Pojazdy osobowe, które zamiast ulicami poruszają się nad nimi, to obraz jak z filmów science fiction. Tyle, że ta wizja właśnie zaczyna się ziszczać. Testy i produkcja fruwających aut już trwają w wielu krajach, nad wdrożeniami pracuje kilkadziesiąt firm z całego świata. Technologicznie jesteśmy praktycznie gotowi na taką rewolucję, teraz czas jednak na dostosowanie regulacji i infrastruktury dla nowego typu pojazdów.
Wyścig o podbój nieba właśnie rusza. I to dosłownie. Zawody latających samochodów, które zaplanowano na przyszły rok w południowej części Australii, mogą stać się przełomowym momentem dla upowszechnienia tego typu pasażerskich dronów. Pierwsze testowe loty ścigaczy już się odbyły.
Pokonać bariery
Niedawno Australia była gospodarzem pierwszego na świecie próbnego wyścigu dwóch osobowych dronów, choć jeszcze pilotowanych zdalnie (bez ludzi w kabinie). Był to sprawdzian przed „eVTOL Grand Prix”, całą serią takich wydarzeń z udziałem nawet 20 pojazdów i 10 drużyn. Wyścigi mają odbywać się na pustyni, z dala od zabudowań. Powietrzne bolidy (przy wadze 400 kg dysponujące mocą 540 KM) rozpędzają się do 100 km/h w ledwie 2,6 sekundy. Maszyny, pędzące na wysokości od 10 do 60 metrów z prędkością 160 km/h, mogą być emocjonującym sportem – i dla zawodników, i dla widzów. Projekt, za którym stoi startup Airspeeder, a wspierają go potężni sponsorzy: firma kurierska DHL czy producent luksusowych zegarków IWC, może okazać się przełomowy dla popularyzacji latających samochodów. – To gigantyczny krok naprzód w rozwoju elektrycznych samochodów latających – przekonuje Matt Pearson, dyrektor generalny firmy Airspeeder.
Czytaj więcej
Latający motocykl, hoverbike XTurismo Limited Edition jest dziełem firmy A.L.I. Technologies z Tokio. Może utrzymywać się w powietrzu przez około 40 minut na jednym ładowaniu.
Według prognoz maszyny eVTOL (elektryczne pionowego startu) staną się powszechne w zastosowaniach logistycznych, a w dalszej perspektywie jako nowatorski środek transportu osób. Nad takimi powietrznymi taksówkami (często autonomicznymi) na świecie pracuje coraz więcej firm. Analitycy Morgan Stanley szacują, że do 2040 r. rynek UAM (Urban Aerial Mobility – powietrznej mobilności miejskiej) będzie prężnym przemysłem wartym 1 bln dol. W Airspeeder podkreślają, że dziś jeszcze przeszkodę dla UAM stanowią obowiązujące regulacje prawne, które nie przewidziały tak nowatorskiego środka transportu osobistego, czy brak infrastruktury przygotowanej do obsługi tego typu pojazdów. Eksperci wskazują, iż wyzwaniem w najbliższych latach będzie także przebicie się do świadomości społecznej, jak również opracowanie bardziej wydajnych baterii i ograniczenie wysokiego poziomu hałasu takich dronów.