Reklama
Rozwiń

Ziemskie sprawy

Była prezes UKE w perturbacjach wokół rozdziału częstotliwości z zakresu 800 MHz doszukuje się interwencji Najwyższego. Kilka godzin później służby PR-owe Polkomtelu ogłaszają, że „państwo utraciło kontrolę nad przydziałem częstotliwości”. Następnego dnia o 19:28 wieczorem aukcja na pasma 800/2600 MHz zostaje odwołana. Czy istotnie jesteśmy świadkami dramatycznych wydarzeń? – pisze Andrzej J. Piotrowski w polemice do opinii Anny Streżyńskiej.

Publikacja: 13.02.2014 19:17

Ziemskie sprawy

Foto: ROL

Była prezes UKE Anna Streżyńska w perturbacjach wokół rozdziału częstotliwości z zakresu 800 MHz doszukuje się interwencji Najwyższego (Palec Boży w a(u)kcji, RPKOM 10-02-2014 09:05). Kilka godzin później służby PR-owe Polkomtelu ogłaszają, że „państwo utraciło kontrolę nad przydziałem częstotliwości”. Następnego dnia o 19:28 wieczorem aukcja na pasma 800/2600 MHz zostaje odwołana. Czy istotnie jesteśmy świadkami dramatycznych wydarzeń?

Schodząc na poziom spraw ziemskich „Palec Boży” wydaje się jednak figurą retoryczną, pozwalającą uniknąć personalnego wymiaru opinii. Nie sądzę jednak, by słuszne było unikanie tematu sprawczej roli osób odpowiedzialnych w Polsce za administrację łączności. Bowiem to co się dzieje, jeśli dzieje się samo, tym bardziej zmusza do refleksji.

Administracja łączności, w kraju aspirującym do miejsca 20. gospodarki świata, w sposób uznaniowy zarządza potężnym sektorem o wartości 40 miliardów złotych, bazując na liście życzeń. W dokumencie datowanym na listopad 2012 – i nazwanym strategią regulacyjną – nie ma logicznie sporządzonej analizy przyczynowo skutkowej, a SWOT ma dramatycznie amatorski poziom. Nie ma też – zasadniczych dla strategii – sprecyzowanych oczekiwań co do wpływu usług telekomunikacyjnych na gospodarkę oraz życie indywidualnych osób. Nie ma wywiedzionych z tego przesłanek funkcjonalnych sektora, a następnie mających do takiej funkcjonalności doprowadzić działań regulacyjnych. Są za to generalnie prawdziwe i ogólne stwierdzenia oraz przeniesione z dokumentów UE pozornie techniczne i pozornie wymierne cele dotyczące przepustowości. Świetnie pasują do bełkotu marketingowego niektórych operatorów ale oni nie są odpowiedzialni za krajowe strategie na poziomie centralnym. Ponieważ podano liczby nie osadzone w realiach technicznych, a skoro nie wiadomo co i na jakim odcinku sieci miało by być mierzone, to mogą one oznaczać cokolwiek. Dla lepszego zobrazowania na czym polega czysto życzeniowy charakter celu opisanego w strategii dodam, że router WiFi jaki kupiłem za niewiele ponad 100 złotych już dziś w moim przypadku trzykrotnie (300 Mb/s) przewyższył poziom wspomnianego celu z pozycji ostatniego ogniwa sieci, choć techniczny poziom usług jakie świadczy mi operator, mówiąc delikatnie, pozostawia wiele do życzenia.

