Amazon i Microsoft zawarły w tym roku wielkie umowy z elektrowniami jądrowymi w USA. Ten ostatni zaskoczył nawet, ogłaszając reaktywację siłowni Three Mile Island w Pensylwanii, o której głośno było z powodu wypadku z 1979 roku. Ale to nie wszystko. Zarówno Microsoft, jak i Google zainteresowały się małymi reaktorami modułowymi nowej generacji, które wciąż są w fazie rozwoju. – Perspektywy dla tej branży są dziś jaśniejsze niż pięć czy dziesięć lat temu – mówi w rozmowie z The Verge Mark Morey, starszy doradca ds. analizy energii elektrycznej w amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej Departamentu Energii.
Prąd dla big techów
Przez ostatnie trzy dekady energetyka jądrowa na świecie była w stagnacji. Przyczyniły się do tego takie katastrofy, jak w Czarnobylu czy we wspomnianej Three Mile Island. Cele klimatyczne starano się osiągnąć, odchodząc od węgla i stawiając na gaz czy źródła odnawialne, jak elektrownie wiatrowe czy farmy fotowoltaiczne. Te ostatnie dwie kategorie mają jednak podstawową wadę: są uzależnione od warunków atmosferycznych i nie są w stanie zapewnić stałych dostaw prądu.
Choć zużycie energii elektrycznej w USA rośnie za sprawą nowych fabryk, centrów danych, pojazdów elektrycznych czy zmian klimatycznych (gorące lata), udział energetyki jądrowej jest w USA od 30 lat relatywnie niski (w porównaniu np. z Francją) i nie przekracza 20 proc. Wkrótce ma się to zmienić za sprawą centrów danych i sztucznej inteligencji, które potrzebują ogromnych ilości energii. Departament Energii USA oszacował, że do 2030 r. w amerykańskich sieciach może pojawić się dodatkowe zapotrzebowanie nowych centrów danych na co najmniej 25 gigawatów. Z kolei moc elektrowni jądrowych do 2050 roku ma się potroić.
Czytaj więcej
Elektrownia Three Mile Island, miejsce najgorszej katastrofy nuklearnej w USA, zostanie ponownie...
Tymczasem potrzebują one dużo energii elektrycznej, ale nie takiej, która zwiększa emisję dwutlenku węgla, co oddaliłoby je od ich celów klimatycznych firm i krajów oraz podniosło koszty. Reaktory jądrowe mogą rozwiązać te problemy. W rezultacie big techy zamierzają tchnąć nowe życie w starzejącą się flotę reaktorów jądrowych w Ameryce, jednocześnie chcą być prekursorem we wdrażaniu nowych technologii jądrowych, które jeszcze się nie sprawdziły.