Oferują „wymazywanie przeszłości” z internetu. Kontrowersyjne metody i klienci

Firma Eliminalia zapewnia, że jest w stanie wyczyścić negatywne i niewygodne informacje o swoich klientach. Okazuje się, że jest w tym niezwykle skuteczna, ale jej metody określane są jako nieetyczne, a nawet oszukańcze.

Publikacja: 23.02.2023 00:41

Wiele osób po prostu chciało, aby zawstydzający lub traumatyczny incydent z przeszłości przestał ich

Wiele osób po prostu chciało, aby zawstydzający lub traumatyczny incydent z przeszłości przestał ich prześladować w internecie. Jednak klientami firmy byli również oskarżeni lub skazani za przestępstwa kryminalne.

Foto: Adobe Stock

„Wymazujemy twoją przeszłość” – reklamuje się hiszpańska Eliminalia, która ma biura w kilku miastach, w tym w Barcelonie i Kijowie. Oficjalnie firma przeprowadza „głębokie wyszukiwanie w internecie wszystkich informacji – niezależnie od tego, czy będzie to artykuł, blog, posty w mediach społecznościowych, czy nawet fałszywa tożsamość”. Następnie stara się w imieniu swoich klientów usunąć wszelkie negatywne informacje na ich temat.

Jednak według dziennikarzy „The Guardian” firma stosuje nieetyczne lub oszukańcze metody usuwania niechcianych lub szkodliwych treści z internetu. I nie zawsze pracuje dla ludzi, którzy chcą w dobrej wierze usunąć z sieci informacje na własny temat. Pracownicy firmy podszywali się pod przedstawicieli mediów, składali fałszywe skargi dotyczące praw autorskich do wyszukiwarek, takich jak Google, aby usunąć niechciane informacje.

Z usług Eliminalii korzystali ludzie na całym świecie. Wiele osób po prostu chciało, aby zawstydzający lub traumatyczny incydent z przeszłości przestał ich prześladować w internecie. Jednak klientami firmy byli również oskarżeni lub skazani za przestępstwa kryminalne, w tym przemytnicy narkotyków, oszuści, drobni przestępcy i co najmniej jeden przestępca seksualny. A także politycy.

Czytaj więcej

Niemcy oferują zmartwychwstanie. Ta firma szokuje, ale ma wielu klientów

Eliminalia chwali się, że uzyskuje dobre wyniki przede wszystkim dzięki unijnemu „prawu do bycia zapomnianym”, z którego przestępcy mogą zgodnie z prawem korzystać, żądając usunięcia odniesień do swoich wyroków skazujących, gdy można z całą pewnością udowodnić, że nie zajmują się już działalnością przestępczą. Nie jest jasne, czy klienci Eliminalii wiedzieli o stosowanych przez nią metodach.

Wewnętrzne pliki należące do hiszpańskiej firmy zostały udostępnione „Guardianowi” przez Forbidden Stories, francuską organizację non-profit, której misją jest kontynuowanie pracy zamordowanych, zagrożonych lub uwięzionych reporterów. Firma koordynuje globalne dochodzenie w sprawie dezinformacji.

Założona w 2013 roku przez 30-letniego Diego „Didaca” Sancheza, Eliminalia zbudowała katalog klientów w 50 krajach. W latach 2015-2021 pracowała dla ponad 1500 osób i firm, zgodnie z ujawnionymi plikami, które obejmują e-maile, umowy, dane klientów, fałszywe pisma prawne i kopie negatywnych artykułów o klientach firmy.

Wśród klientów firmy są m.in. szwajcarski bank oskarżony o naruszenie przepisów dotyczących prania pieniędzy, właściciel nieruchomości skazany w Wielkiej Brytanii za dziesiątki przestępstw związanych z szokującym stanem nieruchomości, które wynajmował najbiedniejszym, turecki potentat biotechnologiczny oskarżony o wynajęcie płatnego zabójcy do „eliminacji” wspólnika biznesowego oraz wenezuelski biznesmen i handlarz dzieł sztuki zamieszany w uchylanie się od płacenia podatków. Firma bierze od kilku tysięcy dolarów do nawet niemal 600 tysięcy za sprawę.

