Chodzi o tzw. ekranoplan, czyli samolot, który potrafi unosić się w powietrzu na niewielkiej wysokości nad powierzchnią wody (z wykorzystaniem tzw. efektu przypowierzchniowego). Maszyna, którą już nazwano morskim potworem, to powrót do koncepcji próbowanej i porzuconej przez ZSRR w czasach zimnej wojny. Nowa generacja olbrzymich ekranoplanów, ślizgających się po falach, ma pozwolić armii USA na patrolowanie odległych mórz i oceanów.
Związek Radziecki budował takie pojazdy w latach 60. Bez powodzenia. Pentagon liczy jednak, że tym razem nowatorski koncept łączenia okrętu i samolotu zda egzamin. Właśnie nad tym pochylają się naukowcy DARPA – podał „Aviation Week Defense”.
Czytaj więcej
Zasilany bateriami litowo-jonowymi pojazd Mission Master XT może trafić do służby w kanadyjskiej armii.
Eksperci chcą, by „morski potwór” był w stanie transportować czołgi i żołnierzy na duże odległości. Pojazd ma startować i lądować na wodzie, nie będzie potrzebował więc tradycyjnych pasów startowych. DARPA chce, aby nowy WIG był w stanie przewozić 100 ton ładunku, i to nawet przy niesprzyjającej pogodzie i sztormach.