W pierwszy poniedziałek września premier Mateusz Morawiecki i wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Michael Pence podpisali wspólną deklarację USA i Polski na temat 5G.
„Biorąc pod uwagę, że bezpieczna technologia mobilna piątej generacji (5G) będzie miała fundamentalne znaczenie zarówno dla dobrobytu, jak i bezpieczeństwa narodowego w niedalekiej przyszłości, Polska i Stany Zjednoczone deklarują pragnienie wzmocnienia współpracy w zakresie 5G” – czytamy w dokumencie. Na czym to ma polegać – nie uściślono, za to coraz bardziej prawdopodobne jest, że krajowi operatorzy nie będą mogli zlecać budowy 5G chińskim firmom.
– Deklaracja to potwierdzenie przez oba kraje, że rozwijane sieci 5G będą miały krytyczne znaczenie dla usług przyszłości, a ich bezpieczeństwo jest sprawą najwyższej wagi. To dwugłos państw, które potwierdzają, że chcą stosować się do tzw. propozycji praskich, sformułowanych wiosną – mówi nam wiceminister ds. cyfryzacji i pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Karol Okoński.
– Deklaracja nie wyklucza żadnego z dostawców infrastruktury telekomunikacyjnych z przetargu na sieci 5G, nie przesądzamy też konkretnych działań w tej kwestii, natomiast potwierdzamy, że Polska chce przyjąć listę wymagań, które postawiono wobec dostawców 5G w praskich propozycjach – mówi Okoński.
Deklaracja przewiduje, że dostawcy sieci 5G powinni zostać „wnikliwie” ocenieni, a ocena ta ma odpowiadać na pytania: czy dostawca jest przedmiotem kontroli przez obcy rząd bez możliwości odwołania się do niezawisłego sądu, czy ma przejrzystą strukturę własności, czy wykazywał się etycznym postępowaniem korporacyjnym oraz czy jest przedmiotem porządku prawnego, w którym egzekwuje się przejrzyste zasady postępowania.