Media społecznościowe już nie dla każdego. Coraz częściej każą sobie płacić

Twitter i Snapchat zapoczątkowały rewolucję. Teraz czas na Facebooka, Instagram i TikToka. Za nimi zapewne pójdą kolejne platformy, wprowadzając płatne - i to słono - wersje premium. W Polsce właśnie pojawiła się płatna wersja Twittera.

Publikacja: 06.03.2023 15:42

Internetowi giganci głęboko sięgają nam do kieszeni. Za płatny dostęp do Facebooka, Twittera oraz Sn

Internetowi giganci głęboko sięgają nam do kieszeni. Za płatny dostęp do Facebooka, Twittera oraz Snapchata rocznie będzie trzeba zapłacić łącznie nawet ponad 1,5 tys. zł

Foto: Aleksei / AdobeStock

Czy to koniec mediów społecznościowych, jakie znamy – darmowych i dostępnych dla wszystkich? Już wkrótce część użytkowników Facebooka i Instagrama będzie mogła „poszczycić się” odznaką Meta Verified. Taką „rangę” otrzymają użytkownicy tych serwisów, którzy sięgną po płatny abonament. „Zweryfikowany przez Meta” internauta uzyska dostęp do większej widoczności w sieci i priorytetowej obsługi klienta. Ma być też lepiej chroniony filtrami wyłapującymi fałszywe profile. Eksperci nie mają wątpliwości, że Meta, podobnie jak wcześniej przejęty przez Elona Muska Twitter, wyznaczą kurs dla innych aplikacji.

Spiegel zainspirował Muska i Zuckerberga

Facebook zachęca, by użytkownicy wybrali płatną weryfikację. Testy już trwają. Za taką usługę trzeba zapłacić niemal 12 dol. miesięcznie. To w świecie mediów społecznościowych prawdziwa rewolucja. Instagram i Facebook ruszą z płatną wersją już w następnej aktualizacji.

Podobne rozwiązanie już w ub.r. uruchomił Twitter. Niebieski znacznik, oznaczający zweryfikowane konto, właśnie udostępniono w Polsce. Za większe bezpieczeństwo (uwierzytelnianie dwuskładnikowe za pośrednictwem SMS), uzyskanie dostępu do wersji bez reklam, zwiększenie widoczności naszych tweetów w aplikacji i możliwość wysyłania dłuższych tweetów (z 280 do 4000 znaków) zapłacić trzeba bagatela prawie 375 zł rocznie. Ale to opcja tańsza, bo 36 zł miesięcznie zapłacimy tylko wówczas, gdy dokonamy subskrypcji bezpośrednio przez stronę internetową Twittera. Jeśli chcemy uiścić opłatę za pomocą Apple App Store lub Google Play, trzeba się liczyć z comiesięcznym wydatkiem 49 zł, czyli blisko 515 zł rocznie. Wyższa stawka spowodowana jest prowizją, jaką nakładają sklepy z aplikacjami.

Czytaj więcej

Twitter wprowadza w Polsce kontrowersyjną opłatę

Meta idzie więc w ślady Twittera. Ale rewolucji nie zapoczątkował wcale Mark Zuckerberg czy Elon Musk. Pierwszy był Evan Spiegel. Stworzona przez niego w 2011 r. platforma Snapchat już w połowie zeszłego roku wdrożyła płatny dostęp do „ekskluzywnych funkcji” w aplikacji społecznościowej. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu taki ruch mógł wydawać się szaleństwem. Największe media społecznościowe zawdzięczają bowiem swoją pozycję i popularność właśnie szerokiemu, darmowemu dostępowi. Polityka zarabiania na tym biznesie opierała się na idei, że użytkownik nie musi płacić, gdyż on sam staje się „produktem”. Płaci swoimi danymi i preferencjami, stając się m.in. celem dla spersonalizowanych reklam. Evan Spiegel wykonał więc ruch, który był kompletnym zaprzeczeniem dotychczasowej polityki technologicznych gigantów. Ale jego Snap, ku zaskoczeniu, po latach bycia w cieniu, znów odżył. Dziś do aplikacji stawiającej na krótkie, znikające treści, sięga 750 mln aktywnych użytkowników miesięcznie, co jest nowym rekordem w jej historii. A przedstawiciele Snapa liczą, że w ciągu dwóch–trzech lat uda się przekroczyć barierę 1 mld. Co ciekawe, tryumfy świeci też płatna subskrypcja (w Polsce kosztuje ok. 20 zł miesięcznie) – ze Snapchat+ na świecie korzysta już 2,5 mln użytkowników, zapewniając sobie dostęp do dodatkowych, ekskluzywnych funkcji.

