Sławomir Hausman: Nie ma powodów do obaw przed nową technologią

Pierwsze systemy 5G na świecie zostały już uruchomione. Dlatego nie stać nas na dalsze opóźnianie tzw. harmonizacji przepisów dotyczących pola elektromagnetycznego – mówi prof. Sławomir Hausman z Politechniki Łódzkiej.

Publikacja: 15.04.2019 22:31

Dr hab. inż. Sławomir Hausman dziekan Wydziału Elektrotechniki, Elektroniki, Informatyki i Automatyk

Dr hab. inż. Sławomir Hausman dziekan Wydziału Elektrotechniki, Elektroniki, Informatyki i Automatyki Politechniki Łódzkiej. Jest absolwentem Politechniki Łódzkiej. Doktorat obronił na University of Strathclyde w Wielkiej Brytanii. Od 2012 r. jest dziekanem Wydziału Elektrotechniki, Elektroniki, Informatyki i Automatyki Politechniki Łódzkiej, a także kierownikiem Zakładu Telekomunikacji w Instytucie Elektroniki PŁ. Jest członkiem wielu organizacji naukowych, w tym wiceprzewodniczącym Komisji K: Elektromagnetyzm w biologii i medycynie Komitetu Narodowego Międzynarodowej Unii Nauk Radiowych (URSI). Specjalizuje się w modelowaniu, projektowaniu i optymalizacji systemów radiokomunikacyjnych, w tym systemów komórkowych 5G oraz w badaniach nad wzajemnymi oddziaływaniami fal radiowych i ciała człowieka.blog.p.lodz.pl

Foto: Dr hab. inż. Sławomir Hausman dziekan Wydziału Elektrotechniki, Elektroniki, Informatyki i Automatyki Politechniki Łódzkiej. Jest absolwentem Politechniki Łódzkiej. Doktorat obronił …

Panie profesorze, budowa sieci 5G w Polsce wzbudza sporo obaw związanych z polem elektromagnetycznym (PEM) dla stacji bazowych telefonii mobilnej. Jest się czego bać?

Sławomir Hausman: Najkrótsza odpowiedź brzmi: nie. Nie ma ani naukowych ani zdroworozsądkowych przesłanek do obaw. Problem jednak w tym, że – wbrew skądinąd zrozumiałej potrzebie społeczeństw – nieszkodliwości nie da się bezspornie udowodnić, gdyż należałoby przewidzieć i zbadać wszelkie możliwe oddziaływania. To jest niewykonalne, a dotyczy oddziaływania wszelkich czynników na nasze zdrowie. Czy można np. udowodnić, że produkty, nawet te podstawowe, które większość z nas spożywa codziennie, nie są szkodliwe dla zdrowia? Jak miałyby wyglądać takie badania? Pozostaje się kierować wiedzą ekspertów i zdrowym rozsądkiem, co nie wyklucza prowadzenia dalszych badań. Tymczasem żyjemy w skażonym środowisku, spożywamy nadmierne ilości cukru i soli, pijemy alkohol – szkodliwość tego wszystkiego jest przecież udowodniona. Dlaczego mielibyśmy się obawiać fal radiowych, dla których takich dowodów nie ma?

CZYTAJ TAKŻE: Z drogi do 5G trzeba usunąć przeszkody

Od wielu lat analizuję wyniki badań publikowanych w najbardziej uznanych czasopismach o zasięgu światowym. Są one wynikiem pracy tysięcy naukowców z całego świata, a prowadzone były według zróżnicowanej metodyki. Ich celem jest zwykle wykazanie właśnie szkodliwości fal radiowych, co mogłoby przecież przynieść naukową sławę i mnóstwo tak cenionych przez naukowców cytowań. Jednakże nawet przy największych dopuszczalnych wartościach tzw. powierzchniowej gęstości mocy, jakie obowiązują w różnych krajach, tej szkodliwości nie udało się nikomu udowodnić. Należy też zauważyć, że sieci nadajników radiofonicznych, nadających z dużą mocą, działają w Polsce od lat trzydziestych ubiegłego wieku. W środowisku przenikanym przez te fale żyje już więc więcej niż jedno pokolenie Polaków. W tym samym czasie obserwujemy znaczące zwiększenie się średniej długości życia i ogólną poprawę stanu zdrowia. Wiem, że negatywne emocje wzbudza wykorzystanie pasm częstotliwości znacznie większych niż obecnie, np. 26 GHz. Tu chciałbym uspokoić czytelników. Głębokość wnikania tych fal w nasze ciało wynosi zaledwie od ułamka milimetra do kilku milimetrów.

Komu zależy więc na nagłaśnianiu wątpliwości związanych z liberalizacją norm PEM, która jest warunkiem budowy sieci 5G, a następnie wdrożenia koncepcji przemysłu 4.0?

