Jak wiadomo, od 30 kwietnia nie będzie jednej prostej odpowiedzi na to pytanie dla użytkowników telefonii komórkowej w Polsce. Tym samym, obserwatorowi z zewnątrz nie jest łatwo dziś ocenić, jak w tzw. okresie przejściowym, czyli do całkowitego zniwelowania opłat za usługi telekomunikacyjne w roamingu unijnym co ma nastąpić w lipcu 2017 r., zachowają się przychody z tego typu usług ich dostawców.
Pojawiają się pierwsze nieoficjalne szacunki, że wpływy z tzw. roamingu aktywnego branży komórkowej w Polsce mogą spaść w perspektywie 12 miesięcy o mniej więcej 50 proc., mimo oczekiwanego wzrostu wolumenu wykorzystanych usług. Jeśli przyjąć, że to trafna diagnoza oraz, że w 2015 r. wpływy te sięgały około 1 mld zł, segment może skurczyć się do około 0,5 mld zł – wynika z rozmów i analiz przeprowadzonych przez rpkom.pl.
Menedżerowie komórkowych sieci szczegółowo kwestii nie komentują. Joergen Bang-Jensen, prezes P4 (Play), przyznaje, że spadek będzie „znaczący”. Uspokajające sygnały w stronę akcjonariuszy wysyła natomiast Polkomtel. – W tej chwili prawie połowa ruchu roamingowego w UE jest wykonywana w ramach pakietów oraz promocji i udział ten szybko rośnie – mówi Arkadiusz Majewski z biura prasowego operatora tej sieci. Plus przypomina też, że zmniejszenie opłat w roamingu dotyczy tylko UE. Przewiduje również, że efektem będzie wzrost korzystania z usług. Jaki będzie ostateczny bilans zmian w tym roku, trudno oszacować. Orange Polska i T-Mobile Polska odmawiają komentarzy.
Przewaga minut przychodzących
Truizmem jest, że przychody operatorów z roamingu aktywnego to pochodna z jednej strony wykorzystania usług, z drugiej ich ceny. To, z jakim natężeniem użytkownicy MNO korzystają z roamingu pokazują – na razie historyczne – dane Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Z informacji zebranych na potrzeby BEREC, a analizowanych przez UKE w 2015 r. wynika, że w skali 12 miesięcy podróżujący po krajach członkowskich klienci polskich MNO rozmawiają przez ponad 1,2 mld minuty.