KOMENTARZ: Co łączy huty szkła, treści w sieciach oraz ITU?

W opublikowanym niedawno na rpkom.pl felietonie porównano rolę dostawcy usług telekomunikacyjnych do roli huty szkła, co sprowokował mnie do kilku refleksji

Publikacja: 14.12.2012 11:00

Po pierwsze, jak widać po ostatnich artykułach prasowych wcale nie jest oczywiste – nawet dla byłych wiceministrów ds. łączności  że w sieciach telekomunikacyjnych mamy różne kategorie usług telekomunikacyjnych: głosowe, przesyłania wiadomości, internetowe i w tym (czy też może obok) usługi dostępu do treści. Przedsiębiorca telekomunikacyjny jest nie tylko operatorem sieci dla tych usług, ale też dostawcą wielu z nich. Kto nie wierzy niech naciśnie zieloną słuchawkę w telefonie.

Po drugie, gdy skupimy się już na usługach dostępu do treści (przez sieć opartą na protokole IP, czy innej technologii), to nie ma w tym nic dziwnego, że klientów interesują w tym kontekście właśnie treści. A dla dostawcy treści w.w. usługa telekomunikacyjna jest po prostu kanałem dystrybucji. Natomiast porównywanie tej usługi do szkła butelki od wina, czy też kineskopu jest, delikatnie mówiąc, lekką przesadą, bo właśnie telewizor bez przetransmitowania do niego sygnału żadnego programu nie pokaże.

Jakiś sposób na dotarcie do konsumenta treści trzeba znaleźć, bo inaczej dostępu do treści po prostu nie będzie. Szkło można zastąpić innymi materiałami. Dostępu, czyli transportu, już nie. Za ten wkład do ‚konsumpcji’ kontentu należy się przedsiębiorcy umożliwiającemu zdalny dostęp do tej treści rzetelny udział w wynagrodzeniu. Tak samo jak dystrybutorowi należy się zapłata za umieszczenie gazet w sieci kiosków. Nikt tego za darmo nie robi.

Tego typu porównań, jak do huty szkła, można serwować mnóstwo. Większość ma celu zbudowanie przewagi jednej czy drugiej strony w oczach opinii publicznej, która na pewno działania telekomunikacji nie rozumie ni w ząb i łatwo chwyci każdą analogię (notabene, pisząc te słowa, przypomniałem sobie jak jeden z przedstawicieli branży reklamowej uraczył mnie kiedyś porównaniem do elektrowni).

Ta dyskusja, o czym mówi również autor felietonu, jest czysto akademicka. Czas więc skończyć z roztrząsaniem niemalże ontologicznej kwestii – „Co jest ważniejsze? Treść czy sieci?”, bo to nic nowego i konstruktywnego nie wnosi. Natomiast warto się zastanowić nad sprawiedliwym modelem biznesowym funkcjonowania tego wzajemnego, za przeproszeniem, układu, bowiem wcale nie ma tylko dwóch stron (operatorzy i wydawcy). Jest ich o wiele więcej. I tu, być może, leży po części odpowiedź na pytanie: dlaczego wydawcy nie są chętni do uruchamiania serwisów OTT w internecie.

Otóż tą trzecią (czy może nawet czwartą stroną) są duzi, globalni gracze internetowi, których model biznesowy widzę w następujący sposób:

Wszyscy (w tym konsumenci, wydawcy, media) powinniśmy się martwić znaczenie bardziej tą stroną rynku niż wycinkiem, jakim jest współpraca wydawców z telekomami. Bo domyślam się, że dla wydawcy koszty tej nierównej walki z tym niezrównoważonym modelem biznesowym są coraz wyższe. Nie jestem również przekonany, że dla wydawców słuszną ścieżką jest uruchomianie kolejnych serwisów OTT w internecie i wstawianie wszystkich swoich treści do sieci.

Będąc na miejscu rządu, również zacząłbym myśleć w stronę, którą ostatnio zaprezentowała Francja i Niemcy, gdzie w zakresie wyszukiwania treści w sieci zaproponowano „trochę inny model biznesowy”. Przecież wypływ pieniędzy poza Polskę i nasza dziura budżetowa są jak najbardziej realne, a nie wirtualne i trzeba wspierać postawę work hard and pay taxes.