Tak, liberalizacja norm PEM jest warunkiem uzasadnionego ekonomicznie wdrożenia sieci 5G, wdrożenia koncepcji przemysłu 4.0, rozwoju przemysłu teleinformatycznego (w tym zastosowań sztucznej inteligencji), szerokiego wprowadzenia telemedycyny, budowy inteligentnych miast, które będą dla nas bardziej przyjaznym miejscem życia niż obecne, samochodów autonomicznych, które uczynią nasz transport bez porównania bezpieczniejszym. Będzie środkiem uzyskania przewagi konkurencyjnej w stosunku do państw, które będą opóźnione w jej wdrażaniu.

CZYTAJ TAKŻE: Debata „Rz”: Na drodze do polskiego 5G – szanse i zagrożenia

Te i wiele innych przewidywanych korzyści z wdrożenia sieci komórkowych 5G mogą się nie podobać krajom, które nie uczestniczą w tworzeniu tej technologii lub których nie będzie stać w najbliższym czasie na budowę takich sieci. Może taniej jest wynająć zastępy internetowych trolli, którzy będą wzbudzać obawy dotyczące szkodliwości fal radiowych? Tym bardziej że w każdym społeczeństwie jest spora liczba osób podatnych na zewnętrzne manipulacje odwołujące się do egzystencjalnych lękówSą też tacy, którzy chcą, dzięki podsycaniu obaw zyskać lub odzyskać uznanie. Z przykrością zauważam, że w tej ostatniej grupie zdarzają się, niegdyś znakomici, a obecnie nieco „odstawieni na boczny tor” emerytowani naukowcy.

Marek Zagórski, minister cyfryzacji przyznaje, że harmonizacja przepisów dotyczących pola elektromagnetycznego jest w Polsce konieczna. Najpierw chce jednak stworzyć system publicznej informacji o polu elektromagnetycznym, który, jak podkreśla, da obywatelom komfort i pewność, że przepisy w zakresie pól będą przestrzegane. Właściwy krok?

Uważam, że system publicznej informacji o polach elektromagnetycznych jest znakomitą i realizowalną inicjatywą, nawiasem mówiąc, wdrożoną już w innych krajach. Nie jestem jednak przekonany, czy jego wprowadzenie znacząco zmniejszy obawy społeczne. Tym bardziej nie zgadzam się z tym, że stać nas na dalsze opóźnianie tzw. harmonizacji przepisów. Pierwsze systemy 5G na świecie już zostały uruchomione, np. w Korei Południowej.

Z wypowiedzi ministra Zagórskiego można by wywnioskować, że przepisy mogły być lub są teraz nie do końca przestrzegane. Tymczasem operatorzy twierdzą stanowczo, że w pełni trzymają się limitów.

Nie znam takiej wypowiedzi pana ministra Marka Zagórskiego, ale nie byłbym nią zaskoczony, ponieważ z pomiarów przeprowadzonych przez Instytut Łączności – Państwowy Instytut Badawczy wynika, że w pewnej, niewielkiej liczbie lokalizacji polskie – podkreślmy to wyraźnie, bardzo restrykcyjne, poziomy pól elektromagnetycznych zostały przekroczone. Interpretacja tych wyników jest bardzo skomplikowana i wymaga specjalistycznej wiedzy, choćby dlatego, że sumowaniu podlegają wszystkie źródła promieniowania, także te, które są poza kontrolą danego operatora.

Budowa systemu publicznej informacji o polach elektromagnetycznych ma być zakończona w sierpniu 2020 r. W światowym wyścigu o bycie liderem 5G to bardzo długo. Warto czekać?

Uważam, że nie stać nas na dalsze opóźnianie decyzji politycznych i działań legislacyjnych, które umożliwiałyby szybkie i opłacalne ekonomicznie wdrażanie systemów 5G w Polsce. Proszę zauważyć, że jeśli nasze firmy mają wdrażać nowe technologie informatyczne związane z 5G, to muszą mieć możliwość ich rozwijania i testowania, a więc już teraz muszą mieć dostęp do działającej sieci. Inaczej znowu będziemy biorcami, a nie twórcami nowych technologii. Moim zdaniem dysponujemy w Polsce potencjałem naukowym i kapitałowym, umożliwiającym nam rozwijanie urządzeń i oprogramowania tzw. internetu rzeczy. To będzie wielki przemysł i wielki biznes, ale powstanie tylko tam, gdzie najszybciej powstaną sieci 5G. Później stracimy naszą kolejną, wciąż jeszcze realną, szansę. Ale ta karta będzie leżała na stole tylko jeszcze kilka miesięcy. Dlatego na Politechnice Łódzkiej chcemy jeszcze w tym roku uruchomić sieć pilotażową 5G i udostępnić ją firmom typu spin-off i startup we współpracy z Łódzką Specjalną Strefą Ekonomiczną.

