8 listopada zadebiutuje pierwsza gra Kojima Productions. O „Death Stranding” ciągle niewiele wiadomo. Nowa produkcja od dłuższego czasu budzi, często skrajne, emocje graczy. Stoi za nią osoba, która dla jednych jest wizjonerem, a dla innych tylko dobrym marketingowcem.
CZYTAJ TAKŻE: Koncerny nie chcą się narażać Pekinowi. Kontrowersyjna gra Blizzarda
Urodzony w 1963 r. w Tokio Kojima był samotnikiem, który po szkole sam organizował sobie czas. Najczęściej spędzał go przed telewizorem, skąd chłonął zachodnią popkulturę, postaci i motywy. W młodości chciał się nawet zająć reżyserią, a pomysły przelewał do opowiadań. Zmieniło się to w trakcie studiów, podczas których ogrywał tytuły wydawane na konsolę Nintendo, Famicom (w Polsce znaną w „nieoficjalnej” wersji jako Pegasus). Pod koniec nauki postanowił, że spróbuje swoich sił w przemyśle cyfrowej rozgrywki.
Znalazł pracę w studiu Konami, gdzie pracował do 2015 r. To tam stworzył wydaną w 1987 r. grę „Metal Gear”. Produkcja w znacznej mierze oparta na eksploracji i elementach skradania się, wymuszonych przez ograniczenia sprzętowe, miała później rozwinąć się w jedną z najbardziej znanych serii współczesnej historii gier. Rok później w Japonii zadebiutowała cyberpunkowa gra „Snatcher”. Fabuła to amalgamat wątków znanych z „Terminatora”, „Łowcy Androidów” czy horroru „Coś” – główny bohater musi zwalczyć zagrożenie ze strony androidów, które podszywają się pod ludzi, uprzednio ich zabijając. Obecnie to nieco zapomniany klasyk.