Aurora, Ayya, Mir... Klęska Rosji w kopiowaniu Zachodu

Sankcje zmuszają Kreml do tworzenia własnych odpowiedników zagranicznych technologii i sprzętu. Bez powodzenia.

Publikacja: 13.03.2023 09:12

Popyt na rosyjskie urządzenia, które miały zastąpić zachodnie, jest znikomy, mimo zachęt władz i pom

Popyt na rosyjskie urządzenia, które miały zastąpić zachodnie, jest znikomy, mimo zachęt władz i pompowania pieniędzy w takie technologie

Foto: Alexander NEMENOV - AFP

Informacja o tym, że Rosja stworzy własne telefony i tablety z systemem Android obiegła niedawno media. Inwestycja ma kosztować 10 mld dol., co samo w sobie daje do myślenia o prawdziwość takich planów. Po rozpętaniu wojny na Ukrainie w rosyjskim budżecie już zieje dziura wielkości rocznego zaplanowanego deficytu. Wydatki na wojnę zwiększyły wydatki budżetu o 52 proc., a każdy zarobiony na eksporcie surowców rubel idzie na zbrodnicze działania rosyjskich wojsk.

Smartfon prawie rosyjski

Pomimo to rosyjskie smartfony i tablety wkrótce mają wysypać się na rynek, a ich producent, Narodowa Korporacja Komputerowa, zapewnia, że będzie tego 100 tys. egzemplarzy do końca bieżącego roku. Do 2026 roku firma chce zająć nawet 10 proc. rosyjskiego rynku telefonów komórkowych i tabletów.

Tyle reżimowa propaganda. A jaka jest rzeczywistość? Od 2021 roku Rosja ma własny smartfon o nazwie Ayya T-1, produkcji jednej z zależnych spółek zbrojeniowej korporacji Rostech. Wyróżnia go specjalny przycisk na lewej krawędzi obudowy. Pozwala on jednym ruchem wyłączyć wszystkie kamery oraz mikrofon. Twórcy urządzenia zapewniają, że to zapewnia posiadaczom większą prywatność.

Czytaj więcej

Rosja straszy bronią hipersoniczną. Ale właśnie nadchodzi jej pogromca

Tyle że prywatność w Rosji nie istnieje. Blokowanie „niesłusznych” witryn jest na porządku dziennym; zachodni dostawcy usług i urządzeń pożegnali Rosję; reżim zablokował zagraniczne komunikatory; ludzie boją się zamieszczać w necie komentarze, bo prezydent Putin tak zmienił prawo, że podobnie jak w czasach stalinowskich, każdy przejaw krytyki, nawet robaczywego jabłka z rosyjskiego sadu, może oznaczać zablokowanie dostępu, sąd i więzienie.

Rosyjski smartfon nie obsługuje 5G. Popyt na ten sprzęt mimo niskiej ceny (równowartość 400–600 zł) przed wojną był mały. Rosjanie woleli zachodnie drogie urządzenia, ewentualnie tańsze – chińskie. Także obecnie wolą kupować przemycane z zagranicy smartfony znanych marek aniżeli własny produkt.

Rosyjski smartfon pojawił się na rynku w dwóch wersjach – z Android 11 oraz z jakoby rosyjskim autorskim systemem operacyjnym o nazwie Aurora (państwowego koncernu telekomunikacyjnego Rostelecom). Aurora, jak się później okazało, nie jest rosyjska, bo została stworzona na bazie fińskiego systemu operacyjnego Sailfish OS.

Czytaj więcej

Routery i smartfony zamiast lokomotyw. Tak Rosja obchodzi sankcje

Nie bez przyczyny Rosjanie wzorowali się na fińskim systemie. Umożliwia on firmom oraz rządowym instytucjom monitorowanie pracowników oraz zdalne zarządzanie ich smartfonami. Administratorzy mogą wykorzystywać go do automatycznego aktualizowania urządzeń podwładnych, ustawienia haseł i śledzenia ruchów pracowników.

Dostęp do urządzeń i oprogramowania Apple Rosja już straciła. Niebawem prawdopodobnie straci też dostęp do Androida, który ma podlegać sankcjom tak samo, jak to miało miejsce w przypadku koncernu Huawei.

