Przygotowywana przez Ministerstwo Infrastruktury nowela Prawa telekomunikacyjnego wprowadzi dwa mechanizmy, dzięki którym potrzeba będzie mniej pozwoleń radiowych. Najwięcej zyskają duzi operatorzy ogólnopolskich sieci bezprzewodowych.
– Jeden z tych mechanizmów będzie można zastosować już po wprowadzeniu ustawy, drugi będzie wymagał jeszcze aktów wykonawczych – mówi Mariusz Busiło, zastępca dyrektora Departamentu Zarządzania Zasobami Częstotliwości w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej. Nowe ustępy (4 i 5) w artykule 144 Prawa telekomunikacyjnego zakładają, że o pozwolenia radiowe nie będą musiały zwracać się do UKE te podmioty, które dysponują ogólnopolskimi decyzjami o rezerwacji częstotliwości. W praktyce chodzi o operatorów sieci GSM, UMTS i CDMA. Aby skorzystać z nowej zasady sadowienia nadajników operatorzy będą musieli uzyskać od UKE zmianę decyzji rezerwacyjnej. Zamiast pozwolenia radiowego wystarczy im wówczas zgłoszenie do prowadzonego przez UKE rejestru. Pod warunkiem jednak, że nadajnik nie będzie posadowiony w pasie przygranicznym, dla którego obowiązuje harmonizacja wykorzystania częstotliwości z krajami sąsiednimi.
– Oczywiście, ta zmiana to szansa na zdecydowanie bardziej efektywny rozwój nowoczesnej infrastruktury teleinformatycznej. Dla nas podstawowe znaczenie ma uproszczenie procesu formalnego, ponieważ oszczędności na kosztach lokacji nie będą znowu aż takie wielkie. Zwłaszcza wobec całkowitego kosztu uruchomienia nadajnika – mówi Marcin Gruszka, rzecznik P4, operatora sieci Play. Realnie operatorzy oszczędzą na opłacie skarbowej 1900 zł, jaka związana jest z każdym pozwoleniem radiowym. Dla całego rynku oszczędności w skali roku mogą sięgnąć od kilku do kilkudziesięciu milionów złotych w zależności od liczby nowych inwestycji. Straci na tym Urząd Gminy Warszawa-Wola, którego budżet zasilają te opłaty…
Dzisiaj UKE ma ustawowo 6 tygodni na rozpatrzenie wniosku o pozwolenie radiowe. Po noweli Prawa telekomunikacyjnego – w omówionych wyżej przypadkach – będzie miał 30 dni na wyrażenie sprzeciwu na lokację urządzenia nadawczo-odbiorczego. Chodzi głównie o możliwość kontroli procesu budowy sieci w pasie przygranicznym.
Jakie urządzenia poza nadajnikami sieci GSM i UMTS będzie łatwiej i szybciej uruchmiać zależy od rozporządzenia Ministerstwa Infrastruktury. Zmodyfikowany ustęp 3 artykułu 144 daje resortowi prawo rozszerzyć zwolnionych od pozwoleń urządzeń. Według Mariusza Busiło chodzi głównie o instalacje VSAT. Urząd chce tylko – dzięki zgłoszeniom do rejestru – kontrolować, czy nie są lokowane w pobliżu lotnisk (nie bliżej niż 500 m od ogrodzeń), ponieważ mogą kolidowac z loticznymi systemami nawigacyjnymi i komunikacyjnymi.