Firmy telekomunikacyjne podkreślają, że zmiany legislacyjne są niezbędne nie tylko do powstania sieci 5G, ale i do zaspokojenia zapotrzebowania społecznego na przesył danych, który stale rośnie. Według szacunków już za sześć lat średnie zużycie danych w Polsce wyniesie aż 81 GB miesięcznie na jednego użytkownika…

Należy się z tym zgodzić i to niezależnie od tego, czy te oszacowania są nieco zawyżone czy zaniżone. Fundamentalne prawa elektromagnetyzmu i teoria informacji dotyczą tak samo sieci 5G, jak i obecnych generacji sieci komórkowych. Bez odpowiednich decyzji prawnych grozi nam telekomunikacyjny blackout.

Uda się przekonać obywateli, że kwestia promieniowania nie jest groźna zaś grożą nam tzw. blackouty telekomunikacyjne?

Wiem, że jakaś część społeczeństwa pozostanie sceptyczna i podejrzliwa, ale wierzę, że do większości trafią racjonalne argumenty. I właśnie z taką wiarą podam pewną uproszczoną analogię, która odwołuje się do intuicji wynikającej z codziennego doświadczenia. Przyjmijmy, całkiem teoretycznie, że z jakiegoś powodu w pewnej grupie krajów wprowadzono ograniczenie mocy ulicznych lamp LED do 150 W, a w jednym z krajów dopuszczono tylko lampy o mocy 1,5 W. Proszę sobie wyobrazić, ilokrotnie więcej byłoby potrzebnych ulicznych lamp w tym kraju, żeby zapewnić podobne oświetlenie ulic, i ilokrotnie więcej by to kosztowało. Być może ta analogia uzmysłowi czytelnikom konsekwencje obecnej sytuacji. W Polsce obowiązują stukrotnie większe ograniczenia na gęstość mocy pola elektromagnetycznego w stosunku do większości innych państw. Aby uzyskać sieć o takich samych parametrach jak w innych krajach, musielibyśmy mieć w Polsce znacznie więcej stacji bazowych i ponieść znacznie większe koszty. Pamiętajmy, że ostatecznie koszty budowy i utrzymania sieci muszą pokryć abonenci.

Warto dodać, że sieci 5G ze względu na potrzebę zapewnienia oczekiwanej jakości usług wymagają zagęszczenia siatki stacji bazowych w stosunku do obecnej generacji. Dodatkowe stacje bazowe będą instalowane przede wszystkim na przystankach komunikacji miejskiej i w lampach ulicznych. Będą promieniowały małą mocą, zbliżoną do tej, którą mają bezprzewodowe routery internetowe, które mamy w naszych mieszkaniach. Mam nadzieję, że nowa ustawa o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych umożliwi dla tej kategorii stacji bazowych znaczące uproszczenie procedur administracyjnych.

Panie profesorze, budowa sieci 5G w Polsce wzbudza sporo obaw związanych z polem elektromagnetycznym (PEM) dla stacji bazowych telefonii mobilnej. Jest się czego bać?

Sławomir Hausman: Najkrótsza odpowiedź brzmi: nie. Nie ma ani naukowych ani zdroworozsądkowych przesłanek do obaw. Problem jednak w tym, że – wbrew skądinąd zrozumiałej potrzebie społeczeństw – nieszkodliwości nie da się bezspornie udowodnić, gdyż należałoby przewidzieć i zbadać wszelkie możliwe oddziaływania. To jest niewykonalne, a dotyczy oddziaływania wszelkich czynników na nasze zdrowie. Czy można np. udowodnić, że produkty, nawet te podstawowe, które większość z nas spożywa codziennie, nie są szkodliwe dla zdrowia? Jak miałyby wyglądać takie badania? Pozostaje się kierować wiedzą ekspertów i zdrowym rozsądkiem, co nie wyklucza prowadzenia dalszych badań. Tymczasem żyjemy w skażonym środowisku, spożywamy nadmierne ilości cukru i soli, pijemy alkohol – szkodliwość tego wszystkiego jest przecież udowodniona. Dlaczego mielibyśmy się obawiać fal radiowych, dla których takich dowodów nie ma?

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telekomunikacja
Eldorado 5G dobiega końca, a firmy tną etaty. Co z Polską?
Telekomunikacja
Do kogo przenoszą się klienci sieci komórkowych. Jest największy przegrany
Telekomunikacja
To już wojna w telefonii na kartę. Sieci komórkowe mają nowy haczyk na klientów
Telekomunikacja
Polski internet mobilny właśnie mocno przyspieszył. Efekt nowego pasma 5G
Telekomunikacja
Nowy lider wyścigu internetowych grup w Polsce. Przełomowy moment dla Polsatu