Oznacza to, że „rosyjskie” smartfony i tablety mogą podzielić los sprzętu chińskiego w USA, czyli zniknąć, dopóki rosyjskie firmy opracują coś w całości rosyjskiego.

Zróbmy sobie GPS

Po zagarnięciu ukraińskiego Krymu w 2014 r. Kreml nakazał bankowi centralnemu utworzenie rosyjskiego odpowiednika międzynarodowego systemu transferów bankowych SWIFT. Powstał system o nazwie SPFS (System Przekazu Połączeń Finansowych). Jego wersja eksportowa została zaprezentowana w końcu 2018 roku.

System okazał się jednak pełną klapą. Inne państwa nie chciały z nim współpracować. W 2019 r. rosyjskie banki zaczęły podłączać się do chińskiego odpowiednika SWIFT – systemu CIPS (China International Payments System).

Podobną klapą okazał się rosyjski odpowiednik systemu lokalizacji satelitarnej GPS czyli GŁONASS, który według jego twórców obejmował całą Rosję, czego nie można było powiedzieć o GPS.

W maju 2018 r. rakieta Proton-M wystartowała z Bajkonuru z trzema satelitami, które miały utworzyć sieć GŁONASS. Rakieta nie osiągnęła wymaganej orbity, satelity spadły do Pacyfiku w pobliżu Gwinei Równikowej. Utrata satelitów kosztowała Rosję 90 mln dol., a przy okazji okazało się, że urządzenia zostały ubezpieczone na… 3,5 mln dol. czyli 1/30 wartości. Sami więc Rosjanie mało swój system cenili.

Czytaj więcej

Rosja szuka specjalistów od ChatGPT, choć oficjalnie tam nie działa

Podobnie nieudanym projektem okazała się karta bankowa Mir. Miała zastąpić obywatelom federacji systemy Visa i Mastercard, które najpierw opuściły Krym (po aneksji w 2014 r.), a potem całą Rosję (po agresji na Ukrainę).

Wszyscy pracownicy sfery budżetowej, w tym urzędnicy wszystkich szczebli, do 1 lipca 2018 r. obligatoryjnie musieli zastąpić posiadane karty płatnicze jedynie słuszną kartą Mir. Emeryci dostali czas na wymianę do 1 lipca 2020. Zgodnie z ustawą o karcie narodowej stała się ona obligatoryjna dla 51 największych banków.

Dziś Miru za granicą nie honoruje praktycznie nikt, nawet banki chińskie, armeńskie czy tureckie.

Kolejnym sektorem, gdzie Rosjanie zaliczą powrót do przeszłości, jest motoryzacja. Po przerwaniu produkcji i wycofaniu się z rynku wszystkich zachodnich koncernów, reżim zapowiedział produkcję własnych aut. Jakich? Tych które produkował w komunizmie – moskwicza, żiguli (włoski fiat) oraz łady. I to cała oferta, bo chińscy producenci też niechętnie uruchamiają montownie w Rosji. Na razie działa jedna w obwodzie kaliningradzkim przy granicy w Polską.

Informacja o tym, że Rosja stworzy własne telefony i tablety z systemem Android obiegła niedawno media. Inwestycja ma kosztować 10 mld dol., co samo w sobie daje do myślenia o prawdziwość takich planów. Po rozpętaniu wojny na Ukrainie w rosyjskim budżecie już zieje dziura wielkości rocznego zaplanowanego deficytu. Wydatki na wojnę zwiększyły wydatki budżetu o 52 proc., a każdy zarobiony na eksporcie surowców rubel idzie na zbrodnicze działania rosyjskich wojsk.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Globalne Interesy
Niemiecki robot ma być jak dobry chrześcijanin. Zaskakujące przepisy za Odrą
Globalne Interesy
Mark Zuckerberg rzuca wyzwanie ChatGPT. „Wstrząśnie światem sztucznej inteligencji”
Globalne Interesy
Amerykański koncern zwalnia pracowników. Protestowali przeciw kontraktowi z Izraelem
Globalne Interesy
Zagadkowa inwestycja Microsoftu w arabską sztuczną inteligencję. Porzucone Chiny
Globalne Interesy
Sprzedaż iPhone'ów runęła i Apple traci pozycję lidera. Jest nowy król smartfonów