Obniżki nie będą aż tak wielkie, jak lubi sugerować publicznie TP, bo przecież operatorowi nie zależy wcale na erozji cen. Z drugiej strony: czym poza ceną i przepustowością można konkurować na polskim rynku? Tak, czy inaczej menedżerowie TP dostają do ręki broń, której – jak twierdzili – od 3 lat im brakowało, bo każdą nową ofertę konkurenci mogli przecenić o co najmniej kilka procent. TP się zatem cieszy.

Abonenci mogą liczyć na niższe ceny usług, a przynajmniej na obniżkę cen wyższych pakietów, na wdrożenie nowych usług na VDSL2, więc również się cieszą. Mniej może cieszą się konkurenci TP, ale przecież rywalizacja jest niezbywalną częścią każdego biznesu. Poza tym za ceną za zamrożenie stawek BSA jest nowa „polityka miłości” w relacjach międzyoperatorskich. I nikt nie przeczy, że TP się stara. Na przykład wdrażając ofertę IP DSLAM – rzecz niebywała! – pół roku wcześniej, niż zapowiadała. W sumie konkurenci TP też powinni się cieszyć. Ale nikt by się nie cieszył, gdyby nie zeszłoroczne porozumienie UKE z TP.

Nikt nie twierdzi, że prezes Anna Streżyńska ma łatwy charakter, i że łatwo było z nią o porozumienie. Kiedy jednak TP toczyła wojnę z regulatorem konkurenci wydzierali jej rynek, czemu TP nie miała jak się przeciwstawić. Opierając się UKE może zdołała zahamować odpływ abonentów, odroczyć spadek przychodów, ale nie zrobiła nic, aby odnaleźć się nowej, regulowanej rzeczywistości. A jak tu liczyć, że uda się uciec od regulacji w XXI w. w środku Europy? Pytanie było tylko, który z prezesów TP i w jakim momencie będzie musiał powiedzieć „pas”. „Pas”, które w końcu powiedział Maciej Witucki, było mądrym „pas”. Co by było gdyby TP powiedziała „pas” dwa lata wcześniej? Może dzisiaj nie zastanawiałaby się gorączkowo, jak zatrzymać klientów Neostrady. Może oszczędziłaby na kosztach kancelarii prawnych. Może Netia nie musiałaby się zastanawiać, jak przedstawić inwestorom fakt, że milion umów abonenckich ma wady prawne.

Trzy lata wojny między „Tepsą a Streżyńską”, to trzy stracone lata dla polskiego ryku telekomunikacyjnego.