John Deere to niezbyt popularna w Polsce amerykańska marka, ale za granicą prawdziwa ikona wyznaczająca trendy w branży. Firma już w 1837 roku wprowadziła pług stalowy, teraz zaś wchodzi na zupełnie nowe pole. Zaprezentowana na targach CES w Las Vegas autonomiczna maszyna może oznaczać w rolnictwie prawdziwą rewolucję. Pisze o tym portal Wired.
Ciągnik John Deere 8R wykorzystuje sześć par kamer stereo i zaawansowaną sztuczną inteligencję do obserwacji otoczenia i nawigacji. Może samodzielnie znaleźć drogę na pole, gdy otrzyma współrzędne, a następnie zaorać glebę lub zasiać wybrane nasiona, unikając przeszkód. Rolnik może przekazać maszynie nowe wytyczne za pomocą aplikacji na smartfona.
Deere nie ujawnił, ile będzie kosztował nowy ciągnik. Obecnie za najdroższe modele tradycyjnych maszyn trzeba zapłacić nawet 800 tys. dolarów. Firma bada kilka możliwych modeli sprzedaży, w tym subskrypcji.
Niektóre dostępne na rynku ciągniki działają już autonomicznie, ale tylko w ograniczonych sytuacjach – na przykład podążając trasą określoną przez GPS bez możliwości omijania przeszkód. Inne charakteryzują się ograniczoną autonomią, która nadal wymaga od rolnika siedzenia za kierownicą. - To gigantyczna zmiana - mówi Jahmy Hindman, dyrektor ds. technologii Deere, cytowany przez „Wired”. - To jak przejście od konia do traktora.
Zdaniem Hindmana koncern już od kilku lat gromadzi i opisuje dane potrzebne do trenowania algorytmów, by rozumiały informacje przesyłane z kamer. Podobne podejście do AI mają firmy tworzące samochody autonomiczne. Tesla, na przykład, zbiera dane za pośrednictwem swoich samochodów i wykorzystuje do doskonalenia systemu autonomicznej jazdy Autopilot. I chociaż puste pole stwarza mniej wyzwań niż ruchliwe skrzyżowanie w mieście, Hindman przyznaje, że podobnie jak w przypadku samochodów, system może mieć trudności z widzeniem otoczenia w ekstremalnych warunkach pogodowych, takich jak śnieg lub deszcz.