Reklama
Rozwiń

Wystartowała kluczowa dla USA misja kosmiczna. To cios w Rosję i ratunek dla Boeinga (WIDEO)

Statek wyprodukowany przez Boeinga ma dotrzeć do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w ciągu 25 godzin od startu, dostarczając zaopatrzenie. Amerykanie uniezależniają się w ten sposób od usług Rosjan.

Publikacja: 05.06.2024 18:51

Astronauci Butch Wilmor i Suni Williams w końcu udali się na orbitę

Astronauci Butch Wilmor i Suni Williams w końcu udali się na orbitę

Foto: NASA

Po kilku nieudanych próbach, kiedy misję przekładano dosłownie chwilę przed startem, Butch Wilmor i Suni Williams w końcu udali się na orbitę (wystartowali o 16.52 polskiego czasu z bazy w Cape Canaveral na Florydzie). Niecałe trzy minuty po starcie Starliner oddzielił się od rakiety nośnej, a po 15 min od startu kapsuła uruchomiła własne silniki. Astronauci zostaną w kosmosie przez tydzień. Celem misji jest przetestowanie statku, który ma zadokować do ISS, ale i dostarczenie potrzebnych materiałów jak i nowa pompa w urządzeniu do przekształcania moczu załogi stacji z powrotem w wodę do picia. Dotychczasowa pompa uległa awarii, co jest uciążliwe, bo zmusza do przechowywania moczu na pokładzie.

Na pokładzie Starlinera znajduje się łącznie około 350 kilogramów ładunku, w tym żywność, środki medyczne i sprzęt fotograficzny. Astronauci zabrali też pendrive zawierający około 3,5 tys. zdjęć prac dzieci z 35 stanów amerykańskich i 66 różnych krajów.

Koniec pecha Starlinera?

Nie było to wcale takie pewne. CST-100 Starliner od dawna ma pecha i jest prześladowany awariami. Początkowo pierwszy lot załogowy miał się odbyć w 2019 r. Ostatecznie wystartowała bez załogi, weszła na orbitę, ale nie dotarła do stacji. Potem, przez lata trapiły ją problemy techniczne.

Czytaj więcej

Jest zgoda na start największej rakiety świata. Wiemy, kiedy poleci w kosmos

Planowana na 6 maja misja została przesunięta na dwie godziny przed startem z powodu niesprawnego zaworu ciśnieniowego w górnym stopniu rakiety Atlas V i wycieku tlenu. Po naprawie pojawil się kolejny problem – wykryto wyciek helu w module serwisowym statku, w którym znajduje się układ napędowy. Boeing i NASA zdecydowały się jednak na kontynuowanie misji bez naprawy, uznając, że wyciek nie stanowi zagrożenia. Próbowano więc startu 1 czerwca, ale kilka minut przed odpaleniem silników, misję znów przerwano. Teraz, w końcu, udało się.

Kapsuła Boeinga uniezależni USA od Rosji

Starliner to kapsuła załogowa wielokrotnego użytku, która ma dostarczać astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ma działać tylko do końca dekady), a potem na inne, przygotowywane już przez prywatne firmy stacje. Tym razem poleci ich dwóch, ale może ich zabierać nawet siedmiu.

Czytaj więcej

Chiny wylądowały po ciemnej stronie. Księżycowy wyścig z USA nabiera tempa

Powodzenie misji ma być przypieczętowaniem niezależności USA w kosmosie. Po zakończeniu programu wahadłowców jedynym sposobem na przewiezienie załogi do własnego laboratorium na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej było płacenie około 80 milionów dolarów za miejsce w rosyjskiej kapsule Sojuz, której konstrukcja ma już z grubsza 60 lat. Własną kapsułę Crew Dragon testuje też SpaceX Elona Muska.

Misja Starlinera jest też bardzo ważna wizerunkowo dla Boeinga, który ma obecnie kłopoty z utrzymaniem jakości swoich samolotów i procedurami przy produkcji. Porażka mogłaby koncern drogo kosztować.

Globalne Interesy
Te latające pojazdy mają odmienić transport. Właśnie rusza produkcja
Globalne Interesy
AI Elona Muska zyskała miliardy. To będzie wojna z twórcą ChatGPT o pozycję nr 1
Globalne Interesy
„Jestem Satoshi Nakamoto". Kim jest twórca bitcoina?
Globalne Interesy
Moderatorzy Facebooka nie wytrzymują pracy i makabrycznych treści. Jest pozew grupowy
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Globalne Interesy
USA szykują cios w Chiny. Tym razem to produkt, który znajduje się w milionach domów
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku