Mobvoi, bo o nim mowa, to nie jakiś tam kolejny producent taniej elektroniki marnej jakości. Firma założona przez byłych inżynierów Google’a, min. Zhifei Li oraz Yuanyuan Li, to jeden z chińskich „jednorożców” (startup wyceniany powyżej 1 mld dol.). Specjalizuje się w sztucznej inteligencji, a dokładniej technologiach tzw. asystentów głosowych. Działająca od 2015 r. firma z Pekinu zdołała do siebie przekonać technologicznych potentatów – zainwestowały w nią m.in. Google, ale również 180 mln dol. wyłożył Volkswagen. Mobvoi wsparł też jeden z najpotężniejszych funduszy VC w Dolinie Krzemowej – Sequoia Capital. Dlatego już na wstępie, biorąc do ręki ich najnowszy produkt, smartwatch TicWatch Pro, wiedziałem, że będzie dobrze.

Jeden wyświetlacz jest passé

Często bywa tak, że – gdy już się nastawiamy na pozytywne wrażenia – przychodzi rozczarowanie. W przypadku inteligentnego zegarka od Mobvoi zostałem zaskoczony, bo rzeczywistość przerosła nawet moje oczekiwania. TicWatch Pro, napędzany, a jakże mogłoby być inaczej, Wear OS, czyli systemem operacyjnym Google’a , to wyjątkowo innowacyjny sprzęt. Przede wszystkim wyróżnia go podwójny ekran: LCD i AMOLED – rozwiązanie całkowicie nowatorskie w tym segmencie gadżetów. I nie jest to jedynie sztuka dla sztuki, ale faktycznie niezwykle sprytny zabieg. Wyświetlacz, jeden ukryty za drugim, sprawia, że zegarek może działać w dwóch trybach. Zewnętrzny ekran to przezroczysty wyświetlacz FSTN LCD, pod którym ulokowano kolorowy AMOLED, uruchamiany np. podniesieniem ręki. Gdy z zegarka nie korzystamy, a zdecydujemy się na stałe wyświetlanie treści na cyferblacie (godziny, czy innych preferowanych przez nas danych), włącza się opcja „smart”, która do wyświetlania treści wykorzystuje ekran LCD. Przy tradycyjnym ruch ręką przy spoglądaniu na cyferblat lub włączeniu menu za pomocą przycisku obraz pojawia się już w kolorowym trybie AMOLED.

W efekcie zapewnia to imponującą oszczędność baterii, a przy okazji wyjątkową funkcjonalność. Producent zapewnia, że dzięki temu rozwiązaniu akumulator TicWatch Pro na jednym ładowaniu przetrwa nawet do pięciu dni. W praktyce, nie udało mi się osiągnąć takiego wyniku, co było jednak efektem dość intensywnego korzystania z zegarka i sparowanego z nim smartfonu. Mimo to trzy dni ciągłej pracy nie były dla tego inteligentnego produktu Mobvoi żadnym wyzwaniem. A to już wynik znacznie lepszy niż u rynkowej konkurencji. TicWatch Pro potrafi ją jednak zawstydzić jeszcze bardziej. Dzięki wyposażeniu zegarka w dwa ekrany można uruchomić bowiem opcję wyjątkowo oszczędną – „essential”. To powoduje odłączenie Wear OS i aktywowanie wyłącznie wyświetlacza LCD, na którym pokazywane będą tylko czas, data, puls, liczba kroków i poziom baterii. W tym trybie smartwatch będzie mógł bez ładowania działać nawet 30 dni.

„High-endowy” lider

Ten innowacyjny sprzęt od Mobvoi wykonano z dobrej jakości materiałów, więc obcowanie z nim to czysta przyjemność. Mi zaimponowała jednak jego funkcjonalność. Na pokładzie TicWatch Pro mamy wiele przydatnych funkcji – od wspomnianego czujnika pulsu, przez akcelerometr, żyroskop, GPS, po łączność NFC, zapewniającą m.in. możliwość płatności zbliżeniowych (zegarek obsługuje płatności Google Pay). Poza tym, tak jak w innych produktach tego typu dostępnych na rynku, mamy funkcję wibracji, która informuje o nadchodzących wiadomościach i połączeniach, czy standard IP68, który gwarantuje pełną ochronę urządzenia przed pyłem, jak również wodą.

TicWatch Pro to gadżet z wysokiej półki. Nie mam wątpliwości, że chińskiemu producentowi udało się stworzyć rozwiązanie (dwa ekrany działają wręcz genialnie), które jest na tyle wygodne i efektywne, że mogłoby się stać rynkowym standardem. Moim zdaniem to nie Galaxy Watch Samsunga czy Apple Watch, ale znacznie mniej znany TicWatch Pro może dumnie dzierżyć palmę najbardziej „high-endowego” inteligentnego zegarka. A dla oszczędnych dobra informacja, TicWatch Pro kosztuje 1099 zł, czyli jest prawie dwa razy tańszy niż inteligentny zegarek z logo nadgryzionego jabłka i ok. 200 zł od najnowszego Galaxy Watch’a.