Skoro umieszczone w strategii cele są albo niemierzalne albo tylko pozornie mierzalne, to  dalej już może być jedynie coraz większy bałagan pojęciowy. Ale jest też i bałagan w sferze praktycznej – w obszarze narzędzi.  Nie wiadomo czy regulator by osiągnąć efekty gospodarcze i społeczne będzie dążył do nasilenia konkurencji, utrzymania równowagi i maksymalnej przewidywalności czy może remonopolizacji. Czy realizując politykę częstotliwościową prowadzi wyprzedaż dóbr należących do wszystkich obywateli (pasma częstotliwości) by doraźnie zatkać dziury w budżecie czy może udostępnia kolejne narzędzia do budowy infrastruktury? Skoro nie ma tego w strategii to znaczy, że administracja łączności w Polsce działa doraźnie, od przypadku do przypadku. Ba, nawet zasadnicza decyzja o użyciu takiego instrumentu jak aukcja dla pasma 800/2600 MHz nie jest przygotowana zgodnie z prawem telekomunikacyjnym. Prezes nie przeprowadził wymaganej ustawą konsultacji. To co miało miejsce można określić jako co najwyżej zasięgnięcie opinii. Termin konsultacja jako pojęcie funkcjonuje w języku polskim od dawna i oznacza pewien proces polegający na przeprowadzeniu dialogu i dlatego nie nazywa się zasięgnięciem opinii. Nie oznacza konieczności wypracowania konsensusu ale ci uczestnicy, których zdania nie uwzględniono powinni wiedzieć dlaczego i mieć szansę na przedstawienie ewentualnych kontrargumentów. To bardzo ważne, gdy rozdysponowywany jest zasób o dużej wartości, a konsekwencje są długofalowe. Bardzo ważne jest też, by nie kontynuować fragmentacji pasm bo co najmniej na kilkanaście lat zdegradowane zostaną możliwości techniczne budowanych sieci. Ale jak to zrobić by równocześnie nie zniszczyć konkurencji? No właśnie dla tego korzystne by było jeśli konsultacje miałyby kilka etapów, pozwalały śledzić zdanie konkurentów i zaczynałyby się od dyskusji o długofalowo skutecznej gospodarczo koncepcji.

W scenariuszu dla drugiego podejścia do organizacji aukcji Prezes UKE – jak wynika z błyskawicznie udzielonego wywiadu – ma ochotę powtórzyć dokładnie taki sam model. Tyle, że może on się jednak okazać niezgodny z prawem i być może będzie źródłem kolejnego falstartu. Warto może też przypomnieć, że dyrektywy UE nakazują nadanie Krajowym Organom Regulacyjnym statusu niezależności. Chodzi o to by polityka sektorowa nie była podporządkowana doraźnym potrzebom rządów, które na przykład mogą traktować sektor telekomunikacyjny instrumentalnie – jako maszynkę do zarabiania pieniędzy. Dlatego w Polsce prezesa UKE powołuje i odwołuje Sejm na wniosek premiera, a odwołanie możliwe jest tylko dla enumeratywnie wymienionych przypadków. Bazując na wypowiedziach obecnego prezesa trudno jednak utwierdzić się w przekonaniu o takiej niezależności. Mimo, że opublikowano wiele uwag wskazujących na mętlik w ostatecznej dokumentacji prezes UKE twierdzi, że wszystko było świetnie przygotowane więc nie ma powodu do obaw o …wpływy do budżetu z aukcji jeszcze w tym roku. Ale wcześniej stwierdza, że wyniki aukcji nie mogą pozostać w sferze prawnej niepewności bo na ich podstawie będą realizowane inwestycje liczone w miliardach. Skoro prawnicy pokazali, że bez utraty twarzy można pytać w jakim kraju będą obowiązywać rezerwacje częstotliwości, to pytanie o cel aukcji realizowany przez Prezesa i prerogatywy dla takiego właśnie celu może być również przesłanką do podważania wyników aukcji poddaną pod rozstrzygnięcie sądowe.

