Aquanaut bo tak nazywa się robot, może pokonać nawet 200 kilometrów w trybie autonomicznym, wykonując takie zadania jak skany dna oceanów czy ogólna obserwacja toni wodnej, przypomina wtedy małą łódź podwodną czy batyskaf. Jednak sterujący, za pomocą kilku kliknięć myszki, może przekształcić go w robota zdolnego do wykonywania skomplikowanych operacji podwodnych np. regulacji zaworów w rurociągach płynących po dnie oceanu.
CZYTAJ TAKŻE: Naukowcy stworzyli robota-rybę ze sztuczną krwią. Może polecieć w kosmos
Tryb ROV (Remotely operated underwater vehicle), czyli ten, w którym robot sterowany jest przez pilota znajdującego się w dowolnym miejscu na Ziemi, ma być wykorzystywany przy pracach związanych platformami wiertniczymi na morzu. Platformy wydobywające gaz lub ropę naftową sięgają dna, gdzie znajdują się ich kluczowe elementy, które rozmiarami mogą sięgnąć wielkości czteropiętrowego budynku.
Prace naprawcze czy konserwowe związane z odwiertami oraz studniami głębinowymi odbywają się na głębokościach przekraczających 300 metrów, zwykli nurkowie nie mają więc możliwości zejścia tak nisko. Od lat 70 firmy używają pojazdów ROV jako podstawowego narzędzia do tych zadaniem jednak tradycyjne urządzenia tego typu posiadają dwie główne wady – są mało autonomiczne, ponieważ wymagają połączenia ze statkiem “matką” na którym znajduje się cały zespół wykwalifikowanej załogi, drugim minusem są ogromne koszty jakie firma musi ponieść przy zatrudnianiu konwencjonalnych pojazdów podwodnych. Dzienny koszt wynajmu takich urządzeń może sięgać nawet kilkuset tysięcy dolarów.
CZYTAJ TAKŻE: Nissana znudziły auta? Zbudował robota-kaczkę