Około 600 żołnierzy i skład amunicji ukryto w budynku szkoły. Rosjan namierzono dzięki licznym połączeniom telefonicznym, jakie wykonywali w Sylwestra. Jak poinformował jeden z podległych Kremlowi urzędników w Donbasie, Echelon wykrył komórki, a Ukraińcy we wskazane miejsce wystrzelili rakiety Himars. Zrównali z ziemią budynek szkoły, a śmierć poniosło – według źródeł ukraińskich - 400 Rosjan, zaś rosyjskich – od 63 do 100.
W Rosji za atak na tymczasową bazę w Makiejewce skrytykowano wojskowych, którzy nie przestrzegli żołnierzy, by nie używali smartfonów, ewentualnie zbagatelizowali zakaz. Rosyjski dziennikarz Andriej Miedwiediew na Telegramie napisał z kolei, że ciężkim błędem było stworzenie tak dużego skupiska żołnierzy w nieprzygotowanych do tego obiektach. „Nie traktujmy przeciwnika jak durnia, który niczego nie wie – po 10 miesiącach wojny to karygodne. Umieszczanie żołnierzy nie w schronach, lecz w zwykłych budynkach, to pomaganie wrogowi” – pisze Miedwiediew z oburzeniem.