Coraz chętniej kupujemy w aplikacji

Popularne platformy w subskrypcji to już realna wizja. Snapchat, Meta i Twitter wyznaczyły trend. Pod hasłem zweryfikowanych kont, ograniczania spamu, dostarczania treści bez reklam i oferowania dodatkowych funkcji sięgają do naszych portfeli. Kolejny ma być TikTok. Ale on zrobi to inaczej.

Czytaj więcej

Twórca Twittera tworzy nowy serwis społecznościowy. Musk ma się czego obawiać

Chińska aplikacja, znana z publikacji krótkich filmików, planuje ponoć wdrożenie płatnych treści. Serwis, chcąc zachęcić nowych i bardziej zaktywizować dotychczasowych twórców, wpadł na pomysł, aby wprowadzić finansowe gratyfikacje. Jednym z pomysłów jest testowany właśnie we Francji i Brazylii fundusz, w ramach którego za materiały o określonej liczbie wyświetleń ich autorzy otrzymają pieniądze. Jak donosi „The Information”, popularna aplikacja każe więc użytkownikom płacić za oglądanie klipów (to właśnie w ten sposób ma być zasilany portfel twórców). Szczegóły nie są znane, a sam TikTok na razie nie ujawnił planów, ale nieoficjalnie mówi się, że opłata nie będzie dotyczyć wszystkich filmów, a jedynie materiałów premium (lepszej jakości, bardziej ekskluzywnych). Niektóre plotki głoszą, że oplata mogłaby sięgać nawet 1 dol. za dostęp do pojedynczego wideo, inne, że to sam autor ustalałby stawkę.

Świat mediów społecznościowych zmienia się więc na naszych oczach. Wpływy z reklam w sieci nie rosną już tak dynamicznie (zwłaszcza w efekcie zmiany polityki targetowania App Tracking Transparency – ogłoszonej przez Apple w 2020 r.). Internetowi potentaci muszą szukać więc nowych źródeł przychodów. Płatny dostęp – w tym kontekście – wydawał się więc tylko kwestią czasu. Tym bardziej że użytkownicy aplikacji coraz chętniej wydają pieniądze w swoich ulubionych aplikacjach (tzw. In-App Purchase – IAP). Choć na razie mowa o dziesiątkach milionów dolarów rocznie (jak w przypadku Facebooka), to strumień ten szybko rośnie, co dodatkowo zwiększa apetyt internetowych gigantów. – Facebook, Instagram, TikTok, Twitter i Snapchat oferują produkty i usługi za opłatą poprzez zakup w aplikacji. Od 2021 r. firmy te zwiększyły swoje kwartalne przychody z IAP aż o 91 proc. – wskazuje, cytowany przez „Forbesa” Adam Blacker, wiceprezes firmy Apptopia.

Czy to koniec mediów społecznościowych, jakie znamy – darmowych i dostępnych dla wszystkich? Już wkrótce część użytkowników Facebooka i Instagrama będzie mogła „poszczycić się” odznaką Meta Verified. Taką „rangę” otrzymają użytkownicy tych serwisów, którzy sięgną po płatny abonament. „Zweryfikowany przez Meta” internauta uzyska dostęp do większej widoczności w sieci i priorytetowej obsługi klienta. Ma być też lepiej chroniony filtrami wyłapującymi fałszywe profile. Eksperci nie mają wątpliwości, że Meta, podobnie jak wcześniej przejęty przez Elona Muska Twitter, wyznaczą kurs dla innych aplikacji.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Globalne Interesy
iPhone jak Windows w latach 90. Apple pozwany za monopol
Globalne Interesy
Microsoft ściąga guru sztucznej inteligencji. Chce być numerem 1
Globalne Interesy
USA uderzą w chińskich producentów chipów. Tym razem Huawei się nie wywinie?
Globalne Interesy
Słynna Encyklopedia Britannica warta miliard dolarów. Nowe technologie i giełda
Globalne Interesy
Nvidia stworzyła najpotężniejszy chip. Ma zrewolucjonizować sztuczną inteligencję