Telekomy, jak obserwuję od wewnątrz, są już od dłuższego czasu poważnie zaniepokojone.  Ruch w sieci szybko rośnie, trzeba inwestować w jej pojemność, przychody z transmisji danych rosną dużo, dużo wolniej, a te z „tradycyjnych” usług głosowych i SMS-ów spadają.

Patrząc na ten cały obrazek jestem daleki od refleksji na temat rzekomej walki pomiędzy telekomami i wydawcami oraz lansowania porównań do hut szkła, elektrowni, czy sieci dróg.  Bo wbrew tym wszystkim porównaniom firmy telekomunikacyjne być może wcale nie są tu przeciwnikiem, ale mogą być jednym z niewielu sprzymierzeńców. Może pora na refleksję po obydwu stronach i poszukanie nowych pól do budowania wartości tu, w kraju?

Druga sprawa, czy faktycznie w interesie nas wszystkich, całego społeczeństwa, a także mediów jest, aby utrwalić właśnie ten model biznesowy świadczenia dostępu do treści w internecie?  Idąc dalej, czy w interesie kraju jest, aby pieniądze zostawały tu, czy też lądowały na Bermudach lub w innych rajach podatkowych?

Spójrzmy przez ten pryzmat również na bieżące wydarzenia  – właśnie zakończoną konferencję WCIT-12 w Dubaju. Ogromna kampania medialna poszła w tą stronę, aby udowodnić, że internet nie jest telekomunikacją, a wszelkie próby ustanowienia nawet ogólnych zasad na poziomie międzynarodowym są w istocie zamachem na wolność słowa. Ta kampania, zorganizowana jak donosi Guardian przez grupę dużych firm amerykańskich przetacza się również przez polskie media, kreując tę konferencję, jako pole kolejnej bitwy dobra ze złem. Mimo tego nacisku została uchwalona niewiążąca – i nadzwyczaj nieprecyzyjna – rezolucja w zakresie internetu.

W Polsce bezkrytycznie do retoryki „wolnościowej” przyłączają się liczne organizacje pozarządowe, kojarzone z protestami przeciwko ACTA. Uczestniczyłem w październiku w warsztatach dotyczących tej konferencji, gdzie przedstawiciel jednej z takich organizacji bez większych ogródek mówił o tym, że w przypadku przyjęcia przez nas rząd określonego stanowiska, de facto niekorzystnego dla firm z USA, będą organizowane protesty. Wspomniany na wstępie wiceminister mnoży w prasie zagrożenia wznosząc na wyżyny retoryki.

Chciałbym wierzyć, że w tym wszystkim nasz rząd postępuje tak, jak jest najlepiej dla Polski nie przejmując się celowo rozsiewaną i często bezkrytycznie powielaną propagandą, a argumentami są tu liczby, a nie obawa przed niekorzystnymi nagłówkami prasowymi.

Po pierwsze, jak widać po ostatnich artykułach prasowych wcale nie jest oczywiste – nawet dla byłych wiceministrów ds. łączności  że w sieciach telekomunikacyjnych mamy różne kategorie usług telekomunikacyjnych: głosowe, przesyłania wiadomości, internetowe i w tym (czy też może obok) usługi dostępu do treści. Przedsiębiorca telekomunikacyjny jest nie tylko operatorem sieci dla tych usług, ale też dostawcą wielu z nich. Kto nie wierzy niech naciśnie zieloną słuchawkę w telefonie.

Pozostało 92% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Telekomunikacja
Do których sieci komórkowych przenoszą się Polacy? Zwycięzca jest jeden
Telekomunikacja
Rusza nowa aukcja 5G. Państwo chce od operatorów astronomiczną kwotę
Telekomunikacja
Uwaga na nowe pułapki w roamingu. Jak za granicą łączyć się taniej lub za darmo
Telekomunikacja
Gigant ogłasza przełom w łączności. To zupełnie nowa jakość
Telekomunikacja
To ma być przełom w tworzeniu ultraszybkiego internetu 6G. Znika wielka przeszkoda