działania szykuje gamingowy potentat – Tencent. Wedle nieoficjalnych źródeł chce on zredukować liczbę pracowników o 10-15 proc. – donosi Reuters. Inne źródła podają, że tylko w przypadku chmurowej spółki-córki cięcią będą dotyczyć co czwartego etatu. O pracę obawiać mogą się też pracownicy innych znanych firm technologicznych w Chinach.

Alibaba i Tencent nie skomentowały dotychczas tych informacji. Wiadomo natomiast, że giganci – po latach swobodnego działania, gdy rośli w siłę – znaleźli się na cenzurowanym. Chińscy regulatorzy rozpoczęli bezprecedensową kampanię, aby powstrzymać ów niekontrolowany wzrost koncernów cyfrowych. To, w połączeniu ze spowolnieniem gospodarczym, sprawiło, że wielkie firmy z Kraju Środka zmniejszyły sprzedaż (w przypadku Alibaby w lutym odnotowano najniższą dynamikę sprzedaży od 2014 r.), kursy akcji zaczęły spadać, a pozyskanie kapitału na dalszy rozwój stało się trudniejsze. Jak podaje Reuters, w efekcie Alibaba i Tencent muszą szukać sposobów na obniżenie kosztów operacyjnych. Ta pierwsza spółka zaczęła ciąć etaty już w zeszłym miesiącu. Teraz na celowniku znaleźli się pracownicy spółek z grupy, jak zajmujący się dostawą żywności Ele.me (tu redukcja ma sięgać do 25 proc.), czy firma specjalizująca się w streamingu wideo - Youku (praktycznie zlikwidowany ma zostać zespół specjalizujący się w produkcji programów dla dzieci).

Czytaj więcej

Chiny wstrzymują dostawy smartfonów do Rosji. Zaskakujący powód

Alibaba i Tencent nie są jedynie. Zwolnienia dotkną też pracowników największej firmy przewozowej – Didi. Koncern, nazywany chińskim Uberem, zredukuje zatrudnienie o nawet 15 proc. Przed wizją znaczących redukcji stoją również ByteDance (spółka-matka Tik Tok’a) oraz internetowy potentat - Baidu.