Eliminalia stosowała też sprytna metodę „przykrycia” tych informacji, których nie była w stanie usunąć. Na swoich stronach publikowała dziesiątki bezsensownych artykułów, w których „występowała” osoba, której dane chciała ukryć. Tych artykułów powstało tak wiele, że w wyszukiwarce Google właściwy artykuł spadał tak nisko, że trudno go było odnaleźć. Na pierwszych miejscach wyszukiwania dominowały za to historyjki o pieskach, futbolu i samochodach.

Według dziennikarzy „Guardiana” firma wykorzystała także amerykańskie przepisy mające na celu ochronę własności intelektualnej, czyli ustawę Digital Millennium Copyright Act (DMCA). Zgodnie z przepisami ustawy DMCA wyszukiwarki muszą zapewniać środki, za pomocą których firmy i osoby prywatne mogą usuwać skradzione treści.

Czytaj więcej

W Google wrze po wpadce z rywalem ChatGPT i zwolnieniach

Firmy takie jak Google wymagają od osób składających skargi dotyczące praw autorskich potwierdzenia pod groźbą kary za krzywoprzysięstwo, że mówią prawdę. Takie oświadczenie wymaga jednak od wnioskodawców jedynie zaznaczenia pola bez obowiązku przedstawiania dowodów. Eliminalia składała takie wnioski, poświadczając nieprawdę. Niektóre z tych fałszywych powiadomień wyglądają, jakby zostały wysłane przez prawdziwe firmy i zawierają fałszywe roszczenia dotyczące praw autorskich do artykułu, który firma chciała usunąć. Dziennikarzom „Guardiana” udało się ustalić, że pracownik Eliminalii twierdził, że jest przedstawicielem firmy będącej właścicielem włoskiej gazety „La Repubblica”, składając do Google fałszywą skargę dotyczącą praw autorskich, żądając usunięcia wpisu znanej postaci życia publicznego na popularnym blogu, który rzekomo był plagiatem artykułu. Była to część zlecenia włoskiej formy produkującej oprogramowanie Area SpA., która została ukarana W USA za dostarczenie technologii do objętej embargiem USA Syrii. Firma zapłaciła w USA karę 100 tys. dolarów i postanowiła usunąć z internetu informacje na ten temat, twierdząc, że były „częściowo nieaktualne”.

W przypadku innego klienta pracownik Eliminalii próbował oszukać Google, aby usunął artykuł z „Business Times” w Singapurze na temat prania pieniędzy przez szwajcarskie banki. Podszywając się pod agencję informacyjną Bloomberg skłamał, że „Business Times” ukradł ich pracę. „Treść jest naszą własną pracą. Została skopiowany bez naszej zgody” – napisał fałszywy powód w e-mailu do Google.

Na początku tego roku Eliminalia – która obiecuje, że może wyeliminować przeszłość, aby „odbudować przyszłość” – sama zaczęła zmieniać tożsamość, zmieniając nazwę na iData Protection w oficjalnych rejestrach. Teraz sama musi się chronić przed negatywnymi artykułami w internecie.

„Wymazujemy twoją przeszłość” – reklamuje się hiszpańska Eliminalia, która ma biura w kilku miastach, w tym w Barcelonie i Kijowie. Oficjalnie firma przeprowadza „głębokie wyszukiwanie w internecie wszystkich informacji – niezależnie od tego, czy będzie to artykuł, blog, posty w mediach społecznościowych, czy nawet fałszywa tożsamość”. Następnie stara się w imieniu swoich klientów usunąć wszelkie negatywne informacje na ich temat.

Jednak według dziennikarzy „The Guardian” firma stosuje nieetyczne lub oszukańcze metody usuwania niechcianych lub szkodliwych treści z internetu. I nie zawsze pracuje dla ludzi, którzy chcą w dobrej wierze usunąć z sieci informacje na własny temat. Pracownicy firmy podszywali się pod przedstawicieli mediów, składali fałszywe skargi dotyczące praw autorskich do wyszukiwarek, takich jak Google, aby usunąć niechciane informacje.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
IT
Wyjątkowo zuchwałe przestępstwo w Szczecinie. Haker pobierał pieniądze za parkowanie
IT
Zimna wojna w cyberprzestrzeni zmusza do wzmacniania ochrony
IT
Nowi królowie IT. Już nie programiści czy developerzy zarabiają najwięcej
IT
Lawinowo przybywa programistów na swoim. Mają bardzo niepewną przyszłość
IT
Szybki wzrost długów w firmach IT. Topią je... klienci