Trudno dziś powiedzieć, że telefony z elastycznymi wyświetlaczami stały się wielkimi hitami. Stąd dziwić może zaangażowanie Google. Tym bardziej, że potentat w branży, Apple, wciąż z nieufnością spogląda na takie rozwiązanie, choć nieoficjalnie mówi się, że pracuje nad składanym iPhone`m).
Fakty są takie, że – gdy kilka lat temu debiutowały na rynku pierwsze „składaki” – wieszczono im wielką przyszłość. Prognozy rozminęły się jednak z rzeczywistością. Jak podają analitycy ABI Research, udział składanych, elastycznych ekranów na globalnym rynku smartfonów w 2021 r. to zaledwie 0,7 proc. I widać, że z tej niszy branży raczej trudno będzie się szybko wydobyć. W ub. r. takie telefony stanowiły bowiem mniej niż 2 proc. wszystkich sprzedanych na świecie. Nie oznacza to jednak, że nowatorski koncept nie przyjął się, a technologia ta znalazła się w ślepej uliczce. Jeszcze w 2016 r. wartość tego rynku – według różnych statystyk – sięgała 2,7 mld dol., a przewidywano, że w 2022 r. dojdzie do 15 mld dol. W praktyce ów poziom branża przebiła w 2021 r. Jak podaje Transparency Market Research, do roku 2031 rynek będzie wart już prawie 243 mld dol., a średnia dynamika wyniesie 33 proc. Już za dwa lata, wedle ekspertów KBV Research, uda się osiągnąć pułap przeszło 31 mld dol.