Anna Streżyńska dotyka w swojej opinii jeszcze jeden istotny aspekt – w koncepcji aukcji zupełnie pominięto kwestię hurtowego dostępu do usług operatora infrastrukturalnego korzystającego z wylicytowanych pasm. Problem jest jednak szerszy niż Narodowy Plan Szerokopasmowy. Brak obowiązku sprzedaży hurtowej jest konserwowaniem archaicznego – szczególnie dla sieci wielousługowych – modelu konkurencji na bazie zasobów. Regulator, mimo że nie stroni od wizyt w najdalszych zakątkach globu, to nie uwzględnił, że sektor telekomunikacyjny na świecie właśnie bardzo się zmienia. Wraz z LTE pojawia się nowa, zupełnie nowa filozofia budowania modeli biznesowych. Porównanie wielkości wpływów z poszczególnych fragmentów rynku: dostawców aplikacji i tzw. rozwiązań OTT i całej reszty, w tym usług świadczonych przez operatorów, wskazuje, że czasy początków GSM z budowaniem przewagi na zasobach posiadanego pasma właśnie stają się domeną nostalgicznych wspomnień. Dziś, szerokie co najmniej na 20 MHz bloki pasma, są podstawą nie tyle do budowania przewagi ile bazą do osadzenia skomplikowanej infrastruktury służącej do wprowadzenia usług następnej generacji. Oczywiście operatorzy woleliby pozostać w starym, dobrze już opanowanym świecie oferowania trzech usług – połączeń telefonicznych, SMS-ów i dostępu do Internetu, wg reguły „jak się uda”. Tyle, że usługi takie, jak by nie kombinowano przy ofertach taryf, stały się produktami o niskich marżach zysku. Tym samym osiągnięcie przewagi nad innym operatorem na bazie posiadanego pasma niewiele wnosi jeśli nie ma się możliwości – zaplecza technicznego, trafnej koncepcji i silnej grupy partnerów – sprostania wyrafinowanym ale przez to bardziej opłacalnym usługom.

Dzięki bardzo żywiołowemu w minionych kilku latach rozwojowi metod informatycznego wsparcia działalności operatorów  zmieniają się nie tylko możliwości usługowe ale też możliwość współpracy na dowolnym fragmencie łańcucha wartości. Tu pojawia się dla regulatora istotny problem: efektywnej współpracy już nie da się zapewnić takimi instrumentami jak sugeruje Anna Streżyńska, czyli  na bazie doświadczeń niegdysiejszego porozumienia z TPSA. Już wówczas zarysowały się problemy, które do dziś trudno rozstrzygnąć. Wynikały one z braku powiązania wyższych warstw infrastruktury – w szczególności powiązania mechanizmów paszportyzacji (informacji o urządzeniach w sieci), provisionigu (informacji o sposobie uruchamiania usług i ich statusie) i mediacji danych bilingowych (uzgadniania wyników pomiarów ruchu). O ile przy dobrej woli (której raczej długo nie udawało się doświadczyć) można było sobie z telefonią poradzić, o tyle w złożonym świecie sieci LTE i zastosowaniu różnych IMS-ów  (ang. IP Multimedia Subsystem) warto z jednej strony oprzeć o uniwersalne i standaryzowane modele procesów telekomunikacyjnych, a z drugiej spróbować jednak negocjacji między operatorami, moderowanej przez regulatora. Ponieważ jednak system współpracy operatorów będzie musiał z czasem ewoluować nakaz współpracy na poziomie hurtowym jest w istocie elementem, który na obecnym etapie powinien zostać sformułowany bardzo umiejętnie.

Autor prowadzi firmę spreadStartegies, jest prezesem zarządu Fundacji „Telefony Polskie” oraz współpracuje z Centrum im. Adama Smitha

Materiał Promocyjny
W domu i poza domem szybki internet i telewizja z Play
Materiał Promocyjny
Cyfrowe rozwiązania dla budownictwa
Telekomunikacja
Elon Musk czeka na ważną decyzję. Astronomowie ostrzegają przed zgodą na plany SpaceX
Telekomunikacja
Ekspresowy internet. Łączność podczas podróży polską koleją ma się poprawić
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Telekomunikacja
Kto zmiecie SMS-y? Do tych rozwiązań komunikacyjnych należy przyszłość
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku