Informacja o tym, że Rosja stworzy własne telefony i tablety z systemem Android obiegła niedawno media. Inwestycja ma kosztować 10 mld dol., co samo w sobie daje do myślenia o prawdziwość takich planów. Po rozpętaniu wojny na Ukrainie w rosyjskim budżecie już zieje dziura wielkości rocznego zaplanowanego deficytu. Wydatki na wojnę zwiększyły wydatki budżetu o 52 proc., a każdy zarobiony na eksporcie surowców rubel idzie na zbrodnicze działania rosyjskich wojsk.
Smartfon prawie rosyjski
Pomimo to rosyjskie smartfony i tablety wkrótce mają wysypać się na rynek, a ich producent, Narodowa Korporacja Komputerowa, zapewnia, że będzie tego 100 tys. egzemplarzy do końca bieżącego roku. Do 2026 roku firma chce zająć nawet 10 proc. rosyjskiego rynku telefonów komórkowych i tabletów.
Tyle reżimowa propaganda. A jaka jest rzeczywistość? Od 2021 roku Rosja ma własny smartfon o nazwie Ayya T-1, produkcji jednej z zależnych spółek zbrojeniowej korporacji Rostech. Wyróżnia go specjalny przycisk na lewej krawędzi obudowy. Pozwala on jednym ruchem wyłączyć wszystkie kamery oraz mikrofon. Twórcy urządzenia zapewniają, że to zapewnia posiadaczom większą prywatność.
Czytaj więcej
Amerykanie, którzy przegrywają hipersoniczny wyścig zbrojeń z Rosją i Chinami, liczą na nową broń – lasery, także te o wielkiej mocy, wspierane energią jądrową.
Tyle że prywatność w Rosji nie istnieje. Blokowanie „niesłusznych” witryn jest na porządku dziennym; zachodni dostawcy usług i urządzeń pożegnali Rosję; reżim zablokował zagraniczne komunikatory; ludzie boją się zamieszczać w necie komentarze, bo prezydent Putin tak zmienił prawo, że podobnie jak w czasach stalinowskich, każdy przejaw krytyki, nawet robaczywego jabłka z rosyjskiego sadu, może oznaczać zablokowanie dostępu, sąd i więzienie.