Urządzenie wielkości dłoni działa w sposób całkowicie autonomiczny – wystarczy ustawić jeden z trybów, a dron sam wystartuje wprost z naszej ręki, by filmować lub robić zdjęcia: nam, grupie znajomych, czy bawiącemu się psu. Pixy, bo tak nazywa się najnowszy gadżet od firmy Snap, może zawisnąć w jednym miejscu, orbitować wokół danej osoby, czy też podążać za obiektem, który filmuje, w tym np. jadącym samochodem. Co istotne, Pixy nie ma kontrolera i działa wyłącznie wedle sześciu zaprogramowanych wzorców lotu. Do jego obsługi nie trzeba mieć zatem żadnych umiejętności w sterowaniu takimi urządzeniami.

Gadżet jest na tyle mały i lekki (Pixy waży ledwie 100 gram i to z włożoną wymienną baterią), że mieści się w kieszeni spodni. Na razie trafił do sprzedaży w USA i Francji, ale będzie też dostępny na innych rynkach. Cena drona to 230 dol. Sporo, ale Evan Spiegel, szef Snapa, sądzi, że to rozwiązanie do selfie zrewolucjonizuje sposób w jaki robimy sobie zdjęcia i filmy, by wrzucić je potem na media społecznościowe. Zresztą Spiegel od lat interesuje się dronami. Już w 2016 r. Snap zaczął pracować nad tym jak „ożenić” fotograficzny koncept Snapchata z bezzałogowymi statkami. Dowodem na to miało być planowane przejęcie chińskiej firmy dronowej Zero Zero Robotics (do akwizycji – wycenianej na ok. 200 mln dol. – jednak ostatecznie nie doszło).

Czytaj więcej

Apple pełne obaw. Gigantyczne problemy z dostawami

Snap wciąż nie jest rentowny, ale jego kluczowy produkt, czyli platforma Snapchat, rozwija się dynamiczniej niż Facebook, ma już więcej użytkowników niż przejęty przez Elona Muska Twitter.

Pixy na jednym ładowaniu może wykonać do 5-8 lotów trwających 10-20 sekund. Poza samym dronem Snap sprzedawać będzie też zapasowe akumulatory (20 dol. za sztukę), czy przenośną ładowarkę (z dwoma akumulatorami w zestawie - za 50 dol). Możliwości filmowo-fotograficzne tego gadżetu nie powalają. 12-megapikselowy aparat rejestruje do 100 filmów lub 1 tys. zdjęć. Te przechowywane są na dysku 16 GB. Na ich oglądanie na Snapchacie na ekranie smartfona jednak wystarczy, tym bardziej, że nagrania są synchronizowane bezprzewodowo z sekcją „Memories” (Wspomnienia) w Snapchacie. Tam można je obrabiać i edytować, dodając dźwięk i efekty wizualne.